4. "Adam?"
Kruszwil pov.
Od ostatnich wydarzeń minęły trzy dni. Skończyliśmy również nagrywać kolejny film na nasz kanał, w którym sprawdzaliśmy, czy ludzie zgadną ceny produktów spożywczych. Byłem wykończony dzisiejszym dniem i marzyłem tylko o tym, żeby zasiąść przed telewizorem i obejrzeć jakiś film, w międzyczasie delektując się jakąś ekskluzywną przekąską. Rozkazałem Kamerzyście przygotować mi kilka filmów z pakietu premium, żebym później mógł zdecydować, co chcę obejrzeć. Po kilku minutach poszedłem do szawy ze słodyczami coś wybrać. Hmm… - pomyślałem - Co będzie najlepsze? Luksusowa czekolada, prestiżowe żelki, czy ekskluzywne chipsy? Ostatecznie wybrałem po jednym opakowaniu z każdego, po czym wziąłem z kuchni jeszcze wodę z lodowca i pokal, a następnie poszedłem do salonu i sprawdziłem, co ciekawego Kamerzysta dla mnie przygotował. Ze wszystkich prorozycji najbardziej spodobał mi się jeden film kryminalny, więc to go postanowiłem obejrzeć.
Minęło piętnaście minut. W tym czasie stwierdziłem, że film nie wpada w moje klimaty. Postanowiłem sprawdzić, czy inny z wybranych mi się nie spodoba, jednak i ten zawiódł, tak samo, jak dwa następne. Zdenerwowałem się.
- Kamerzysta! - krzyknąłem, a następnie zobaczyłem go stojącego w wejściu do salonu - Co to są za filmy? Żaden mi się nie podoba.
- Skąd miałem wiedzieć, co ci się spodoba?! - zapytał trochę oburzony. - Moja wina?
- Zdaje mi się, że oglądaliśmy już razem kilka filmów, więc powinieneś wiedzieć, co mi się spodoba!
- Poszukaj sobie jakiś!
- Nie! - wściekłem się. - Przez ciebie straciłem chęć na oglądanie. Tylko zmarnowałem czas!
Odetchnąłem, próbując choć trochę ukoić gniew. Wstałem z kanapy i podszedłem do Kamerzysty, po czym powiedziałem:
- Tym razem twoja kara nie będzie aż tak uciążliwa i będzie ona właściwie jednym z twoich obowiązków. Powinieneś mi podziękować za to, że nie odetnę ci pensji.
- Ehh… - westchnął - Co mam zrobić?
- Pojedź do meliny i kontynuuj remontowanie jej.
- Mareeek, dzisiaj cały dzień nagrywaliśmy film. Daj mi spokój…
- Okej, czyli wymyślę dla ciebie coś surowszego. Poczekaj chwi…
- Nie no, dobra - zmarszczył brwi. - Pojadę tam za chwilę - przewrócił oczami i poszedł do pokoju.
Miał remontować tamto coś dopiero w sobotę i oczywiście wtedy też będzie to robił, ale dzisiaj dostaje dodatkowy dzień.
Od kiedy Kamerzysta idzie do meliny oraz zostaje tam na noc i nie zdąrzy wykonać wszystkich obowiązków, które na w domu, do niektórych spraw zamawiam jednego gostka. Niestety przy ostatniej sytuacji z dziewicą było już za późno, by do niego zadzwonić. Poza tym on dosyć wysoko się ceni. Czasem też Kasia to wykonuje za niego, ale… Właśnie.
Kamerzysta pov.
Zajebiście! Moja wina, że mu się filmy nie spodobały? Wybierałem te najlepiej oceniane. Zabrałem ze sobą kilka rzeczy, takich jak telefon, portfel, czy klucze, po czym od razu wyszedłem z mieszkania mówiąc szybkie "Nara". Myśli, że pójdę teraz do tej meliny, tak? Nie mam wcale zamiaru tam iść i tego nie zrobię. Nic się nie stanie, jak jeden raz odpuszczę. Marek nie musi o niczym wiedzieć… Zacząłem kierować się w stronę rynku.
Usiadłem na pierwszej lepszej ławce. Wyciągnąłem z kieszeni paczkę papierosów i zapalniczkę, a następnie zapaliłem jednego z nich.
- Łukasz? - usłyszałem zdaje się znajomy głos kilka metrów od siebie.
Spojrzałem w tamtą stronę.
- Adam? - był to mój stary znajomy.
Dość dawno się nie widzieliśmy, więc ucieszyłem się na jego widok.
- Siema, mordo! - podszedł do mnie, a ja wstałem.
Uśmiechnąłem się gdy przybiliśmy sobie piątkę.
- A ty nie u Marka? - zapytał.
- Oglądasz nasz kanał? - zapytałem zdziwiony, choć wcale taki nie powinienem być, skoro jest on aż tak popularny.
