Rozdział 17

Jechaliśmy w grobowej ciszy, co było bardzo uciążliwe, przynajmniej dla mnie.

- Powiesz coś?- zapytał Luke spokojnym głosem.

- Coś.- burknęłam.

- Och El no daj spokój.- przeczesał swoje włosy jedną ręką, a drugą trzymał na kierownicy.

- Powiedziałam Ci tylko, że palenie zabija.- wyjaśniłam.- A ty na mnie naskoczyłeś jak

- Okej dobra przepraszam.- położył dłoń na moim udzie. Popatrzyłam w to miejsce i lekki uśmiech pojawił się na mojej twarzy.- Możemy o tym nie gadać?

- Okej- odpuściłam nadal patrząc na swoją nogę i jego rękę.

Przez całą drogę śpiewał najróżniejsze piosenki. Te które znam, ale i te które nigdy nie obiły mi się o uszy.

- Masz na prawdę świetny głos.- odparłam gdy chłopak skręcał w jakąś drogę.

- Dzięki, ale nie będę śpiewać Ci kołysanek na dobranoc.- och no dajcie spokój, czy to kolejny żart o moim wieku?!

- Przestań traktować mnie jak dziecko.- wykrzywiłam swoje usta tak że wyglądałam na mega zdołowaną.

- Ciesz się młodością puki możesz

- Och przestań, nie jesteś aż taki stary.

- Kto powiedział, że jestem.- zaśmiał się ze swojej "jakże zabawnej odpowiedzi".

- Nie nawiedzę Cię- wyleciało z moich ust, gdy kładłam głowę na szybie.

- I tak wiem, że kłamiesz kochanie.

***

Dom Luke'a jest naprawdę sporych rozmiarów. Stałam tak i podziwiałam, aż w końcu chłopak pociągnął mnie za rękę i podprowadził do drzwi. Otworzył drzwi i przepuścił mnie przodem, na co niezmiernie się ucieszyłam. Dżentelmen.

- Mieszkasz sam?- zadałam pytanie gdy ściągałam buty.

- Nie.- odparł.- Mieszka ze mną Peter i Jacob. Twój brat ma się z niedługo wprowadzić.

- Serio?- byłam zaskoczona. Jeszcze nigdy mi o tym nie mówił.

- Przyjaźnimy się, więc jest całkiem spoko.- poszliśmy do kuchni po szklanki a potem do salonu. Chłopak włączył telewizor i usiadł na kanapie. W prawdzie poczułam się trochę nieswojo. Nie wiem dlaczego, ale tak własnie było.

- Usiądziesz czy będziesz tak stać?- zaśmiał się, a ja szybko zajęłam miejsce obok niego. Obym dziś nie spaliła buraka.

- Teraz dawaj pilota.- wyrwałam mu przedmiot z ręki i zaczęłam skakać po kanałach. Usłyszałam jak mówi jedynie po ciuchu: kobiety.

Luke wyciągnął nasz "towar" z reklamówek i wysypał wszystko na stolik do kawy. Wziął sobie piwo i wypił duszkiem.

- Ej a ja?- wykrzywiłam usta w grymasie. W sumie nie miałam ochoty na alkohol, ale czemu nie mam się z nim podroczyć?

- Chyba sobie żartujesz skarbie.- popatrzył na mnie uważnie.- Serio nie dam ci alkoholu, jesteś za młoda.

- Aż tak cię to przejmuje?

- To, że uważasz mnie za nieodpowiedzialnego, nie znaczy że taki jestem.

- Nie powiedziałam tego. Po prostu zdziwiło mnie, że masz takie podejście.

- Mogę dać Ci Kubusia, Jacob ma zapas w lodówce.

- ha ha ha bardzo śmieszne.- położyłam głowę na ramieniu chłopaka i kontynuowałam oglądanie filmu i jedzenie zakupionych wcześniej smakołyków.

**

- Zagramy w pytania?- zapytałam gdy leżeliśmy plackiem na kanapie.

- Dobra ale ja zaczynam- jak by mogło być inaczej.- Ilu miałaś chłopaków?

