Rozdział 35
Dziś Luke obrał sobie za zadanie, aby zmęczyć mnie jak nigdy. Dopiero zaczął się trening, a ja już sapie jakbym przebiegła cały maraton.
Pocieszam się jednak faktem, że nie tylko ja jestem do dupy. Ze mnie przynajmniej nie leje się pot wiadrami. Cóż, nie mogę powiedzieć tego samego o chłopakach, a w szczególności o Ericku.
Parkerowi po kilku minutach znudziło się oglądanie naszej męki, bo wziął się za rozkładanie drabinek koordynacyjnych.
- Nie myślcie, że tu wam będzie łatwiej.- krzyknął na tyle głośno, aby każdy był w stanie usłyszeć.
- El pomożesz mi?- doszło jeszcze do moich uszu. Przystanęłam i odwróciłam głowę w kierunku skąd doszedł głos.
Luke stał i patrzył się na mnie z oczekiwaniem. Dziwne by było, gdyby na jego twarzy pojawił się jakiś grymas niezadowolenia. Zamiast tego, wystawiał zęby na wiatr jak koń w czerwcu.
- Widać ci zepsute jedynki, wiesz o tym?- zapytałam złośliwie, gdy stałam już obok niego.
Ten jednak nic nie odpowiedział, a przejechał wzrokiem po mojej sylwetce- zaczynając od nóg, a kończąc na oczach.
Zaczerwieniłam się lekko na ten gest i modliłam w duchu, aby tego nie dostrzegł.
- Ładnie wyglądasz.- spojrzałam w jego czekoladowe tęczówki, w których ujrzałam błysk.
- Przestań mnie zawstydzać i mów czego chcesz.- ponagliłam go.
- Oh, aż tak spieszy ci się do treningu?- pokiwałam głową.- Wiesz, mam w planie wymordować was dziś jak nigdy
- Oh doprawdy? Nie zauważyłam...
- Chyba, że...
- Chyba że co?- spytałam zakładając ręce na piersi.
- Chyba, że mnie pocałujesz- przybliżył się na niebezpiecznie bliską odległość.
- Nie zapomniałeś, że jesteśmy jakby w szkole?- odsunęłam się na tyle, aby nie wzbudzać podejrzeń innych zawodników, którzy w tym czasie popisywali się przed sobą umiejętnościami wykonywania pompek.
- Przyjadę po Ciebie o 18, może być?- miałam zamiar uszczypnąć się właśnie w tej chwili, bo nadal nie docierało do mnie to, co się właściwie dzieje.
- Super.- odparłam zadowolona. Boże, żeby to nie brzmiało jakbym była jakąś psychopatką.
- Takiej odpowiedzi oczekiwałem kochanie.
Chwila, czy on nazwał mnie kochaniem?
Swoim kochaniem?
O kurwa!
Próbowałam aby moje emocje nie miały nade mną przewagi, ale w tej aktualnej sytuacji było to tak trudne, że nie da się tego opisać. Miałam ochotę robić gwiazdy po całym boisku, w tą i z powrotem aż nie upadnę z powodu zawrotów głowy.
- Czemu się tak szczerzysz?
- Odpierdol się od El, ja wszystko słyszałem.- zapiszczał mi do ucha Nick, przerywając Erickowi.
- Co słyszałeś?- ponaglał go do odpowiedzi zaciekawiony chłopak.
- Nasz Luki chce całować piękną El, uuuu- na moją twarz wszedł grymas niezadowolenia, ale na Ni to nie zadziałało. On po prostu jest takim idiotą, i tyle.
- Do tego zaprosił ją na randkę, o czym zapomniałaś nam powiedzieć głupku.- włożył palca w mój polik, a ja strzepnęłam go.
- Jak mogłaś?- pytał zszokowany Erick.
- Zapomniałam.- burknęłam.
- Pewnie chce się z nim ruchać i aby nie wzbudzać naszym podejrzeń, po prostu nam nie powiedziała.- weźcie go ode mnie, albo to skończy się na stratach pewnych części ciał.
****
- Boże, przeżywacie to bardziej niż ja! Nick ogarnij się do kurwy!
W sumie było całkiem zabawnie, gdy chłopak ciągle zastanawiał się gdzie zabierze mnie trener, albo gdy szkicował wraz z Johnem i Damienem "kreację na dziś". Gdy wyrwałam im kartkę z ręki, moim oczom ukazał się rysunek bielizny. Samej bielizny. Była bardzo, ale to bardzo skąpa.
- Oh, czy wy sobie ze mnie jaja robicie?- wydarłam na nich mordę podczas przerwy w treningu, którą spędziliśmy wszyscy razem siedząc w damskiej łazience. Ja odpoczywałam, oni rysowali, a Erick palił jakieś gówno.
- No musisz być przygotowana na wszystkie okoliczności.- odparł opierający się o okno, Damien.
- Niby jakie?- nadal moje oczy były wielkie na ich słowa.
- Co zrobisz jak mu stanie?- zapytał bez krępacji Nick
- Ummm...
- No właśnie.- w tonie John'a można było odczuć sarkastyczny ton. Oh, a myślałam, że chodź on jest normalny z całej tej grupy.
- Czy to problem, że jestem dziewicą?- zapytałam bez ogródek.
- Jak widać dla niego nie.- klepną mnie w plecy Nick.- Takiego to ze świecą szukać.
Wszyscy zachichotali, a moja twarz przybrałam poważny ton.
- Czyli przez to, że jestem niedoświadczona nie miałabym z żadnego u was szans?- szok, szok i jeszcze raz szok.
Wdech, wydech
Wdech, wydech.
- No co ty, dziewice są najlepsze!- zabrał głos podekscytowany Erick.- Ale tylko, te które wiedzą co robić.
