34. "Mam nadzieję, że nic się nie zmieni."

Kruszwil pov.

Adam poszedł do domu po jakiejś półtorej godziny. Nie sądziłem, że kiedyś to przyznam, ale jak na biedaka i przyjaciela Łukasza jest całkiem spoko. Nie przekonałem się jednak do niego jeszcze w stu procentach, ale coraz bardziej go akceptowałem. Nie chciałem oczywiście, żeby narazie się dowiedział o moich relacjach z Łukaszem, ani nawet zahaczać o ten temat. Dotychczas jedyną wiedzącą pozostała Kasia i pewnie długo jeszcze się to nie zmieni. Na pewno będziemy to ukrywać przed widzami. Zastanawiam się, czy kiedykolwiek podzielę się tym z moimi rodzicami...

Poczułem pragnienie, więc podniosłem się z fotela i podszedłem do szafki, żeby wyjąć z niej szklankę. Następnie sięgnąłem po wodę z lodowca stojącą niżej na blacie. Otworzyłam butelkę i nalałem sobie jej zawartość, a po zamknięciu i odłożeniu jej na miejsce, chwyciłem za szklankę i zacząłem pić. Zauważyłem Łukasza podchodzącegi obok mnie i opierającego się o blat.

- Więc koniec weekendu... - stwierdził.

Trochę zepsuł mi się humor, gdy to usłyszałem. Kolejne wolne dni zleciały tak szybko.

- Przecież dla ciebie to bez różnicy - westchnąłem.

- Czy ja wiem? - popatrzył na mnie. - Jakoś pusto jest w domu bez was.

- Heh... To może jutro też przez przypadek zapomnę portfela? - uśmiechnąłem cię, na co on zrobił to samo.

- Przecież nawet bez tego chętnie bym cię odwiedził.

- Tylko nie odstawmy takiej szopki, jak ostatnio.

Przypomniałem sobie moment, gdy tamtego dnia Łukasz mnie pocałował obok budynku między drzewami. Czułem się wtedy trochę zaniepokojony z tego powodu, że ktoś mógł nas zobaczyć, chociaż tam było to mało możliwe. Ale z drugiej strony... Myśl o tym, że tak otwarcie okazujemy sobie uczucia tuż obok miejsca publicznego, była trochę podniecająca... Uh... Marek, przestań! - pomyślałem. - Dobrze wiesz, że nie powinniście robić takich rzeczy poza domem!

- Czyli mówisz, że mogę jutro przyjść? - zapytał.

- Jeśli aż tak ci zależy...

Kamerzysta pov.

Gadaliśmy jeszcze przez krótką chwilę, a w międzyczasie Marek popijał wodę. Gdy skończył, podszedł do zmywarki i włożył szklankę do środka, a następnie wrócił na miejsce. Zauważyłem, że Kasia opierająca się o ścianę niedaleko patrzy na nas, jakby się nad czymś zastanawiała. Kątem oka już jakąś minutę wcześniej to dostrzegłem, ale dopiero teraz zwróciłem na to szczególną uwagę.

- Co jest? - powiedziałem.

- Huh? Nic nic... - odwróciła wzrok.

- Na pewno? - przechyliłem głowę w bok.

- Tak, tylko... Eh, nieważne.

Przybrałem pytającą minę. Nastało kilka sekund ciszy.

- Co zrobiłaś? - zapytał Marek patrząc na nią obojętnie.

- Nic nie zrobiłam! - spojrzała na chłopaka. - Nie o to chodzi. Okej, zapomnijcie. Idę do pokoju.

- Jak nie powiesz, to odetnę ci połowę wypłaty - odparł. - Wow, dawno tego nie robiłem...

- C... Co?! Eh... No dobra.

Z obojętną miną podeszła bliżej nas opierając dłonie po drugiej stronie blatu. Chwilę była cicho, ale w końcu skierowała wzrok w naszą stronę i zaczęła mówić:

- Po prostu... Tak sobie myślałam, że... Że w sumie nigdy nie widziałam, jak się całujecie... - lekko się zaczerwieniła.

- To... Wszystko? - rzekłem po chwili ciszy.

- Hehe... - zaśmiała się niezręcznie.

- Chyba za bardzo boję się twojej reakcji... - stwierdził Marek.

Kasia zmarszczyła brwi i skrzyżowała ręce na piersi.

- Jestem w stanie wstrzymać jakiekolwiek krzyki... - przewróciła oczami. - Chyba.

