23
Pov Paula
- Czemu ja dostałam wodę, a ty wino? - Spytałam gdy siedzieliśmy już w tej restauracji. Przede mną stał talerz pełen krewetek i małży.
- A przypomnij mi skarbie ile masz lat.
- Prawie siedemnaście - odrzekłam. Za dwa miesiące miałam mieć urodziny.
- No właśnie, jak skończysz osiemnaście to pozwolę ci się upić do nieprzytomności, ale teraz zostaje ci tylko woda albo soczek - zakomunikował z tym swoim okropnym uśmiechem. - A poza tym to i tak jest niedobre.
- To po co to pijesz - nigdy nie rozumiałam ludzi, którzy robili coś wbrew sobie. Przecież to było zupełnie nielogiczne.
- Bo tak - postanowiłam nie drążyć dalej tematu, bo mnie także denerwowało jeśli ktoś odrazu nie mógł zrozumieć, że nie chcę o czymś rozmawiać.
- To jedzenie nie wygląda zbytnio apetycznie.
- Najpierw spróbuj, to jest dość dobre - sposób w jaki zachwalał to pożywienie wcale nie zachęcił mnie do jedzenia, a wręcz przeciwnie.
- Najlepiej to by było gdybyś zamówił mi pizzę, wtedy to na pewno bym się najadła - odkąd tylko pamiętam to kochałam wręcz pizzę.
- Tu tego nie podają.
- A szkoda, bo może dzięki temu mieliby więcej klientów - może to i była jakaś ekskluzywna restauracja, ale tłumów to tu nie było.
***
Jeszcze nigdy nie byłam taka szczęśliwa z powrotu do domu. Chociaż hotelu to domem nazwać nie mogłam, ale i tak cieszyłam się, że nie jestem już w tamtym miejscu. Dodatkowo brzuch rozbolał mnie po tym okropnym jedzeniu, które było mdłe i niesmaczne.
- Niedobrze mi - położyłam się na łóżku. Jedyne czego w obecnej chwili potrzebowałam to sen.
- Nie przesadzaj. Jedliśmy to samo, a ja się dobrze czuję.
- Widocznie mam od ciebie delikatniejszy żołądek. Mam nadzieję, że nie masz już żadnych genialnych pomysłów - mruknęłam wyraźnie zła na niego.
- Myślałem, że jutro pojedziemy w to miejsce, o którym wcześniej wspominałaś, ale skoro nie chcesz - gwałtownie podniosłam się do pozycji siedzącej.
- O nie, tam to na pewno pojedziemy.
- A jak nadal będziesz ci niedobrze?
- Jestem pewna, że do tego czasu mi przejdzie - ściągnęłam buty i poszłam do łazienki przebrać się w moje spodenki i podkoszulkę, w których to spałam. Pomimo, że Harry już nie raz widział mnie nagą to nie chciałam przy nim tego robić.
Jak wróciłam do pokoju to Harry już leżał na łóżku w samych spodenkach.
- No chodź już - popędził mnie. Ja dość wolnym krokiem zbliżyłam się do łóżka, a następnie się na nim położyłam. Nadal jeszcze nie zdarzyłam się przyzwyczaić do tej bliskości z Harry'm. - Za jakiś czas znowu będziemy mogli gdzieś wyjechać. Nie chcę przez cały czas trzymać cię zamkniętą w domu - powiedział jednocześnie przerywając tą niezręczną ciszę, która między nami panowała.
- A co z moją szkołą?
- Załatwiłem papiery, z których wynika, że miałaś przyspieszone nauczanie domowe. Nie będziesz chodziła do szkoły - nie zmartwiła mnie ta informacja, bo nigdy nie znosiłam szkoły.
- Okej.
Tym razem szczerze się uśmiechnął.
- Cieszę się, że nareszcie zaczynasz mnie słuchać - nie sobie w to wierzy.
Ten rozdział naprawdę słabo mi wyszedł, bo nie miałam zbytnio ochoty na pisanie. Następny jutro lub pojutrze.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top