Żart Matatabi
Naruko POV
- Jiji... - powiedziałam cichutko głosem wręcz przesyconym cukrem. Staruszek zbladł. - Oni zamieszkają u mnie, mogą?
- Oczywiście - powiedział naspokojniej jak umiał. - Wiem, że się nimi dobrze zaopiekujesz. Coś jeszcze?
- Tak - miałam na twarzy uśmieszek złodziejaszka. - Po pierwsze, chciałabym zacząć ich trenować na silnych shinobi. Po drugie, nie wiem, jak to załatwisz ale Uhaicho ma być w mojej i Inu drużynie. Po trzecie, ta trójka ma być jako jedna drużyna i mam być jej kapitanem jako Kitsune. Kolejne. Nikt nie ingeruje w ich trening. Ja sama zadecyduję, kiedy będą potrzebować któregoś jonina. I ostatnie. Jeśli z jakiegokolwiek powodu ja i moja drużyna znikniemy, to nie martw się o nas. Nikogo za nami nie wysyłaj, nawet jeśli rada będzie ciebie do tego zmuszać. Zawsze wrócimy spowrotem do wioski.
- Hmm... - zamyślił się. - Postaram się to załatwić ale nie obiecuję, że wszystko mi się uda. A teraz idź tam i zaprowadź ich do twojej posiadłości.
Skinęłam głową i chwyciłam za klamkę.
- Jutro będziemy musieli porozmawiać o dwóch rzeczach w cztery oczy - powiedziałam. - Obydwie sprawy nie są bardzo pilne ale musisz o tym wiedzieć.
Zdążyłam tylko uchylić drzwi, kiedy w moją twarz uderzyła pięść. Ktoś ma przerąbane i już wiem kto.
Kasukabe POV
Siedzieliśmy pod drzwiami gabinetu, czekając na Naruko. Dziesięciolatka została w gabinecie coś załatwić i z jakiegoś powodu boję się o tego staruszka.
- Jak myślicie, co chce załatwić? - zapytała Asuka.
- Możliwe, że miejsce naszego zamieszkania - odpowiedziałam.
- Masz rację, ale sądząc po jej zachowaniu, coś jeszcze chodzi jej po głowie i na pewno jest to z nami powiązane - powiedział Izayoi i zamierzył się na drzwi. - Nie ważne, jakie będą konsekwencję, muszę się dowiedzieć, o co chodzi.
Blondyn już miał uderzyć w drzwi, kiedy one uchyliły się i trafił w twarz Naruko. Zabrał szybko pięść i odsunął się. Dziewczyna nawet nie drgnęła. Otworzyła błękitne oczy ze złotym pierścieniem otaczającym źrenice i srebrnym tęczówkę. W jej jasnych włosach dopatrzyłam się dwóch pasemek. Jedno srebrne, drugie czerwone. W jej oczach były widoczne zaskoczenie, szok ale najbardziej złość.
- Izayoi-kun lepiej przeproś nim ona wybuchnie - powiedziała moja przyjaciółka.
- Nah. Odpuszczę sobie - powiedział arogancko. Usłyszałam jak coś pęka w blondynce. Jej oczy zmieniły barwę na krwistoczerwony i miały pionowe źrenice. Nagle zniknęła i pojawiła się w miejscu, gdzie wcześniej stał Izayoi. Aktualnie chłopak leciał przez korytarz. Ostatecznie zatrzymała go ściana, w której powstało wgłębienie i siatka pęknięć.
- Tak się kończy aroganckie zachowanie wobec mnie - warknęła w jego kierunku. Blondynka mrugnęła i jej oczy wróciły do błękitnego nieba z dwoma pierścieniami. Spojrzała na mnie.
- Kasukabe-san - powiedziała. - Jak to możliwe, że on jeszcze nie stracił przytomności?
Spojrzałam na nią zaskoczona, a potem na fioletowookiego. Miała rację, Yoi-kun był jeszcze przytomny. Nawet lepiej. Wydostał się ze ściany i wytrzepywał włosy z tynku i okruchów farby.
- Izayoi-kun zawsze był wytrzymały podczas walki wręcz - Asuka odpowiedziała za mnie.
Naruko - powiedziałam cicho patrząc na Naruko. - Możesz na mnie mówić Kasu.
- A ty możesz na mnie mówić Naru, Kasu-chan - spojrzała na nasza trójkę po czym wyciągnęła zwój. Wyciągnęła z niego czarną bluzę z kapturem i założyła ją. - Chodźcie za mną. Zaprowadzę was do mojej posiadłości, gdzie zamieszkacie.
