Prolog
Łzy zaczęły spływać po mojej twarzy strumieniami.
- Edd, musisz jechać? - załkałam próbując się uspokoić.
- Gdybym nie mógł, nie pojechałbym.
Chłopak złapał mnie za policzek i lekko go pogłaskał.
- Nie płacz kruszynko, będzie dobrze, obiecuję.
Spojrzałam się głęboko w oczy Edda. Były zaszklone i lekko czerwone. Wstrzymywał łzy.
- Jesteś tak słodka, że...
Przyciągnął mnie do siebie i przytulił.
- Więcej Coli mi nie trzeba.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top