Rozdział 28

Idąc korytarzem minęłam się z zataczającym się i nawalonym w trzy dupy Erickiem oraz zawieszoną u jego boku ciemną blondynką. Kierowali się w stronę toalety...

Oh, jakby w tym domu nie było wolnych pokoi- pomyślałam i zamknęłam za sobą drzwi do sypialni Damien'a.

Pozwoliłam sobie ukraść jego jedną z czarnych koszulek, bo spanie w ubraniach, które aktualnie na sobie miałam nie było dobrym pomysłem.

W myślach podziękowałam, że chłopak ma prywatną łazienkę bo chciałam wziąć prysznic, aby zmyć z siebie cały pot i brud z dzisiejszego meczu, bo pomijając , że byłam na imprezie nie wyglądałam najlepiej. Nawet nie dali mi się wykąpać przed nią eh...

Przez zmęczenie położyłam się chwilę na łóżku, prawie usypiając, ale zdołałam jeszcze skarać samą siebie
i powolnym krokiem udałam się do odpowiedniego pomieszczenia. Stanęłam przed lustrem i spojrzałam na swoje odbicie.

Boże wyglądałam okropnie! Podkrążone oczy, kołtuny we włosach i do tego brudna twarz. Jak ci ludzie na dole się mnie nie przestraszyli? Jak Luke się mnie nie przestraszył?

Weszłam pod prysznic i pozwoliłam wodzie dokładnie obmyć moje ciało. Ucieszyłam się, że mój przyjaciel posiadał coś takiego jak mydło, a nie jedynie męski żel do kąpieli.

Po dokładnym osuszeniu włosów i ciała owinęłam ciało ręcznikiem, bo moja dzisiejsza "piżama" została na łóżku bruneta.

Otworzyłam drzwi, kierując się po potrzebne mi rzeczy, aż zorientowałam się, że w pomieszczeniu nie znajduję się sama, czułam czyjąś obecność.

I doskonale wiedziałam, kogo tu się spodziewać.

- Co ty tu robisz?- odwróciłam się do niego zmieszana. Stałam w samym ręczniku, z mokrymi włosami.
Czułam się jakbym miała pieprzone deja- vu.

To nie skończy się dobrze.- pomyślałam.

- Czekam.- chłopak przeniósł wzrok z telefonu komórkowego na moją osobę. Wydawało mi się, że zobaczyłam w jego oczach iskierki, ale co ja tam wiem.- Cholera.

Dotarło do mnie co się dzieje zbyt późno, bo dosłownie pół sekundy później ciało trenera znajdowało się parę centymetrów ode mnie.

- Przestań- wyszło z moich ust.

- Co mam przestać?- pytał tajemniczym głosem.

- Zachowywać się tak.- próbowałam być odważna, ale teraz, pod jego bacznym spojrzeniem czułam się taka malutka.

- Jak?- w jego głosie zauważyłam krztynę rozbawienia.

- Jakbyś chciał abym wszystko zapomniała.- podniósł palec do góry, a ja czekałam co będzie dalej. Pogładził mnie nim po policzku, a ja umierałam pod jego dotykiem.

- Chciałbym abyś mi wybaczyła, nie zapomniała.- przysunął się jeszcze bliżej tak, że nasze klatki prawie się stykały.- Ale wiem, że to nie będzie proste.- oblał mnie dreszcz, gdy zjechał dłonią do moich odkrytych ramion i zaczął kreślić na nich kółeczka.

- Nie będzie.- próbowałam mówić normalnym głosem, ale Luke zorientował się, że swoim dotykiem robi mi wielka przyjemność bo na jego ustach zawitał chytry uśmieszek.

- Podoba Ci się?- wyszeptał do mojego ucha. Poczułam dokładnie jego oddech na swojej skórze. Zamknęłam oczy i pokiwałam głową.

Chłopak przyssał się do mojej szyi, a jęk opuścił moje usta.

- Tak jest skarbie.- wyszeptał cicho kierując nas w tył. Poczułam za sobą łóżko i nie myliłam się, bo zostałam na nie lekko popchnięta.

Nim się obejrzałam, chłopak siedział na mnie okrakiem znów przyssany do mojej szyi, ale tym razem po drugiej stronie.

Było mi tak nieziemsko dobrze, że odchyliłam głowę aby dać mu większy dostęp. Znów jęknęłam, teraz troszkę głośniej na co oblałam się rumieńcem.

