(12)

*per Graf*

Było już około 8 następnego ranka. Nawet nie wiem jak szybko to zleciało. Byłem trochę zmęczony, więc postanowiłem się zdrzemnąć. Z racji, że Marcin już spał, wyłączyłem telewizor i wtuliłem się w niego. Po chwili zasnąłem. Czułem, że coś miękkiego uderza mnie w twarz. Niechętnie otworzyłem oczy i ujrzałem, że puszek próbował mnie obudzić. Było południe, więc pora karmienia. Wstałem i nałożyłem mu do miski odpowiednie jedzenie. Pogłaskałem go i poszedłem dalej spać. Mimo, że nie chciało mi się spać, chciałem chociaż poczuć bliskość Marcina. Przeleżałem tak z 2 godziny rozmyślając nad swoimi uczuciami aż chłopak się obudził. Przywitał mnie szczerym uśmiechem i ruszył do łazienki się ogarnąć. Ja w tym czasie szykowałem coś do jedzenia dla nas. Przerwało mi pukanie do drzwi. Podszedłem je otworzyć. Przez nie wszedł Kuba. Był wyraźnie zmartwiony. Zaprosiłem go do salonu i razem z nim usiadłem. 

-Co się stało? -zapytałem

-W ciągu dnia postanowiłem się zdrzemnąć. Przyśniła mi się okropna rzecz. 

-Co ci się przyśniło?

-To, że Marcel miał wypadek i widziałem jego ciało w kostnicy. Obudziłem się, a jego nie było nigdzie w mieszkaniu. Martwię się o niego. Nie odbiera telefonu i nie reaguje.

Chłopak się rozpłakał. Przytuliłem go by dodać mu otuchy i zacząłem myśleć nad rozwiązaniem. W końcu wymyśliłem, że spróbuję do niego zadzwonić. Tak też zrobiłem. Po chwili odebrał.

-halo

-Marcel kurwa, co się z tobą dzieje? Zaha siedzi u mnie i się martwi. Czemu od niego nie odbierasz?

-Mam dla niego niespodziankę. Gadając z nim pewnie bym się wygadał.

-Ok tylko przyjedź do mnie. Kuby w takim stanie nie wypuszczę z mieszkania.

-Dobra, dobra.

Rozłączył się. Powiadomiłem Zahę, że Marcel zaraz przyjedzie i nic mu nie jest. Chłopak się uspokoił. W między czasie z łazienki wyszedł Marcin. Przywitali się ze sobą i zaczęła się swobodna dyskusja. Po chwili do mieszkania wszedł również Marcel. Przeprosił Kubę, że nie dawał znaku życia i przekazał mu wiadomość o niespodziance. Mieli pojechać na tydzień do luksusowego hotelu. Kuba był w szoku. Z racji, że mieli wyjechać jutro musieli iść się pakować. Pożegnaliśmy się i wróciłem do gotowania. Przyrządziłem ryż z sosem i kurczakiem. Obu nam smakowało, nawet bardzo. Gdy już zjedliśmy zebrałem talerze i umyłem je razem z garnkiem i patelnią. Nie zajęło to zbyt długo. Niestety Marcin musiał już wracać do domu. Pożegnałem się z nim przytulasem i wyszedł. Zrobiło mi się trochę smutno. Całe szczęście puszek potrafi pocieszać. Pogłaskałem go i włączyłem sobie serial. Obejrzałem z 2 odcinki i poszedłem spać.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top