Rozdział 12

Stałam tam i gapiłam się na nich. Mam nadzieję, że kurwa moja ślina nie kapała na ziemie przez otwarte usta...

- Hej może zagramy w "nigdy dotąd nie..."?- zaproponował John na  co znajomi się zgodzili. Rzecz jasna ja nadal patrzyłam na tą dwójkę. Teraz chłopak miał owiniętą rękę wokół jej tali. Nie jestem zazdrosna

Damien, Erick, John, Nick, tajemnicza blondynka, Sara- siostra Nick'a którą polubiłam, Luke, Peter, Chris, Jackob i ja poszliśmy do pokoju gościnnego. Był na tyle duży, ze wszyscy usiedliśmy w kole bez problemu. Siedziałam pomiędzy Damien'em, a Peterem, który aktualnie trzymał w ręce fajkę. Na przeciw mnie siedział trener wraz z tą blondyną- Michelle. Przeniosłam wzrok do na jego oczy, ładne oczy. Chyba poczuł, że ktoś go obserwuje bo teraz utkwił spojrzenie w mojej osobie, a ja speszona zainteresowałam się własnymi rękami.

- Jest ktoś kto w to nigdy nie grał?- pytał Peter. Podniosłam dłoń, aby mnie zauważył.- Wytłumaczyć?- pokiwałam głową, a on zaczął wyjaśniać- Więc każdy np. wymyśla "nigdy dotąd nie upiłem się". Ci co to zrobili biorą łyka alkoholu, ci co w tym przypadku nigdy się nie najebali nie piją. Ten kto przegra, czyli będzie miał najwięcej alkoholu dostanie jakieś wyzwanie.

- Okej chyba rozumiem.

- Dobra ja zaczynam.- powiedziała Sara- "Nigdy dotąd się nie całowałam"- wszyscy napili się po łyku. Dzięki bogu, że ten dupek David do czegoś się kiedyś przydał...

Teraz głos należał do Damiena: "Nigdy dotąd nie obciągnąłem nikomu kutasa"- nie napiłam się jako jedyna z dziewczyn. Zdziwił mnie jednak fakt, że John, Luke i Damien się napili. Czy oni...?

- spokojnie, to był zakład i efekt pijaństwa.- wyszeptał mi na ucho Damien.

- Elena, nigdy nie obciągałaś?- pytał bezpośrednio Peter, a ja się zarumieniłam. Usłyszałam prychnięcie tej blond suki, ale to zignorowałam. Jedynie ulotnie spojrzałam na obiekt moich częstych myśli który teraz bezczelnie uśmiechał się do mnie. Zaraz mu przywalę, obiecuje.

Erick powiedział :"nigdy wcześniej nie obmacywałem się w klasie".
Nie wiedziałam co robić. Napić się czy nie? Bo nie mogę powiedzieć, że to z Parkerem podczas odsiadki w klasie było normalne, ale nie mogę też powiedzieć że no..wiecie. Postanowiłam się jednak napić, żeby nie wyjść na totalną idiotkę. Dobrze, że to zrobiłam bo inaczej znów jako jedyna bym się nie napiła

-okej to teraz ja.- wypiszczała Michelle- "nigdy dotąd nie uprawiałam seksu"- patrzyłam jak pije ze szklanki alkohol i gapi się wprost na mnie. Zrobiła to specjalnie. Tylko skąd to wiedziała...

Napili się wszyscy, oprócz mnie. Patrzyli na mnie z wielkimi oczami.

- Ty serio nigdy się nie pieprzyłaś?

- Mhm.- odkrzyknęłam bo zrobiło mi się niezręcznie.

- Wiesz stary, coraz bardziej lubię twoją siostrzyczkę.- Peter objął mnie ręką, której nie zabrałam. Może z tego faktu, że jest taki przystojny.

- Stary daj bucha.- odezwał się swoim głębokim głosem Luke. Chłopak zabrał ze mnie rękę, aby podać mu papierosa. Zaraz czy on to zrobił specjalnie?

Kolej Sary. O nie czuje kolejne kłopoty. "nigdy wcześniej nie miałam orgazmu". Kurwa kurwa kurwa. Napiłam się wbrew własnej woli. Jednak nie miałam odwagi aż zbłaźnić się przed nowymi znajomymi.  Czułam, że ktoś niemiłosiernie się mi przygląda, więc uniosłam wzrok. Spotkałam czekoladowe tęczówki Luke'a. Chłopak lekko pokręcił głową i powiedział bezdźwięcznie, poruszając w atrakcyjny sposób wargami: Kłamca.