- Jednego.- wiem, mało jak na dziewczynę w moim wieku, ale po prostu nie ciągnie mnie do miłości na siłę.- ile miałeś partnerek seksualnych takich jak Beth?

- Cztery.- szok wypisał mi się na twarzy.

- Ty nie miałeś nigdy zwykłeś dziewczyny?

- Teraz moja kolej oszustko.- wystawił mi język, który złapałam w palce.- Ała cho oli.- wypowiedział niewyraźnie.

Przeniósł mnie na swoje kolana, tak że siedziałam na nim okrakiem. Patrzyłam na jego twarz, ciągle trzymając jego język w palcach. Puściłam go, a wzrok przeniósł się na tatuaże wystające spod koszulki.

- Chcesz zobaczyć?- pytaniem wyrwał mnie z transu.

- Ym jasne.- nie wiedziałam co innego mogę powiedzieć. Nie wypadało odmówić.

Luke zaczął ściągać koszulkę. Ciągle siedziałam na jego kolanach, przytrzymując się rękami jego torsu podczas gdy on męczył się z koszulką. Gdy wylądowała już na ziemi moim oczom ukazała się masa tatuaży.

- Wow.- wyskoczyło z moim ust. Opuszkami palców zaczęłam jeździć po najróżniejszym wzorach. Zaczynając od największych kończąc na najmniejszych. Badając skórę chłopaka, na chwilę przeniosłam wzrok na jego twarz.- To twój konik? Masa tatuaży?

- Coś w ten design.- wypowiedział cicho, tak że słyszałam jego chrypę.

- Co oznacza ten?- wskazałam palcem na datę wypisaną na jego klatce piersiowej.

- Data gdy poznaliśmy się z chłopakami.- wypowiedział.- Są dla mnie bardzo ważni, zresztą każdy z nam zrobił sobie taki.

- Naprawdę?

- Wiem że to dziwne, ale są moją jedyną rodziną.- chwila czy ja dobrze usłyszałam? Niezrozumienie wymalowało się na mojej twarzy.- Kiedyś ci opowiem.

Postanowiłam nie naciskać. Sam zadecyduje czy chce ze mną o tym rozmawiać czy nie. Kontynuowałam oglądanie rysunków na ciele chłopaka, aż poczułam jak jego ręka podnosi mój podbródek.

- Mogę coś zrobić?

- No.. tak.- nie wiedziałam do końca czego się spodziewać, ale odpowiedź jakby sama wyskoczyła ze mnie.

Na swoich ustach poczułam jego. Spanikowana nie wiedziałam co robić, ale już po chwili oddawałam pocałunek. Całował delikatnie, ale z każdym kolejnym muśnięciem było coraz intensywniej. Próbowałam mu dorównać. Na początku nie wychodziło mi to doskonale. Poczułam jak uśmiecha się przez pocałunki. Z czasem nasze wargi zaczęły współpracować. Chłopak przejechał językiem po moich już napuchniętych ustach, prosząc tym samym o możliwość wejścia. Droczyłam się z nim, aż w końcu nie wytrzymał i wsunął swoje dłonie pod moje pośladki chwytają je. Cichy jęk opuścił moje usta, co brunet od razu wykorzystał. Nasze języki toczyły walkę o dominacje, którą wygrywał Luke. Zdałam sobie sprawę, że po raz pierwszy się z nim całuję. Poczułam twardy już wzwód chłopaka na moich udach, co sprawiło że pragnęłam go coraz bardziej. Jeździłam dłońmi po jego muskularnych ramionach, klatce piersiowej, aż nagle usłyszałam chrząknięcie.

Chwila czy...

- Co wy robicie?- tak. To definitywnie był głos Jacoba.

-----

No Jacob co oni robili..... Haha xd
Boże ale mi nawaliliście komentarzy, przez co bardzo się cieszę haha^.^

Więc ci którzy myśleli że będzie scenka : buhahahaha.
Ale spokojnie ludziska, kiedyś kiedyś ;))))

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top