Rozdział 30
- Czy możecie do kurwy dochodzić ciszej?- za drzwi dobiegł nas znajomy głos. Gdy zrozumiałam, że należał do Erick'a zbladłam.
Z zażenowania zamknęłam oczy i zwlekłam się z ciała chłopaka na kołdrę Damien'a. Nam nadzieje, że nie będzie miał nam za złe tego co tu się dopiero stało.
- Erick wypierdalaj.- krzyknął Luke, a ja jeszcze bardziej się zdołowałam.
Przecież on zaraz wszystko powie naszym przyjaciołom, a w tedy nie mam już życia.
- Nie chce być jeszcze wujkiem.- usłyszałam i z otwartej dłoni uderzyłam się w głowę.
Chichot chłopaka wypełnił całe pomieszczenie, a moje rumieńce zamieniły się na czerwone ze złości.
- To nie jest śmieszne.- przeszła mi cała ochota na sen. Pomimo tego, że byłam mega zmęczona już wiedziałam, że nie dam rady spać.
- Nie przejmuj się księżniczko.- przekręcił się do mnie twarzą i pocałował w prawy policzek.- Za dwa dni im przejdzie.
- Nie pomagasz.- palcem zaczęłam jeździć po jego nagim torsie. Był tak kurewsko ciepły.
- Lubię jak mnie dotykasz.- spuściłam wzrok, czując falę skrępowania.- Zawsze jesteś taka pyskata, a teraz tak uroczo niepewna.- wziął moją twarz w dłoń i patrzył chwile w oczy.- Uwielbiam to.
Wstrzymałam lekko oddech, nie wiedząc jakiej riposty użyć.
Nie zdążyłam się nawet dobrze zastanowić bo poczułam miękkie wargi chłopaka na swoich. Nie były natarczywe, ale i nie za wolne. Pocałunek był coraz głębszy i namiętniejszy. Chłopak prosił o pozwolenie na wtargnięcie swoim językiem do wnętrza moich ust, ale specjalnie mu nie pozwoliłam.
W net poczułam, że ściska moje pośladki na co cicho jęknęłam. Wiedział co zrobić, aby wpakować ten swój jęzor. Czułam, że jego usta lekko powędrowały w górę. Zakończył naszą pieszczotę przygryzaniem mojej dolnej wargi.
- Teraz możemy iść spać.- nakrył nas kołdrą i przerzucił rękę przez moją talie przysuwając mnie bliżej tak, że nosem dotykałam jego nagiej klatki piersiowej.
****
LUKE
Niechętnie, ale z konieczności otworzyłem oczy. Pierwsze co ujrzałem to dziewczynę niemiłosiernie przyklejoną do mojego boku. Była tak kurewsko piękna i urocza. A to co zrobiła w nocy było dla mnie nie małym zaskoczeniem. Kurwa najlepszy suchy seks w moim życiu!
Próbowałem się wygramolić, ale jej malutka dłoń kurczowo trzymała mnie w pasie. W tym momencie jedyną rzeczą na jaką miałem ochotę to leżenie w łóżku z nią. Jednak nic nie trwa wiecznie, a moja praca wymaga poświęcenia. Z resztą Elena zaraz też będzie musieć wstawać, aby nie spóźnić się na zajęcia.
Szeptałem jej do ucha sprośne słowa, na co ta zmarszczyła nosek i lekko się ode mnie odsunęła. Cicho zarechotałem.
Ubrałem na siebie wczorajsze ciuchy. Będę zmuszony podjechać jeszcze do mieszkania aby się ogarnąć.
Wolnym krokiem zgramoliłem się na dół. Przy stole zasiedli już przyjaciele dziewczyny, a moi zawodnicy.
- I jak Lukena miała upojną noc?- zmarszczyłem brwi na słowa Nick'a.
- Kto?- Damien podał mi karton soku za co podziękowałem mu kiwnięciem głosy i napiłem się prosto z kartonu.
- No ty i nasza mała sierotka.- dobrze, że nie wyplułem zawartości na podłogę, bo jakoś nie uśmiechało mi się sprzątać.
- To nic złego, każdy wiedział, że to się prędzej czy później stanie.- położył mi rękę na ramieniu John.
- My ze sobą nie spaliśmy.- na ich twarzach zobaczyłem smutek?