- Jak to w twojej posiadłości? - Zapytał do tej pory milczący Izayoi.
- Aktualnie nie ma wolnego mieszkania ani wolnych pokoi w hotelach. U mnie jest wystarczająco dużo miejsca. Idziecie?
Nikt z nas nie miał pytań i poszliśmy za blondynką. Prowadziła nas ulicami wioski aż doszliśmy pod kamienną ścianę z wykutymi twarzami. Naru poprowadziła nas w kierunku kamiennych schodków i weszliśmy na górę.
- Zaraz będziemy na miejscu - powiedziała uśmiechnięta dziesięciolatka. Nawet nie chcę wiedzieć jak ona wytrzymuje codziennie taki spacer. - Musimy jeszcze przejść leśną drogą na jedną z okolicznych polan.
Asuka spojrzała na nią wkurzonym wzrokiem. Z nas wszystkich najszybciej się męczyła.
- Naru-chan, jak ty to codziennie wytrzymujesz? Przecież to jest jakieś piętnaście kilometrów od wieży do końca schodów!
- Nie przesadzadzaj Asuka. To jest tylko spacerek.
- Tylko spacerek?! Mi już nogi odpadają!
- Oo... Czyżby małą Asukę rozbolały jej arystokratyczne nóżki?
Spojrzałam na tą dwójkę. Moja przyjaciółka była cała czerwona ze złości, a na twarzy chłopaka był grymas rozbawienia. Potem zerknęłam na blondynkę. Na jej twarzy był lekki uśmieszek, a w oczach były łzy. Miałam dziwne wrażenie, że powodem jest nie tylko kłótnia tej dwójki.
Naruko POV
Patrzyłam na Asukę i Izayoi'a z rozbawieniem. Jeszcze nie widziałam tak zabawnej kłótni.
"Ziemia do Naruko! Ziemia do Naruko!" Usłyszałam. "Mamy problem! Powtarzam. Mamy problem!"
Zajrzałam do mojego umysłu i zobaczyłam coś co mnie jeszcze bardziej rozbawiło. Shukaku, Isobu, Gyuki i Saiken gonili roześmianą Matatabi. Zauważyłam na ich szyjach i czubkach ogonów wielkie... różowe... kokardy!
Zaczęłam się tarzać po podłodze razem z pozostałą czwórką biju i Kasai. Kasai to jest duch ognia pod postacią złotej tygrysicy otoczonej złotymi płomieniami.
"Kura... hahaha... ma... hihihi... jak myś... hehihi... lisz pokazać... hahaha... im to... hehehe przedstawienie?"
"Hahaha. Dajesz" Odpowiedziała nie przestając się śmiać. Szybko opuściłam umysł i zapytałam:
- Chcecie coś zobaczyć?
- A coś fajnego? - zapytał ten blondwłosy debil.
- Tak - odpowiedziałam. Spojrzeli po sobie i kiwnęli głową na znak, że chcą. - Złapmy się za ręce i nie ma puszczania. Dobra. Teraz zamknijcie oczy.
Wyknali polecenie i skupiłam się na naszych umysłach i naszych połączonych rękach. Po chwili znaleźliśmy się w pomieszczeniu powstałym z naszych połączonych umysłów. Piątka biju nadal ganiała się w kółko, a pozostali, razem ze mną, tarzali się ze śmiechu. Izayoi, Asuka i Kasukabe stali zszokowani.
"Ty kocia wariatko! Jak my mamy pokazać się z tym czymś przed innymi?!" Krzyknął Saiken. To wydawało się ich złamać, bo trójka dołączyła do nas. Nie wiem ile się śmialiśmy ale postanowiłam zakończyć ich wygłupy.
"Wystarczy tego!" Wydarłam się na nich. Wszyscy natychmiast zatrzymali się i spojrzeli na mnie przerażeni. "Matatabi, zdejmij im te kokardy, bo wyglądają w nich idiotycznie." Czwórka poszkodowanych uśmiechnęła się triumfalnie. Kasai spojrzała na naszych gości i stanęła jak wryta.
"Naru-chan, kim oni są i dlaczego czuję od nich energie Kaze, Hoshi i Chikyu?"
~~~~¤~~~~
Tak, wiem. Jestem potworem.
Zostawiam was bez wyjaśnień ale to z powodu mojej blokady psychicznej. Jak myślicie, kim są Kaze, Hoshi i Chikyu?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top