- Czasem tak. Wygnał cię? - zaśmiał się.
- Kazał mi iść dalej remontować melinę za "karę". - pokazałem cudzysłów w powietrzu.
- A to on przypadkiem nie miał tego robić? - zapytał po namyśle.
- Miał. Jednak zwala to na mnie. - westchnąłem - Dzisiaj jednak nie zamierzam zribić tego, co mi kazał. Chcę odpocząć od niego.
- Skoro tak… - mówił Adam - Idziemy do baru?
Uśmiechnąłem się.
- Jasne - przytaknąłem.
***
Siedzieliśmy w barze już dwie godziny i piliśmy czwarte z kolei piwo. Dobrze nam się rozmawiało i śmialiśmy się razem. Szkoda, że miałem dosyć słabą głowę do alkoholu. Adam z resztą też.
- Słuchaj no - mówiłem - Fajnie, że się spotkaliśmy. Z Markiem się wytrzymać nie da.
- A tak w ogóle… - mówił Adam już trochę niewyraźnie - To ty go lubisz? Czy tam z litości pracujesz? No bo ja nie wiem…
- No wiesz ty. Łączy nas umooowa - przeciągnąłem. - No i nie mogę odejść.
Adam wziął łyk piwa po czym powiedział:
- Czy… Czyli ty chciałbyś?
- Czasem se tak myślę… - zdaje mi się, że zaczynałem trochę majaczyć, bo kończyłem tą czwartą butelkę. - Że ja może po prostu zrobię coś taaak głupiego, że sam mnie zwolni… No wiesz.
- To czemu jeszcze tego nie zrobiłeś? - podparł się ręką o stół. - Już dawno mogłeś w międzyczasie szukać sobie innej pracy, a potem zrobić, by cie zwolnił…
Przez chwilę zastanawiałem się, czemu tego jeszcze nie zrobiłem. Przecież łatwo jest znaleźć pracę w internecie. Na laptopie ciągle wyskakują mi jakieś reklamy z ofertami. Może to dlatego, że…
- No? - przerwał mi rozmyślenia Adam. - Co cię tam jeszcze trzyma?
- Chyba… - zacząłem - To dla tego, że jakkolwiek podoba mi się ta praca… Nie wiem, dlaczego, ale po prostu coś mnie tam trzyma. Nie mógłbym odejść od Marka. Znaczy… Od swojej codzienności w pracy i ogólnie - poprawiłem się.
- Aha… - westchnął.
- Mimo wszystko nie miałbym nic przeciwko, gdyby Kruszwil był dla mnie mniej surowy.
- Na szczęście dzisiaj go oszukałeś i mogliśmy się spotkać po długim czasie - zaśmiał się Adam.
Spojrzałem na godzinę na telefonie. Było po dwudziestej drugiej.
- Muszę już wracać - rzekł, a ja przytaknąłem.
- Spotkajmy się jeszcze kiedyś - powiedziałem, po czym podaliśmy sobie ręce i się pożegnaliśmy.
Chwiejnym krokiem wyszedłem z baru i oparłem się o ścianę budynku. Zanim zadzwoniłem po taxi, zapaliłem jeszcze jednego papierosa. "Nie mógłbym odejść od Marka." - w mojej głowie pojawiło się zdanie, które wcześniej wypowiedziałem. To musiało brzmieć głupio… Ale… Czy to możliwe, że to właśnie on trzyma mnie przy tej pracy? Nie wiem, co sprawia, że po tym wszystkim nadal czuję do niego jakąś sympatię. Może to po prostu tylko kwestia przyzwyczajenia?
Poczułem lekki ból głowy. Wyrzuciłem spalonego już papierosa do śmietnika obok, a następnie jakimś cudem udało mi się zadzwonić po taksówkę, która zawiozła mnie do mojego mieszkania. Podczas jazdy próbowałem nie zasnąć. Gdy byliśmy na miejscu i zapłaciłem kierowcy, niewyraźnie się z nim pożegnałem i ruszyłem w stronę drzwi. Ostatecznie udało mi się do nich dojść. Nie wziąłem klucza, ale zapasowy zawsze trzymałem pod wycieraczką. Jak oryginalnie… Gdy dostałem się do środka (nawet nie wiem, czy zakluczyłem drzwi), poszedłem do sypialni i rzuciłem się na łóżko. Po kilku minutach zasnąłem.
Kac gwarantowany…
*******************************
Dziękuję za 1k wyświetleń OwO
Chociaż wiele z nich nabiłam sobie sama na prologu, bo wkurza mnie, że 1 rozdział będący PO prologu ma więcej wyświetleń, niż prolog, który jest PRZED nim xD
Irytuje mnie to xD To, co jest pierwsze, powinno mieć więcej ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Wiem, jestem dziwna, nie piszcie tego xd
Pozdro.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top