89


Pov Paula

Nie miałam pojęcia, że Harry się domyślił, lecz on nie potrafił zrozumieć jednej podstawowej sprawy, że to nie była jego wina tylko moja, ja po prostu nie potrafiłam się przestawić i ciągle źle znosiłam myśl o tym, że miałabym uprawiać seks z Harry'm. Wiem, że to wydaje się nielogiczne, ale ja nie mam wpływu na swoją podświadomość i nie umiem wyłączyć w sobie lęk przed Stylesem. Przez wypadek niestety Harry jest przekonany iż przez jego tymczasowe kalectwo to on jest wszystkiemu winny. Mogłabym mu to powiedzieć, ale doskonale wiem iż on jest na tyle uparty a można by nawet rzec, że głupi iż mnie nie posłucha. A dodatkowo pewnie zostałabym oskarżona o kłamstwo. Musiałam, więc w inny sposób go przekonać.

- Gdyby seks z tobą mi się nie podobał to nie chciałabym znowu tego z tobą robić - jego usta lekko się uśmiechnęły, lecz nie było to z radości.

- Może mnie nie kochasz, ale i nie jesteś okrutna. Nie chcesz bym cierpiał - on naprawdę był wkurzający. Przecież z samej litości nie zgadzałabym się na seks. Poza tym on powinien wiedzieć, że coś do niego czuję. Gdyby nadal był mi całkowicie obojętny to pewnie zabiłabym go tak jak to chciałam zrobić na początku naszej znajomości. Wtedy nie miałam nawet najmniejszych oporów by pociągnąć za spust. Za to teraz nawet dziwnie się czułam gdy on był przygnębiony. Zrobiłabym naprawdę wiele by on był zadowolony.

- Jakby było tak jak mówisz to starałabym się jedynie by zapewnić ci dobrą opiekę. Nic poza tym. A na pewno bym nie chciała mieć z tobą dziecka. Pomyśl trochę, gdybyś był mi obojętny to nie planowałabym zakładania z tobą rodziny - trochę żałowałam wypowiedzenia tych słów. Lecz niestety z nim nie można było inaczej. Rozumiał jedynie wtedy gdy mówiło się do niego dosadnie.

- I tak nie masz innego wyjścia, nadal jesteś moja - wyraźnie podkreślił dwa ostatnie słowa. Najprawdopodobniej chciał mi pokazać iż nadal nie mam prawa dysponować moim życiem. To należało jedynie dla niego.

- I tak nigdy nie pozwoliłeś mi o tym zapomnieć, ale skoro tak bardzo chcesz to mogę przestać się tobą interesować. Nie mam takiego obowiązku - moja wytrzymałość względem niego była naprawdę już na wyczerpaniu.

- Nie zrobisz mi tego - zakomunikował dość pewnie i miał rację. Nie potrafiłabym tak po prostu go olać.

- Nie bądź tego taki pewien. Albo zaczniesz hamować te swoje humorki, albo zrobię wszystko co w mojej mocy by się od ciebie odciąć - zagroziłam mu.

- A co ja poradzę na to, że nie potrafię znieść tego, że jestem przykuty do łóżka, lub tego cholernego wózka. Ja tak nie umiem.

- Okej, ale przestań już się na innych wyżywać i wmawiać mi, że jestem z tobą jedynie z litości. Bo uwierz mi tak nie jest - liczyłam na to iż to ostatnie zdanie do niego dotrze. Przecież łatwo można było się domyśleć o co mi chodzi.

Nagle złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie tak, że nasze twarze dzielił może z centymetr. Byłam mocno zaskoczona tym jego gwałtownym ruchem.

- Zadam ci teraz pytanie i chce na nie szczerej i konkretnej odpowiedzi - zakomunikował mi.

Kiwnęłam głową na znak, że się zgadzam.

- Kochasz mnie?


Od razu uprzedzam nie pytajcie kiedy next, bo sama nie mam pojęcia. Ten tydzień mam zawalony, a z tego opowiadania nie mam napisanych rozdziałów na przód. Poza tym zapraszam na nowe opowiadanie, z którego pierwszy rozdział już się pojawił.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top