Rozdział 18

- Luke czy to jest... siostra Chris'a?- pytał a ja jak najszybciej umiałam zeszłam z kolan bruneta.

- Wszystko ci wyjaśnię tylko proszę.- mówił Luke ubierając swoją koszulkę.- Nie mów o tym nikomu.- nie powiem, zrobiło mi się trochę przykro. Czyli tak to będzie wyglądać... Spotykanie się po kryjomu aby nikt nas nie zauważył.

- Dlaczego?- zapytał chłopak.

- Chris by jeszcze zrozumiał.- tłumaczył.- Ale jestem jej nauczycielem.

- O kurwa.- Jacob usiadł przyglądając się mnie.- Nie martwcie się, nikomu nie powiem.

- Dzięki stary.- poklepał go po plecach Luke.

- To ja już może pójdę.- powiedziałam niepewnie zabierając swój plecak.

- Podwiozę Cię.

- Nie!- szybko zareagowałam. Chciałam pobyć teraz trochę sama, bez nikogo.- Przejdę się, dobrze mi to zrobi.

Bez jakiegokolwiek słowa wybiegłam z domu i udałam się na spacer.
****
LUKE

- Poczekaj bo już nic nie rozumiem.-  chyba od godziny tłumaczyłem mu moją sytuację.

- Chłopie tu nie ma nic do rozumienia.- upiłem kolejny łyk piwa. Sięgnąłem po papierosy gdy przyjaciel zastanawiał się nad czymś.

- Nie ogarniam Cię. Teraz mówisz mi, że Ci się podoba a na ostatniej imprezie byłeś z tą Michelle.

- Ale ty niedojebany jesteś.- złapałem się teatralnie za głowę.- Kojarzysz te filmy gdzie laski spotykają się z innym aby ci pierwsi byli zazdrośni o tych drugich?- mina Jacoba nie wyrażała nic.- Och do kurwy, chciałem żeby była zazdrosna idioto.

- Przecież na Ciebie leci, widać to gołym okiem.

- Dobra i co z tego? Dopiero teraz udało mi się z nią normalnie pogadać.
- Aż taka zadziorna?- uśmieszki wdarły się na nasze usta.

- Nawet nie wiesz jak....

- Więc co zamierzasz?

- Sam nie wiem.- wziąłem bucha i powoli wypuściłem dym z ust.- Nie jestem dobry w rzeczach typu randki, kwiaty i serduszka.

- A zależy Ci?

- Matole nawalam Ci o tym już od ponad godziny! Tak zależy mi!

- To zrób coś- puknął mnie w łeb.- Bo po dzisiejszej akcji chyba się obraziła.

- Myślisz?

- A powiedziała Ci chociaż cześć na dowiedzenia?

- No nie.- zacząłem rozmyślać o co El znów była zła.- A przychodzi ci do głowy o co mogłaby sie obrazić?

- Wiesz, idiotą to ty pozostaniesz na zawsze.- rzuciłem w niego poduszką, rozbijając przy okazji jego szklankę.- Przecież każda laska chce się pochwalić koleżanką swoim nowym chłopakiem ośle!

- Ona nie ma koleżanek, tylko kolegów.- po chwili zorientowałem się jak to brzmi.

- I nie jesteś zazdrosny?

- Nie.- machnąłem ręką.- Są moimi zawodnikami, znam ich już długo. Dość specyficzni, ale w porządku.

- Ii?

- Co i?

- No nie denerwuje Cie ich bliskość i te inne pierdoły?

- Z Damien'em zna się od dziecka, a chłopaki są typu zalicz zostaw. Jeden nawet sypia z Kelly

- Przypomnę Ci tylko, że ty też się z nią bzykałeś.

- Wieki temu...

- I do tego w moim samochodzie!

- Spieprzaj.- walnąłem go lekko w głowę i z śmiechem udałem się do swojego pokoju.

****

ELENA

- No mowie wam, że poszłam bez was dlatego, że mi nie opisaliście!- darłam się do słuchawki.

- Poszłaś bo chciałaś ruchać się z Lukiem idiotko.- śmiał się w wniebogłosy Nick.