- Jak to przecież słyszałem!? Jęczeliście głośniej niż Nick gdy jest na kiblu.- odparł Damien, a Nick piorunował go wzrokiem
- To był suchy seks.- powiedziałem, a oni przybili sobie piątki.
- Gratulacje.- zawył John.
- Cieszymy się, że nasza dziewczynka dorasta, ale pamiętaj.- warknął Nick.- Jak ją skrzywdzisz to ci zęby z dupy powyrywam jasne?!
Patrzyłem na niego to na chłopaków. Mimo tego, że nieco pomyliło mu się powiedzenie wszyscy oczekiwali mojej wypowiedzi.
- Nie chcę jej skrzywdzić.- odparłem.- Ale macie jej nie truć tyłka o to co już wiecie.
- Spokojnie, my się nią zaopiekujemy na cacy.- pogłaskał mnie po głowie ten idiota Ni i zaczęliśmy konferencję na temat treningów i następnego meczu.
Elena
Gdy się wreszcie obudziłam przejechałam dłonią w poszukiwaniu Luka. Jednak nie spotkałam się z jego ciałem, a z zimnym prześcieradłem.
Sięgnęłam po telefon i widząc, że jest dopiero 6:00 odetchnęłam z ulgą.
Wygramoliłam się z pościeli zakładając na siebie zapasowe ciuchy, które wzięłam z domu na wszelki wypadek.
Skorzystałam z toalety, umyłam zęby zapasową szczoteczką przyjaciela i uczesałam włosy. W duchu podziękowałam, że w torbie znalazłam puder bo nie uśmiechało mi się wyjść dziś bez niego z domu.
Gdy już znalazłam się na dole doszły mnie krzyki dochodzące z salonu. Ujrzałam w nim moich przyjaciół grających w fife. Typowe.
Odwróciłam się na palcach, aby mnie przypadkiem nie usłyszeli bo dam głowę, że już wiedzą o całej sytuacji.
- Ty tam stój!- nie udało się.- Tył zwrot, do mnie marsz.- czemu poczułam się jak w pieprzonym wojsku? Z grymasem na twarzy odwróciłam się do rozbawionych twarzy przyjaciół.
- Chyba nie myślałaś, że damy Ci spokój- gestem ręki Damien wskazał; abym usiadła.
- No opowiadaj.- Nick był wniebowzięty. Trochę mnie to przerażało.
- Nic wam nie powiem.- zaczęłam cicho krzyczeć.- Niedoczekanie wasze.
- Ale El, no nam nie powiesz?- Erick położył głowę na moim kolanie oczekując na odpowiedź. Zepchnęłam go z kanapy, a on wylądował na ziemi.
- Dobra i tak wiemy że było zajebiście.- pstryknął mnie w nos Ni.- No nie dąsaj się.
- Odwal się.- strzepałam jego dłoń z mojego nosa.
- Twój książę zostawił dla ciebie wykwintne śniadanko na stole.- odezwał się John.
- Jeśli wykwintnym można nazwać kanapki z nutellą bo Hale nic innego nie miał w lodówce.
--------
Z uśmiechem na ustach wsiadłam do samochodu przyjaciela. Dziś udało mi się zająć przód, bo w ostatniej chwili odepchnęłam John'a od drzwi. Zasłużona wygrana.
Jechaliśmy do szkoły słuchając jakiegoś nowego przeboju. Chłopaki opowiadali mi o tym, co dowiedzieli się od Parkera. Podobno za tydzień mamy ważny mecz w innym mieście. Jeśli go wygramy, weźmiemy udział w treningach za granicą przez równy tydzień. Marzenie wyjechać sobie w środku semestru i do tego do innego państwa.
- O czym myślisz?- przerwał mi w główkowaniu Erick.
- Na pewno o trenerku.- zarechotał nie kto inny jak Nick.
- Daj mi wreszcie spokój idioto.- odpięłam pas i odwróciłam się do niego tak, że połowa mojego ciała została na siedzeniu, a rękami waliłam go po głowie.
- Oh już dobrze.- skulił się w siedzeniu, a ja uśmiechnęłam się złośliwie zajmując wygodnie swoje miejsce.- Ale nie ruchajcie się podczas treningu...
I tak oto zaczęłam okładać pięściami tego idiotę, aż znaleźliśmy się pod więzieniem zwanym szkołą.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top