Chce się zobaczyć z Tomem!

Nie rozdział Ale błagam przeczytaj notkę niżej!




























Żart, to jest rozdział 🤣
Miłego czytanka ❤️

Dłonie Stephena drżały niekontrolowanie jeszcze bardziej niż zazwyczaj.

Natasha związana leżała obok niego i się nie ruszała ale głową zbyt bardzo go bolała by był w stanie się zmartwić.

Nie krwawiła... Było dobrze.

Westchnął przeciągle i zastanowił się co opamiętał jako ostatnie. Przypomniał sobie o Tomie a potem... No właśnie a co potem? Ktoś go obezwładnił? Zemdlał? Zasnął?

Stephen nie wiedział.

Ponownie przeniósł wzrok na nieprzytomna Natashę obok siebie i zmarszczył brwi.

Ona sobie będzie spac a on się będzie głowił...

No pięknie.

Rozejrzał się po pomieszczeniu w którym byli. Nie był to jego pokuj, co to to nie!

Pomieszczenie było dużo większe ale nie posiadało żadnych okien więc było dość ciemno.

Dość ponieważ z boku zapalona była malutka lampka świecąca czerwonym światłem.

Jakby nie boli żadnego bardziej nieprzyjemnego dla oczu.

Czysta czerwień.

No pięknie.

Westchnął ponownie tego dnia, może już nocy i wstał.

Podszedł do drzwi i pomału sięgnął za klamkę. Kiedy jego palce zetknęły się z metalem od razu odskoczył jak opażony.

Spojrzał na swoją dłoń. On naprawdę był poparzony.

Przeklnął siarczyście i w geście całkowitego zdesperowana zaczął potrząsać dłonią nie wiedząc jak inaczej ja ochłodzić.

Usiadł na ziemi nadal trzęsąc lekko dłonią.

Drzwi otworzyły się ukazując Korneliusza Halverk'a.

Stephenowi przeszło przez myśl że nie mogło być gorszej osoby która chciałby ujrzeć po obudzeniu się w obcym miejscu.

-Oh - spojrzał na dłoń Stephena - widzę że już poznałeś moje cudeńko! Reaguje na każdego oprócz mnie.

Zaśmiał się kpiąco.

-Chce widzieć się z Tomem! - poderwał głowę do góry patrząc Korneliuszowi w oczy.

Mężczyzna zabębnił palcami w drzwi.

-Zobaczysz się z nim - uśmiechnał się - za niedługo... A teraz masz.

Rzucił w jego stronę bochenkiem chleba.

Stephen złapał pieczywo w ręce i spojrzał na Korneliusza z konsternacja.

Ten odpowiedział dość szybko.

-Trochę jeszcze tu posiedzicie - I wyszedł.

Stephen odłożył chleb na bok i wstał. Uderzył w drzwi.

-Otwieraj Halverk! - kolejne uderzenie. - Otwieraj!

Osunął się na ziemię jęcząc cicho z powodu bolącego barku.

Ale drzwi się nie otwarły.

Dum dum dum...

Jak myślicie co dla Stefanka i Nat planuje Korneliusz?

I jak się podoba rozdział?

Mam nadzieję że jest spoko.

Miłego wieczorku,
LitteAilaEvans

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top