- Pff, czy ty sugerujesz mi, że nie wiem co robić?
- Bardziej chodziło nam o to, że nie mamy takich przywilejów jak twój Luki.- John poruszył zabawnie brwiami, co od razu dało się odebrał jako dwuznaczność.
- On nie jest mój!
- Sądzisz tak tylko ty słoneczko.- wystawił mi swój jęzor Damien, który teraz miałam ochotę wyrwać i spuścić w kiblu.
****
Gra zaczęła się niecałe dziesięć minut temu, a nasza drużyna prowadziła już o dwa gole. Wystawiłam faka Johnowi i Damienowi, którzy byli w przeciwnym składzie.
- Sędzio, ona mnie obraża- krzyknął jeden z moich przyjaciół. Mam na myśli tego mniej zepsutego.
- Nic nie widziałem.- odezwał się Luke, a ja luknęłam na niego.
Wiedziałam, że kłamał, aby dokuczyć moim przyjaciołom. Zapisałam w pamięci to, aby podziękować mu za pomoc z tymi debilami.
Na nasze nieszczęście, już po kolejnych pięciu minutach meczu znacznie się zachmurzyło i w mgnieniu oka lunął deszcz.
- Cholera.- biegłam z piłką do brami, gdy na mojej drodze pojawiła się wielka kałuża, którą nie miałam jak przeskoczyć, czy też ominąć.
Za mną biegł przeciwnik, a jedyne czego pragnęłam to tej jednej, jedynej bramki.
Skończyło się jednak na poślizgnięciu i upadku na tyłek, wprost do brudnej wody.
- Kurwa.- odgarnęłam mokre kosmyki włosów z czoła, analizując sytuacje.
Przez ten deszcz prawie nic nie widziałam. Krople wpadały mi do ust, które musiałam niezgrabnie wypluwać. Cały mój strój, wraz z korkami i skarpetkami był przemoczony na amen, a ja modliłam się w duchu aby jutro nie rozchorować się. Do tego mokre włosy, które teraz na pewno przypominają kluchy, przyklejały mi się do ramion i twarzy.
Zajebiście wręcz.
Jednak nigdzie nie słychać było już pozostałych zawodników.
Oh super, poszli sobie zostawiając mnie tu całkiem samą. Nawet moi kumple?!
- Żyjesz?- gruby głos dochodził z bliskiej odległości. Zmrużyłam oczy, aby wyostrzyć sobie obraz i wreszcie go zauważyłam.
Kroczył jak jakiś pieprzony bóg na wybiegu w tym deszczu.
Jak do cholery nawet w takich warunkach, on wygląda tak idealnie?!
Ocknęłam się dopiero po krótkiej chwili, rozumiejąc, że coś do mnie powiedział.
- Jeszcze nie mój czas.- zażartowałam próbując wstać. Brunet podał mi swoją wielką dłoń, na którą przeniosłam swoje spojrzenie. Uśmiechnęłam się sama do siebie, chwytając ją.
- Gdzie są wszyscy?- zapytałam gdy stałam już w pionie.
- Wysłałem ich do domu. Nie było sensu przenosić się na sale gimnastyczną, gdy wszyscy są przemoczeni.
- Dlaczego tu jesteś?- pytałam dalej.- Ze mną?
Spojrzał w moje oczy, a następnie przelotem na usta, aby znów zakotwiczyć swój wzrok w moich zdziwionych gałach.
- Żeby pokazać Ci przedsmak naszego wieczoru.
Nie zdążyłam wtrącić już swoich pięciu groszy, bo w ekstremalnym tempie poczułam jego wargi na swoich.
Zaczął poruczać swoimi ustami natarczywie, trochę zbyt brutalnie, ale uczucie które pojawiło się w dole mojego brzucha było wspaniałe. Przechylił swoją głowę w prawo, pogłębiając tym nasz pocałunek. Bicie mojego serca przyspieszyło, gdy poczułam jak jego czubek języka oblizuje moją wargę. Uchyliłam ją lekko, pozwalając wtargnąć mu do środka.
Kompletnie mu się poddałam.
I najgorsze jest to, że nie żałowałam już niczego.
-------------------
Hej hej heloł <3
Dałam rade napisać ten rozdział jakoś haha Xd
Tak w ogóle to założyłam sobie tumblr'a.
http://cllaudinne.tumblr.com/
Zaobserwujcie mnie, też z chęcią was zaobserwuję <3
Więc nie podawajcie swoich nazwy, bo was zobaczę gdy mi was tam przybędzie <3 <3
Od razu mówię, że będę się pojawiać różne posty, ale mam w planie robić coś takiego, że jakieś urywki z nowych rozdziałów i ogólnie takie moje lajf trochu będę wrzucać. Oczywiście jakiś reblogowanych postów będzie najwięcej haha ^.^
A i mam jeszcze takie pytanie do osób korzystających z tumblra. Bo jak już wspomniałam jestem tam nowa i w sumie nie znam połowy rzeczy jak i co tam robić, więc może znajdzie się jakaś miła osóbka do której będę mogła pisać, gdy będę miała jakieś pytania? Może być to na wattpadzie albo na tumblr, jak wolicie xd Jeśli by ktoś chciał mi pomóc, to napiszcie mi to tutaj, albo w prywatnej wiadomości xd
Więc jeśli chcecie mnie zaobserwować to kieruje was do tego linku co podałam wcześniej XDXD Jestem też ciekawa waszych blogów, więc na pewno was folołne ziomki *.*
Dzięki za miłe komentarze odnośnie rozdziałów, i życzeń aby mi się udało napisać ten głupi egzamin XD
Więc do zobaczenia, dzięki za wszystko.
buuuuziaki :*
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top