43
Pov Paula
- To się naprawdę nie uda - powiedziałam Harry'emu jak on pakował nasze walizki. Nie miałam najmniejszego zamiaru mu pomagać, bo to on wymyślił cały ten wyjazd.
- Nie rozumiem czemu ty jesteś do wszystkiego tak pesymistycznie nastawiona. I ja w odróżnieniu od ciebie bardzo się staram, żeby pomiędzy nami było jak najlepiej - to co mi zakomunikował było wprost śmieszne. On tylko chciał tylko zagłuszyć swoje wyrzuty sumienia, choć ciężko uwierzyć, że on w ogóle ma coś takiego jak sumienie.
- Ja po prostu odpuszczam jak widzę, że coś jest niemożliwe. Ty powinieneś zrobić to samo.
- Zapomnij. Niedługo się do mnie przyzwyczaisz. I sama nie będziesz chciała mnie zostać -miałam ogromną ochotę wybuchnąć głośnym śmiechem.
- Takie coś nigdy nie nastąpi - byłam stuprocentowo pewna moich słów. Nawet nie jestem pewna czy znalazłby się jakiś człowiek, który z własnej woli chciał z nim przebywać.
- Nastąpi i to jeszcze szybciej niż myślisz. I nie kłóć się ze mną, tylko weź do roboty. Jutro rano mamy samolot.
- Z tego co pamiętam to, to jest twój samolot. Możesz go przełożyć na dziesiąto lub jedenastą.
- Nie, bo już jest wszystko umówione. I pilot ustalony - no tak znowu będę musiała lecieć tym przeklętym samolotem. A muszę szczerze przyznać, że tego nie znoszę. Podejrzewam też, iż mam lęk wysokości.
- A jak długo tam się leci?
- Ze dwie i pół godziny. Zbytnio tego nie odczujemy kotku - skończył układać nasze ubrania w walizkach i podszedł do mnie i cmoknął moje usta. - Kładź się wreszcie spać. Dochodzi dwudziesta druga.
Przewróciłam oczami na jego słowa. Nie miałam już pięciu lat i on nie musiał mi mówić kiedy powinnam się kłaść spać.
- Wątpliwe się bardzo to, że zasnę o tej porze. Lepiej pooglądam sobie jakiś film - liczyłam na to, że się nie sprzeciwi. Nie miałam ochoty leżeć do niego odwróconą plecami i udawać, że śpię.
- Okej rób co tam sobie chcesz. Ja i tak muszę na trochę wyjść.
Pov Harry
Było mi wszystko jedno czy Paula pójdzie spać czy będzie sobie coś tam oglądać. Zależało mi tylko na tym by nie opuszczała ona tego pomieszczenia. Musiałem raz na zawsze rozwiązać sprawę z Horanem. Wcześniej nie miałem na to głowy, lecz teraz sprawa klarowała się jasno, on musiał zginąć. I to nie chodziło tylko o to, że miał czelność pocałować Paulę i przez to się na niej wyżyłem. Chociaż za samo to pewnie też bym go pozbawił życia. Najbardziej mnie jednak niepokoiło to iż on wiedział, że ona żyję. Mógłby o tym opowiedzieć jej rodzinie, wiem, że zrobiłby z siebie kompletnego idiotę, lecz nie ma co ryzykować.
Po drodze do tego pokoju napotkałem Liama. Nareszcie powoli zaczął wracać do swoich obowiązków.
- Niestety nie mam dla pana dobrych widomości.
- MÓW! - ponagliłem go. Jak najszybciej chciałem dowiedzieć się o co chodzi.
- Niall Horan uciekł kilka godzin temu.
Dodam dziś jeszcze jeden około 21:00 jeśli pod tym rozdziałem pojawi się 25 konkretnych komentarzy. Nie takich jak next lub super.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top