- Szkoda, że nie mogę Ci przywalić.- burknęłam zła.

- Dobra tyle, bo zaraz będzie foch.- wtrącił Erick.

- Elson jutro masz być na treningu i on też zrozumiano?- mówił poważnie Damien.- Za tydzień mamy mecz, który zadecyduje czy przejdziemy dalej.

- Okej, zrozumiałam.

Resztę wieczoru spędziłam na oglądaniu Teen Wolf'a i myśleniu nad naszą "relacją". Co by powiedzieli ludzie gdyby się dowiedzieli, co na to mama, Matt i Chris.

" Córciu myślałam, że dobrze Cię wychowałam..."

"Osiem lat to bardzo dużo"

"Jesteś jak dziwka przez spoufalanie się z nauczycielem"

To tylko część reakcji jakie przychodziły mi do głowy.

Pomimo tego nie chciałam urywać tej znajomości. Teraz tak naprawdę jestem szczęśliwa, gdy to zakończę już taka nie będę. Dochodzi do mnie jednak myśl, że ukrywanie będzie trudne. Że tak naprawdę gdy będę chciała się z nim spotkać, zawsze będę kłamać. Że wszyscy będą myśleć, że nikogo nie mam, a prawda będzie inna. Że panna Kelly będzie mogła do woli z nim flirtować, bo co ja mogę zrobić!

****

Wstałam w potwornie złym humorze, ale postanowiłam nie okazywać tego. Dziś zamierzam dać z siebie wszystko na treningu, bo w końcu za kilka dni dowiem się czy wylatuje czy zostaje. 

Skorzystałam z toalety i wykonałam mój codzienny makijaż składający się z nałożenia lekkiej warstwy podkładu aby zmniejszyć widzialność moich niedoskonałości. Wytuszowałam rzęsy, uczesałam włosy i byłam prawie gotowa. Poszłam po jakieś ciuchy, nie przykładając  wagi do zestawienia kolorów. 

Migiem zjadłam śniadanie razem z mamą i Mattem odpowiadając grzecznie na ich pytaniu typu ile mam lekcji, jak mi idę w szkole i jak z moimi przyjaciółmi.

Gdy usłyszałam odgłos klaksonu zerwałam się po buty. Założyłam torbę na ramię i wybiegłam z domu wskakując do samochodu Damien'a. Jak zwykle wylądowałam na kolanach jednego z tych idiotów.

- Wiesz faktycznie przyda Ci się trening.- wystawiłam język John'owi i zeszłam z niego. Oh nie chcę żeby cierpiał...

- Wyglądasz jakby szafa najlepszego geja wypluła na ciebie swoją zawartość kolorowych T-shirtów- och czyli jednak niebieski, różowy i żółty nie są najlepsze... Dzięki Nick.

- Ale dziś tryskacie radością chłopcy.- posłałam im przesłodzony uśmiech.

- To wszystko przez ciebie Elson.- mówił Damien z udawanym płaczem.- Mogłaś nam nie zabierać wczoraj Luka z treningu. Mieliśmy zastępstwo z Bobem! Jeszcze go nie znasz, ale mam nadzieje, że poznasz i doświadczysz bólu jaki my wczoraj.

- O czym ty mówisz idioto?- pytałam kradnąc gryza batonika Erick'a

- Ejjjjj...

- Mniam.- posłałam mu całusa w powietrzu i znów skupiłam uwagę na Damien'ie.

- Musieliśmy biegać chyba z półtorej godziny, potem Nick się zbuntował na co wszyscy dostaliśmy dodatkowe dziesięć kółek, a na koniec mieliśmy zrobić, a z dwieście pompek. 

- Oj wybaczcie mi.- zrobiłam minę małego pieska, ale to na nich nie podziałało.- Kupię wam kebaby i pizze, teraz lepiej?

- Chyba jednak Ci wybaczę.- zaśmiał się John i reszta razem z nim. No tak, jedzenie to dla nich boski dar. 

-----
Jedzenie działa na mnie tak samo jak na chłopców haha. Ktoś też tak ma?  ;))
Dzięki za taką aktywność kochani. Moja reakcja była taka: wowowow ♡♡♡

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top