- Twoje jęki są takie podniecające- doszło do moich uszu. Miałam przymknięte oczy z tej przyjemności jaką dawał mi Parker, więc nie miałam pojęcia czy widział moją czerwoną twarz.

Chłopak bardziej opadł na mnie, tym razem odnajdując moje usta. Całował kącik, a następnie przygryzał dolną wargę. Po chwili całował mnie delikatnie i powoli, ale coraz bardziej namiętnie chwytając czerwony policzek w swoją dłoń. Poczułam bardziej jego ciężar na sobie i coś twardego w moich okolicach intymnych.

Nie chciałam znów się ponieść, ale jęk był nieunikniony. Chłopak wykorzystał to i wtargnął językiem do wnętrza moich ust.

- Tak właśnie na mnie działasz każdą pieprzoną chwilę.- wypowiedział gdy nam obojgu zabrakło powietrza.
Otwarłam powoli oczy, odnajdując jego.

- Proszę wybacz mi.- zaprzestał swoich czynności, które zabierały mnie powoli na krawędź.

- Już to zrobiłam.- wyszeptałam cicho, a jego twarz przybrała zdziwienie.- Wybaczyłam, co nie znaczy, że Ci ufam.

Pomimo tego, jak przed chwilą było nam świetnie lekko go od siebie odepchnęłam. Nie ważne, że ja byłam już w chuj mokra, a jego członek stal na baczność.
Nie chciałam tego zrobić teraz. Z nim owszem, ale nie w tej sytuacji w jakiej się teraz znaleźliśmy.

- Obiecałem to naprawić i dotrzymam słowa.- usiadł bardzo blisko mnie, nie uważając aby zachować jakąś małą przestrzeń.

- Wiem, że to zrobisz.- odparłam pewnie a jego oczy rozbłysły.- Ale postaraj się, abyś znów tego nie musiał robić.

- Już nigdy- znów przejechał palcem po moim policzku.

- Nie mogę, nie teraz.- dopiero po chwili brunet ogarnął, że mówię o zaspokojeniu siebie na wzajem.

- Nie nalegam.- posłał mi lekki uśmiech, który odwzajemniłam.- Ale powiedz mi jedo.

Ten zwykły, lekki uśmiech przeobraził się w zadziorny. O nie...

- Co?- postanowiłam zapytać.

- Było Ci dobrze?- odwróciłam wzrok od jego osoby, czując zażenowanie. Oh do kurwy gdzie moja odwaga, halo potrzebuję jej.- Powiedz mi. Podnieciłem cię chodź trochę?.- wziął w ręce mój podbródek, zmuszając mój wzrok na patrzenie na jego osobę

- Jeśli chcesz to wiedzieć jestem w chuj mokra.- odprysłam mu, a on się zaśmiał.- Nienawiedzę Cie.

- Ja przez ciebie mam namiot w gaciach, więc bądź milsza.

- Oh wybacz mi bardzo gorący trenerku.- opadłam na łóżko, zdając sobie sprawę,że nadal jestem w tym cholernym ręczniku.

- Uważasz, że jestem gorący?

- Jesteś tak gorący, że jak zjesz chleb to wysrasz tosta.

Wstałam powoli nie zważając na jego wybuch śmiechu. Kierując się do łazienki z piżamą w ręku znów usłyszałam ten jego piękny głos.

- Mogę iść pierwszy?- pytał gdy otwierałam drzwi.

- czemu?

- Muszę coś z tym zrobić.- wskazał na swoje wybrzuszenie w spodniach a ja uderzyłam się w głowę z otwartej dłoni.

- Dobra, przebiorę się tu.

- To chyba jednak zostanę.- skrzyżował ręce na piersi, a przez ten jego podkoszulek mogłam podziwiać napięte mięśnie. Uh czemu on jest tak cholernie perfekcyjny?!

- Nie proś się, abym skopała co tyłek.- burknęłam a chłopak podszedł do mnie i złożył namiętny i długi pocałunek na moich wargach, który bez zastanowienia się oddałam.

Gdy zamknął za sobą drzwi, dopiero dotarło do mnie, jaki ciekawy widok bym ujrzała gdybym "przez przypadek" znalazła się w łazience gdzie Parker robi sobie dobrze.

----------------

Kochani bardzo was przepraszam, że długi nic się nie pojawiło ale mam urwanie głowy w szkole. Były ferie, więc dodawałam częściej a teraz mam po prostu chaos.

Więc nie gniewajcie się, mam nadzieje że za tą "lekką" scenkę w rozdziale mi wybaczycie. ^.^

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top