Nie chciał tego robić...

Korneliusz spojrzał na wychodzących z pokoju synów

-Tom - chłopak zatrzymał się odwrócił się w stronę ojca - dziś mnie zawiodłeś ale masz szansę się odpokutować.

-Co mam zrobić?

-Zabij Natashę Romanoff i Stephena Stranga

-Ale...

-Kolins i Chris ci w tym pomogą...

Tom spojrzał na niego.

-Żartujesz sobie? Chris ma tylko czternascie lat! Nie pozwolę by kogoś mordował!

-Nie od ciebie to zależy Bachorze! - wrzasnął także uderzając Toma w policzek.

Siedemnastolatek oba miał teraz czerwone i po obu kąpały łzy.

-Dobrze ojcze... - odparł choć wcale nie chciał tego robić.

-Masz tydzień - nie słysząc od Toma żadnej odpowiedzi uderzył go w brzuch - Rozumiesz?

-Tak ojcze...

*****

Tom wszedł pomału do budynku szkoły. Uniusł postawiony kołnierzyk koszuli nieco wyżej chcąc ukryć odciśnięte na policzkach dłonie.

Ludzie i tak patrzyli się na niego dziwnie a on naprawdę nią pragnął dodatkowej uwagi.

Ruszył na lekcje nie zważając na nikogo.

Bo Tom nie lubił zamartwiać się kimkolwiek.

*****

Tom wyszedł ze szkoły. Było już po lekcjach więc większość z uczniów wychodziła już z placówki.

A on zaraz miał iść na autobus.

Już ruszył do przodu kiedy jego uwagę przykuł jeden samochód.

Obok niego stali Stephen Strange i Natashą Romanoff.

Tom westchnął. Sięgnął ręką po pistolet w kieszeni i już chciał go wyciągnąć kiedy zobaczył biegnącego z uśmiechem w stronę dwójki bohaterów Petera.

Z oczu pociekły mu łzy gdy zdał sobie sprawę co zrobi Peterowi zabijając tą dwójkę.

Ale co z tego że nie chciał ich zabijać? Skoro musiał...

Hehe macie rozdział!

Jak się podoba?

No zaczyna się trochę dziać!

Jak myślicie, Tom zabije Stephena i Natashę?

Jestem ciekawa waszych opinii.

To na razie tyle.
Miłego dzionka,
LitteAilaEvans

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top