Spuściłam wzrok i czekałam na kolejne osoby. Nie napiłam się dwa razy, aż kolej przyszła na mnie.
Ręka Petera powędrowała na moje kolano. Nie wzdrygnęłam się i nic. A pieprzyć to niech sobie tam leży.
Nie wiedziałam co powiedzieć.
Umm "nigdy dotąd nie paliłam". Wszyscy się napili, a ja oparłam się o ramie Damien'a.

- chcesz spróbować?- Peter wyjął papierosy z kieszeni, abym się poczęstowała.

- innym razem.- posłałam mu słaby uśmiech a on kazał mi gestem  przybliżyć twarz.

- lubię grzeczne dziewczynki.

Trochę zakręciło mi się w głowie, ale nie z powodu alkoholu. Wypiłam najmniej z tego towarzystwa, no halo.

- Idę się przewietrzyć grajcie beze mnie.- wstałam na równe nogi i obciągnęłam sukienke w dół.

- Pójść z tobą?- zapytał Erick.

- Nie, jest okej.- nie chciałam iść na dwór. Chciałam po prostu uciec chodź na chwile. Po za tym opcja, że nie muszę wykonywać żadnego zadania, zapewne jakiegoś erotycznego była kusząca.

Schodziłam po schodach uważając na obściskujące się pary, ale to nic nie dało bo ktoś mnie popchnął. Jednak poczułam rękę, która zacisnęła się na moim nadgarstku co spowodowało, że nie zleciałam na dół.

- Dziękuje.- odparłam nawet nie patrząc na mojego wybawce

- Nie ma za co kochanie.- rozpoznałam ten głos od razu. Odwróciłam moją głowę w jego stronę.- Przyszedłem ci potowarzyszyć.

- A gdzie zniknęła twoje Michelle?- zapytałam próbując nie być zgryźliwa, ale chyba mi to nie wyszło.

- Jesteś zazdrosna?- na jego twarzy rozbłysł uśmiech.

- Oczywiście, że nie.- zlałam go i udałam się do łazienki. - Ymm czy możesz dać mi chwilę prywatności?- powiedziałam, gdy próbowałam wejść do toalety, ale zorientowałam się że nadal idzie za mną.

- Nie masz nic czego bym wcześniej nie widział złotko.- podły, głupi chuj.

- Jednak wolałabym żebyś nie wchodził- zamknęłam mu drzwi przed nosem i załatwiłam moją potrzebę. 

Stałam chwile i patrzyłam w lustro. Zastanawiałam się co jest ze mną do cholery nie tak. Najpierw mówi mi, że mu na mnie zależy, a potem przychodzi na imprezę z jakąś blondyną i obmacują się na moich oczach. Nie zorientowałam się kiedy drzwi się otworzyły, a w lustrze zauważyłam Luke'a.

- Co robisz?- pytał stając za mną.

- Nic co powinno Cie obchodzić.- nie chciałam być miła. Poczułam jego rękę na moim nagim ramieniu, więc nagle ją strzepałam. Szybko wyminęłam go w drzwiach i udałam się do wyjścia. Co z tego, że to w sumie impreza dla mnie.

- Gdzie idziesz?- trener wybiegł za mną, ale go zignorowałam.- Jak chcesz.

Zorientowałam się, że dał sobie spokój. Jednak jakaś mała cząstka mnie chciała, aby pobiegł za mną. Zaśmiałam się ze swojej własnej głupoty. Marzenia. 

Wszędzie było ciemno, a dodatkowo chłodno. Szłam chyba z dziesięć minut. Och tak, wyszłam w samej sukience bardzo mądrze. Szukałam jakiegoś sklepu, chodź wiedziałam że i tak byłby już zamknięty. Weszłam w małą uliczkę, aby przejść przez pasy pomimo tego że auta nie jechały. Nagle usłyszałam za sobą jakby dźwięk łamanej gałązki. Odwróciłam się szybko, ale nie zauważyłam niczego podejrzanego. Postanowiłam mimo wszystko udać się na stacje benzynową, którą mogłam już dobrze widzieć. Nagle moje stopy oderwały się od ziemi, a ja runęłam plecami na ziemie. Poczułam przeszywający mnie ból.

-----------

Także tadam. Co tu sie stanie hm hm...

Wasze ostatnie komentarze wygrały xd. Macie racje, facet zawsze wszystko spierdoli ^.^

Wybaczcie że długo czekaliście, ale w sobotę mam bal i nauczycieli chyba powaliło bo wszyscy dają albo sprawdziany albo kartkówki xd Ale wróciłam i mam nadzieje że rozdział oki 💋

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top