15
Pov Paula
- Nadszedł czas by dać ci porządną lekcję - bardzo przeraziły mnie jego słowa. Harry potrafił mnie za zwykłe kłamstwo mnie ukarać w postaci gwałtu. A teraz to nie mam pojęcia co mógłby mi zrobić.
- Ja nic złego nie zrobiłam - powiedziałam na swoją obronę. Wiem, że to był naprawdę słaby argument, ale w takim stresie nic bardziej sensownego nie przychodziło mi do głowy.
- Znowu mnie nie posłuchałaś. A ja nie mogę już tego dłużej tolerować. Musisz dostać nauczkę - nagle poczułam mocne uderzenie w twarz. Upadłam przez to na podłogę. Czułam jak krople krwi spływają z mojego nosa. Po krótkiej chwili zostałam pociągnięta za włosy do pozycji stojącej. Po czym znowu zarobiłam uderzenie w twarz. Nie przewróciłam się tylko dlatego, że podtrzymywał mnie. - Mogłabyś być traktowana jak prawdziwa księżniczka.
Popchnął mnie na łóżko, byłam tak obolała, że pozwalałam mu tarmosić mną jak szmacianą lalką.
Wszystko mnie bolało, łzy mimowolnie zaczęły spływać po moich policzkach. Jeszcze nigdy się tak źle nie czułam.
- Masz mi teraz coś do powiedzenia? - Spytał, a ja nie miałam pojęcia o co mu chodziło, więc milczałam. Teraz to mogłabym się tylko pogrążyć. A już gorzej to chyba nie może mnie potraktować. - W twojej sytuacji powinnaś nabrać trochę więcej pokory - sposób w jaki wypowiadał te wszystkie słowa był taki lodowaty. W ogóle nie przypominał tego Harry'ego, z którym kilka dni temu bawiłam się w ogrodzie.
Wpakował się na łóżko i odrazu ściągnął moje spodenki wraz z majtkami. Następnie rzucił je za siebie.
Po tym co zrobił to ogarnęło mnie ogromne przerażenie. Bałam się, że znowu mu coś odbije i kolejny raz mnie zgwałcił. Tylko, że różnica była taka, że wtedy nie był taki wściekły.
- Błagam nie rób tego - próbowałam go jakoś przekonać. Ciągle tliła się we mnie iskierka nadziei, że jednak mnie nie skrzywdzi, że zostawi mnie w spokoju.
- Jeśli tak zrobię to ty niczego się nie nauczysz. Dalej nie będziesz mnie szanowała - jednym ruchem dłoni rozerwał moją koszulkę tak, że pozostałam jedynie w staniku.
Próbowałam odepchnąć jego ręce, które pchały się do moich piersi. Nie chciałam by on mnie dotykał. Czułam się także okropnie z tym, że widział mnie praktycznie nagą.
- Przestań się kręcić, bo będzie tylko gorzej - warknął. Lecz ja się nie poddawałam.
- Gorzej - zakpiłam. - Nic gorszego od ciebie nie może mnie spotkać.
Kolejny raz mnie uderzył, tylko tym razem z taką siłą, że aż mi się zrobiło słabo. Czułam jakby zaraz miała odpłynąć. Lecz wtedy jak poczułam, że chce we mnie wejść to momentalnie się otrząsnęłam. I zaczęłam się jeszcze mocnej kręcić i krzyczeć żeby mnie zostawił.
- Zamknij się do cholery jasnej! - przycisnął mi poduszkę do twarzy. I dalej robił swoje. Mnie strach sparaliżował tak, że nie mogłam się wcale ruszać.
Nie chciałam tak umrzeć. Już chyba sto razy bardziej wolałabym by mnie zastrzelił.
Lecz gdy już zaczynał wykonywać we mnie pchnięcia to zabrał poduszkę z mojej twarzy. Najwidoczniej chciał dokładnie obserwować moje cierpienie.
Ja byłam zajęta jedynie łapaniem powietrza i odczuwaniem przeszywającego w całym moim ciele bólu. Wyłączyłam się na wszelkie bodźce zewnętrzne. Ocknęłam się dopiero jak skończył.
Potem wyszedł trzaskając drzwiami, a ja pozostałam sama, naga i brudna.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top