52
Pov Paula
Jak wyszliśmy do ogrodu i zobaczyłam klatkę z czarną pumą to normalnie pomyślałam, że mam jakieś omamy wzrokowe. To było wprost nieprawdopodobne.
- Co to jest? - wcale nie ukrywałam swojego zaskoczenia. Przecież takie rzeczy się nie dzieją.
- Jak to co, puma - odpowiedział jakby gdyby nic. Czy dla niego normalne jest to, że w jego ogrodzie znajduje się duża klatka i ogromnym zwierzęciem.
- No właśnie. Co te zwierzę tu robi? - puma się podniosła i okrążyła klatkę, jej żółte oczy były ciągle we mnie wlepione. Aż przez to po moim ciele przeszedł dreszcz.
- To jest twój prezent urodziny. Jak tylko ją zobaczyłem to uznałem, że jesteście do siebie podobne - no chyba powinnam się na niego obrazić, że porównał mnie do ogromnego czarnego kota.
- A niby w czym?
- Mimo, że znajduję się w niewoli to jej hard ducha dalej nie zmalał, w tym przypomina mi ciebie. - Po chwili odpowiedział. - Możesz do niej podejść tylko jej nie dotykaj.
Powoli i bez żadnych gwałtownych ruchów podeszłam do klatki. Ona obserwowała z uwagą każdy mój krok.
- Będziemy ją trzymać w domu, oczywiście nie będzie opuszczać klatki. Może czasem nam się do czegoś przyda - odwróciłam głowę w jego kierunku. Nie rozumiałam o co mu chodzi.
- Co chcesz przez to powiedzieć?
- Jak jeszcze raz odwiedzi nas twój brat to nakarmimy nim naszego kotka - no może i niezbyt lubiłam Zayna, ale nie chciałam go uśmiercać i to jeszcze w taki okrutny sposób.
- Zapomnij, pewnie by się nim zatruła.
***
Reszta dni naprawdę fajnie nam zleciała, Harry starał się jak tylko mógł bym była zadowolona. Oczywiście jak to on kilka razy mnie pocałował i klepnął w tyłek, lecz byłam w tak dobrym humorze, że zbytnio to nie przeszkadzało. A jak na mnie to naprawdę wyczyn.
- A jak ty w ogóle załatwiłeś tą pumę i czy to w ogóle jest legalne? - Spytałam jak już leżeliśmy w łóżku.
- Jak się ma pieniądze to można wszystko - przewróciłam oczami na jego słowa. Jak można tak myśleć?
- Mnie akurat nie można kupić. I zapamiętaj to na zawsze - odwróciłam się do niego plecami.
- Okej - poczułam jak obejmuje mnie od tyłu. Złożył jeden pocałunek na mojej szyi. - Nie chcę być jakiś nachalny, ale może byśmy tak spróbowali się dziś kochać. Obiecuję, że byłbym bardzo delikatny - odwrócił mnie tak, że leżałam na plecach. Byłam kompletnie zdezorientowana, nie miałam pojęcia co mu odpowiedzieć.
- Nie wiem - tylko to zdołałam z siebie wydusić.
- No weź kochanie, zgódź się. Przysięgam, że nie będziesz tego żałowała.
No i co tu zrobić?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top