Rozdział 33
LUKE
Gdy Elena poszła na resztę swoich zajęć wziąłem sprawy w swoje ręce. Tak naprawdę ta cała gadka, że dyrektor nie uwierzy Kelly gdy będziemy mieli świadków jest bezsensu. Gdyby tylko usłyszał, że spędzam czas z moją uczennicą zostałbym wyrzucony w trybie natychmiastowym. Do tego zapewne trafił do więzienia.
Ale nie zrezygnuje z tej dziewczyny, nie po tym wszystkim. Stała się dla mnie codziennością i nie pozwolę aby to się zmieniło.
Szukałem cała przerwę wspomnianej wcześniej suki, która robi za nauczyciela w tej szkole. Znalazłem ją w sekretariacie; gdy robiła kawę.
- Musimy pogadać.- powiedziałem rozglądając się na około czy nikogo tu przypadkiem nie ma.
- Nie wrócę do ciebie kochanie.- odparła.
- Już bym wolał aby mnie traktor przejechał.- nawet nie wiecie jaką ochotę miałem aby jej teraz przyjebać. Jednak opanowałem pokusę.
- Co cię do mnie sprowadza.- odwróciła się do mnie tą perfidną twarzą, opierając się o blat.
- Masz nic nie powiedzieć.
- Bo co?- zaśmiała się.
- Chcę Ci tylko przypomnieć, że i ty miałaś kontakty seksualne z uczniem.- jej mina przybrała inny wyraz. Zaskoczenie, o tak.
- I co w związku z tym?!
- Oh może to, że spałaś z najlepszym przyjacielem Eleny?- zauważyłem jak kobieta zaciska pięści. Trafiłem w sedno.- Więc znajdujesz się w tej samej sytuacji co ja, a nawet gorszej.
- Niby czemu gorszej?- czyli ona nic nie wie.
- Erick z chęcią potwierdzi wasz romans- skrzyżowałem ręce na piersi patrząc na jej reakcję.- W dodatku zdjęcia wyszły wam ładne.
- O jakich zdjęciach do cholery mówisz?- ona nie była zła. Była wściekła.
- A takich na których widać jaka jesteś "zakochana" w tym chłopaku.
- Nie narazi się, dyrektor by go wylał...
- Zapomniałaś o jednym fakcie, dość istotnym.- niezrozumienie pojawiło się na jej twarzy.- Dyrektor to brat jego ojca skarbie.
Czekałem na jej reakcję. Jednak kobieta tłumiła to w sobie. Wiedziałem to, bo zaciśnięte knykcie zrobiły się już białe.
- Więc jak będzie?- zadałem pytanie po raz kolejny.
- Zejdź mi z oczu.- wysyczała i sama odeszła, trzaskając przy tym drzwiami.
Przybiłem sobie piątkę w myślach.
O jeden kłopot mniej.
ELENA
Po lekcjach niestety musiałam udać się na zajęcia do synalka pani od matmy.
Naprawdę, tak kurewsko mi się nie chciało, ale kierowałam się myślą, że gdybym nie poszła do końca roku miałabym przerąbane u matematyczki.
Adres, który podała mi nauczycielka wpisałam w telefon. Na piechotę było to jakieś dziesięć minut stąd, więc postanowiłam nie wydawać pieniędzy na autobus.
Przed drzwiami zastałam uśmiechniętego od ucha do ucha Luke'a.
- Co jest?- zapytałam gdy byłam już blisko niego.
- Umów się ze mną.- wstrzymałam oddech. Czy on.. czy on do cholery zaprosił mnie na randkę?!
- Co?- wykrztusiłam zdolna tylko na to.
- Jutro piątek i jeśli nie masz żadnych planów, chętnie zajmę twój czas.- założyłam pasmo włosów za ucho, lekko się uśmiechając, chodź moje wnętrze skakało ze szczęścia.- Czy ten uśmiech oznacza tak?
- Tak.- miałam ochotę wskoczyć i wtulić się w niego, ale w te samej chwili naszą scenkę przerwał dzwonek na kolejną lekcję, która na szczęście już mnie nie obowiązuje.
- Jutro trening, nie zapomnij.- powiedział na odchodne.
- Jakżebym mogła.- wyszeptałam do siebie wychodząc ze szkoły.
