}~17~{

*Levi pov*

Siedziałem w domu w salonie i oglądałem telewizor. Tuliłem do siebie puszystą podusie w kształcie chomika. Gdzieś tam wciąż drzemało we mnie dziecko. No, teraz dosłownie i w przenośni. Czekałem, aż Eren wróci z moim bubble tea, już nie mogłem się go doczekać. Aż w końcu usłyszałem podjeżdżający samochód. Słyszałem jak wchodzi do domu i zmierza w moim kierunku.

Agresywnie położył plastikowy kubeczek na ławie kawowej, aż się lekko wzdrygnąłem. Spojrzałem na niego, był zły, bardzo zły... Aż tak zdenerwowało go to, że musiałeś skoczyć do galerii po pracy?

- Eren?

- Dlaczego mi nie powiedziałeś.

- O czym?

- Tak trudno było!?

- Ale... Nie krzycz na mnie! - Nie widziałem sensu w tłumaczeniu się, w momencie kiedy na mnie krzyczał.

- Nie przestanę! Jak długo zamierzałeś przede mną ukrywać dziecko!?

- Nie chciałem ukrywać!

- To dlaczego dowiaduje się od kogoś!? A nie od ciebie!

- Potrzebowałem czasu!

- Na co!? A może to nie moje dziecko!? Może mnie zdradziłeś!? Puściłeś się! - spoliczkowałem go. Najmocniej jak tylko się dało.

Bez żadnego tłumaczenia wstałem, rzuciłem na podłogę wszystko co miałem w rękach i poszedłem na górę. Zamknąłem drzwi od sypialni na klucz i położyłem się na łóżku. Nie mogłem wytrzymać, rozpłakałem się. Emocje wzięły górę, nawet nie potrafiłem się uspokoić.

Usłyszałem tylko jak Eren pociągnął lekko za klamkę. Później była cisza. Po chwili znowu lekko pociągnął i nawet zapukał.

- Levi... Przepraszam... Otwórz proszę. Kochanie...

- Teraz 'Kochanie'!? Mogłeś pomyśleć wcześniej! Nie tak wyobrażałem sobie ten moment! - Znowu schowałem twarz w poduszkę. Ocean łez wylewał mi się z oczu, nie umiałem tego zatrzymać, a szkoda, bo naprawdę nie miałem ochoty płakać.

- Poniosło mnie... Proszę otwórz, porozmawiajmy... Tym razem na spokojnie...

Przez chwilę jeszcze leżałem na łóżku, próbując jakoś się uspokoić. Gdy poczułem się lepiej, co wymagało blisko piętnastu minut, wstałem i otworzyłem drzwi. Eren wszedł do środka i mocno mnie przytulił. Pogłaskał mnie po plecach i pocałował w głowę.

- Przepraszam... - Po tych słowach znowu zacząłem płakać. - Nie powinienem oskarżać cie o zdradę... Nie wiem co we mnie wstąpiło... Poczułem się tak bardzo urazony tym, że nie powiedziałeś mi od razu... Że to ukrywałeś, a miałeś wiele okazji do tego...

- Nie miałem... Chciałem ci powiedzieć od razu tego samego dnia... Ale jak zapytałem co sądzisz o posiadaniu dzieci...

- Powiedziałem, że nie czuje potrzeby i że jestem jeszcze młody... Wiem...

- Właśnie... Przestraszyłam się tego i nie chciałem nic mówić...

- Rozumiem... Ale posłuchaj... - spojrzałem na niego. - Na planowanie dzieci uważam, że jest za wcześnie, ale jeśli już ono jest w drodze, to co mogę zrobić? Nie uważam, że powinniśmy je usuwać.

- Ja też nie...

- Więc nic nie możemy zrobić poza tym, że możemy jeszcze je wychować.

- Wybacz, że to ukrywałem...

- Nie szkodzi... Już mi przeszło. Byłeś na jakimś badaniu?

- Tak, mam nawet zdjęcie.

- Pokażesz?

- Oczywiście - podszedłem do szafki nocnej. Wyciągnąłem z szuflady kopertę. - Podejdź.

Eren usiadł na łóżku, a ja pokazałem mu pierwsze jak do tej pory zdjęcie USG naszego dziecka. Długo rozmawialiśmy na ten temat, poruszając tematy takie jak ewentualnych pokój dla dziecka, gdzie postawić łóżeczko, a gdzie będzie pasować szafa na ubrania.

- Wiesz, że musimy powiedzieć rodzicom?

- Tak, twój ojciec nie będzie zadowolony - stwierdziłem, chowając zdjęcia do szuflady.

- A może właśnie to zmieni jego nastawienie do ciebie i naszego związku? Wiesz, mam dobre przeczucie, że to zmiękczy jego skamieniałe serce

- Jest to dość prawdopodobne. Kiedy pojedziemy?

- Weekend mam wolny. Wpadniemy na niedzielny obiadek do twojej mamy i moich rodziców. Ty masz wilczy apetyt to chętnie się najesz. Żeby najgorsze mieć na koniec, to najpierw odwiedzimy twoją mamę.

- Zgoda.

Tak jak ustaliliśmy, tak też zrobiliśmy. W najbliższą niedzielę pojechaliśmy najpierw do mojej mamy, aby poinformować ją o nowym członku rodziny. Cieszyła się, ale trochę skrytykowała pośpiech, a pro po chwalenia się ciążą. Poprosiła, aby tylko wąskie grono znało prawdę. Po obiadku u mamy, przyszła pora na poinformowanie rodziców Erena. Najpierw zasiedliśmy do stołu, zaczęliśmy jeść i w trakcie posiłku oznajmiliśmy, że rodzina się powiększy. Mama Erena była naprawdę bardzo zadowolona, nawet się wzruszyła, nie spodziewając się, że tak szybko zostanie babcią. Tymczasem jego ojciec... Jedynie spojrzał na nas z niezadowoloną miną, przeżuł i przełknął to, co miał w ustach.

- Nie wiem, z czego tu się tak cieszyć - skomentował, nakładając sobie na talerz więcej ziemniaków.

- Jak to z czego? Będę ojcem, dla mnie to zaszczyt.

- Dziecko będzie miało dziecko. Niedorzeczne i nieodpowiedzialne. Levi jest w wieku idealnym, ale ty? Sam masz jeszcze mleko pod nosem

- Przestań ciągle nas krytykować. Owszem, dziecko to duża odpowiedzialność. Nie planowaliśmy tego w ogóle, ale stało się, a usuwać nie mamy zamiaru. Ja jestem gotowy je wychować, tak samo Levi. W czym problem?

- We wszystkim - dodał, po czym sięgnął po szklankę. - Nie podoba mi się to i nie jestem przychylny

- Do niczego nie jesteś. Stałeś się bardzo męczący i nieznośny... A ja głupi miałem nadzieję, że ucieszysz się z naszego szczęścia...

********

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top