88


Pov Harry

Już od czterech godzin leżałem z Paulą na łóżku i oglądaliśmy ten jej idiotyczny serial połączenie porno i fantastyki jak la mnie średnio ciekawy. Jej głowa była oparta o moją klatkę piersiową, ja swoim ramieniem obejmowałem jej brzuch. Czułem jak spokojnie oddycha, to było dla mnie bardziej interesujące niż ten głupi serial. To ona skupiała całą moją uwagę, mogłem nawet kilka godzin na nią patrzeć i wcale bym się nie nudził. Nie miałem pojęcia czemu tak było, bo w końcu na początku naszej znajomości, wtedy ona mi się tylko podobała. Nie odczuwałem względem niej jakiegoś wielkiego uczucia, po prostu podobało mi się to iż miałem ją na własność. Mogłem z nią zrobić co tylko mi się podobało, niby teraz też miałem taką władzę, lecz chyba by mi serce pękło gdybym miał zrobić jej jakąś krzywdę i miałaby przeze mnie płakać. Zdaję sobie sprawę z tego iż mocno przez nią zmiękłem, lecz nie potrafię już na to nic zdziałać.

Przez nią, albo i dzięki niej bardzo się zmieniłem.

- Nie jedź tyle tej czekolady, bo tyłek ci urośnie - nie mogłem się powstrzymać przed wypowiedzeniem tej uwagi. Lecz ona podziałała na nią niczym czerwona płachta na byka i Paula automatycznie się gwałtownie ode mnie osunęła.

- Czyli co jak trochę utyję to przestanę się tobie podobać? - Spytała mocno wkurzonym głosem. A ja zacząłem poważnie żałować odezwałem się kiedy nie trzeba. Teraz będę miał przez to poważne kłopoty.

- Oczywiście, że nie. Tylko tak sobie to powiedziałem - próbowałem się jakoś wybronić. Nie chciałem z nią konfliktu.

- Czyli co? Nabrałeś sobie sadystycznej ochoty by mnie zranić? - no może i niezbyt rozumiałem tok myślenia kobiet, lecz moim zdaniem to Paula wyraźnie przesadzała. W końcu to tylko nic nie szkodząca uwaga.

- Nie dramatyzuj tak. Chciałem jedynie oderwać cię od tego serialu.

- To nie musiałeś być dla mnie taki nie miły - zrobiła naburmuszoną minę. Coś zacząłem przeczuwać, że ona tylko się ze mną droczy, ale skoro chcę grać w swoją grę to ja nie zamierzam jej przeszkadzać.

- Masz rację, nie musiałem - złapałem ją w pasie i przyciągnąłem do siebie, następnie wpiłem się w tej słodziutkie usta, a później zatraciłem w namiętnym pocałunku. To ona go przerwała.

- Nie ruszaj się, ściągnę ci spodnie - muszę przyznać, że mocno mnie zaskoczyła. Nie spodziewałem się, że tak szybko sama mi to zaproponuje. Niestety teraz zamiast radości czułem niepewność, bałem się, że nie stanę na wysokości zadania i ją rozczaruję.

- Poczekaj chwilę - zatrzymałem ją.

- O co chodzi?

- Nie wiem czy to się uda - chciałem coś dopowiedzieć, ale nagle mi przerwała.

- A co już ci się nie podobam? - Zapytała zawiedziona. Szczerze to nie miałem pojęcia co ją dziś ugryzło, że jest taka drażliwa.

- Oczywiście, że mi się podobasz skarbie - wziąłem jej twarz w dłonie. - Boję się po prostu, że to ja tym razem zawiodę. Przecież wiesz, że nie panuję teraz nad swoim ciałem.

- Nie rozumiem cię, już to robiliśmy.

- Owszem, ale doskonale wiem, że nie było ci przyjemnie. Nie przeszkodziłaś mi jedynie dlatego, że było ci mnie żal. Jestem ci za to wdzięczy, ale nie zamierzam pozwolić byś kolejny raz się dla mnie poświęcała.



Następny jutro lub w poniedziałek.


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top