Szłam już koło siedmiu minut, a usta nadal były otwarte ze zadziwienia. Na tej dzielnicy mieszkają tak potwornie nadziani ludzie, że aż samej mi trudno w to uwierzyć ile musieli dać za takie wille. Droga ciągnęła się jeszcze hen daleko, a nie było tutaj zwykłego normalnego domu- same wypasione mieszkania.
Gdy wreszcie dotarłam pod adres, który podała mi nauczycielka zadzwoniłam domofonem. Czekałam chyba z dwie minuty, aż ktoś łaskawie otworzy jednak nic takiego się nie stało.
- Super.- prychnęłam i już miałam odchodzić, ale usłyszałam otwierające się drzwi. Przez blask promieni świetlnych i czapkę wpierdolkę chłopaka nie mogłam dostrzec jego twarzy.
- Przepraszam, nie słyszałem jak dzwonisz.- odezwał się otwierając mi bramkę.
- Nic się nie stało.- nie patrząc już na niego, wyminęłam go i udałam się za wskazaną jego dłonią drogę.
Gdy już znalazłam się w środku piekielnie nowoczesnej ville mój korepetytor sciągnął swoją czapkę. Gdy odwrócił się w moją stronę od razu go poznałam.
- Ciebie też miło widzieć El.- zaśmiał się.
- Ubrałeś to specjalnie.- wskazałam rozbawiona na czapkę, a on pokiwał głową.- Twoja matka ma nadzieje, że mnie czegoś nauczysz.
- Zobaczę co da się zrobić.- chwycił mnie za rękę i poprowadził na górę. Troszkę za mocno obejmował mnie za nadgarstek, ale pochłonięta wydarzeniami nic nie powiedziałam. Zdziwił mnie fakt, że jest synem tej baby. Nie są w ogóle do siebie podobni. On dość przystojny, a ona wyglądająca jak czarownica.
- Chcesz coś do picia?- posadził mnie na swoim obrotowym krześle.
- Nie dzięki, dopiero piłam.- posłałam mu uśmiech wyjmując swoje książki.
- Coś czuję, że to będzie ciężkie zadanie.- usiadł blisko mnie, lekko naruszając moją przestrzeń osobistą, ale nie aż tak, abym miała popić go za ten uczynek.
****
Po godzinie gdy chłopak wytłumaczył mi zaledwie jeden temat miałam dość.
- Możemy skończyć na dziś?- zapytałam kładąc głowę na swoich notatkach.
- Wydaje mi się to dobrym pomysłem.- zamknął podręczniki wrzucając je do swojej szafki.
- Będę lecieć.- sięgnęłam do plecaka po portfel i gdy już go otwierałam chłopak zaknął go za mnie.
- Nie chcę kasy, robię to tylko dla ciebie.- przez jego natarczywe spojrzenie moje policzki przybrały czerwonego koloru.
- Dzięki jeszcze raz.- żegnałam się z nim przy drzwiach.
- Masz mój numer, więc w najbliższym czasie umówimy się na koleiną lekcję.- odparł.
- Okej.- pomachałam mu i zniknęłam za zakrętem.
KOREPETYTOR
- Mówię Ci, że załatwimy ich na cacy.- wrzasnąłem w telefon. Kocham tą kobietę, ale czasami jest tak denerwująca...
- Chcę żeby cierpiał.- nawet przez telefon można było w jej głosie usłyszeć syk.
- Będzie.- obiecywałem.- Jej też nie będzie za przyjemnie.- oboje roześmialiśmy się.
- Masz to wszystko nagrać.- przypominała mi kolejny raz.
- Wiem.- westchnąłem.- Powtarzasz to już setny raz Kelly, a ja ci obiecuję po raz tysięczny, że oboje pożałują tego, że się poznali.
*********
Tak tak wiem zabijecie mnie za to, że przez tak długi czas nic się tutaj nie pojawiło. Wiem, że nawaliłam, ale mam teraz taki jakiś chujkowy okres i nic mi się nie chce, a do tego nie mam weny. Więc proszę, nie obraźcie się za to na mnie. Mam nadzieję, że to że teraz rozdziały pojawiają się rzadziej nie odbierze wam ochoty na czytanie.
I kolejna ważna wiadomość! Było pierwsze miejsce w kategorii dla nastolatków. Wielkie wielkie całusy i uściski dla was, że pomogliście mi to osiągnąć. Sprawdzałam każdego dnia, czy może wreszcie ten dzień nadszedł i czy Jesteś moim problemem znalazło się na 1 miejscu i tu bam! 1!!!! <3
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top