Pomyślałem, że to nic wielkidgo. Westchnąłem i spojrzałem na Marka, a on na mnie.

- Chyba nie ma z tym problemu, prawda? - rzekłem.

- Eh... Niech będzie. Niech tylko nie rozwali połowy mieszkania.

Usłyszeliśmy cichy pisk ze strony Kasi, więc skierowaliśmy wzrok w tamtą stronę. Ona od razu zamknęła usta dłońmi.

- Prze... Przepraszam - mówiła nie zdejmując rąk z twarzy, przez co było to trochę niewyraźne.

Popatrzyłem na Marka porozumiewawczo. Stanął na przeciwko mnie. Spojrzeliśmy jeszcze raz na dziewczynę, która pokiwała z uśmiechem głową. Znów skierowałem wzrok na chłopaka. Położyłem dłonie na jego ramionach, po czym zbliżyłem się, żeby złożyć kilkusekundowy pocałunek na jego ustach. Gdy skończyliśmy, patrzyliśmy sobie z uśmiechem w oczy przez krótką chwilę. Wtedy przypomniało mi się, że przecież obok stoi Kasia. Miała ręce przyłożone do klatki piersiowej, a dłonie zaciśnięte w pięści. Oczy miała szeroko otwarte, a usta zaciśnięte w wąską linię, prawdopodobnie próbując zdusić krzyk.

- Żyjesz? - zapytał Marek.

- Mhm! - pokiwała głową.

- Na pewno wszystko okej? - zapytałem z kpiną. - Bo nie wyglądasz.

- Haha, nic mi nie jest! - stwierdziła głośniejszym tonem opierając dłonie na biodrach i patrząc na nas z uśmiechem.

Byłem pod wrażeniem. Czyli jednak potrafiła zachować się normalnie w takiej sytuacji. Jednak coś zauważyłem.

- Kasia, ty krwawisz z nosa - powiedziałem.

- Co?! - przyłożyła palec do skóry pod nosem, a następnie na niego spojrzała. - Więc to jest kurwa możliwe w rzeczywistości?!

- No... - mówił Marek. - Przecież wiele osób czasem krwawi z nosa, więc...

- Nie o to chodzi! - przerwała mu Kasia. - Nie zrozumiesz... Idę do pokoju po chusteczki, elo.

Pobiegła w stronę swojej sypialni. Patrzyłem jeszcze chwilę w tamtą stronę. Może i było to trochę dziwne, ale raczej była to jedna z normalniejszych rzeczy w wykonaniu Kasi.

Kruszwil pov.

- Wypadałoby zmontować film, prawda? - Łukasz zwrócił się do mnie.

- Tak, ale przynieś laptopa do mojego pokoju - odparłem.

- Po co? - zdziwił się.

- Nie mam nic do roboty, więc chcę popatrzeć.

Poza tym chciałem z nim spędzić trochę czasu, ale tego już nie powiedziałem. Poszedłem do wcześniej wspomnianego miejsca i usiadłem na łóżku, czekając na niego. Chwilę później przyszedł Łukasz z laptopem w ręce. Zamknął za sobą drzwi i zajął miejsce obok. Już chciał włączyć program do montowania, ale chwyciłem za jego nadgarstek powstrzymując go.

- Wiesz co? - mówiłem. - Daj sobie na razie z tym spokój. Zrobisz to jutro. I tak nie masz za wiele do roboty gdy jestem w szkole.

- Skoro tak chcesz... - uśmiechnął się.

- Włącz jakiś film, ale z pakietu premium.

Po kilkunastu minutach szukania w końcu znaleźliśmy jakiś film, który stwierdziliśmy, że nam się może spodobać. Nie byliśmy w błędzie. Dziwne, bo rzadko podoba mi się pierwszy wybrany film. W pewnym momencie oparłem głowę na ramieniu Łukasza, a on chwycił mnie za rękę.

- Cieszę się, że po tym wszystkim się pogodziliśmy - powiedział cicho.

- Tia, ja też - odparłem. - Ale nigdy wcześniej nie myślałem, że nasze relacje mogą się skończyć w ten sposób.

- To raczej nie było do przewidzenia - zaśmiał się. - Ale wiesz co? Mam nadzieję, że nic się nie zmieni.

Na te słowa poczułem przyspieszone bicie swojego serca. Jakoś bardzo do mnie trafiły te słowa, że aż coś mnie zaczęło ściskać za gardło. Uśmiechnąłem się i podniosłem lekko głowę do góry.

- Ja też - odpowiedziałem.

*******************************

I ja też mam nadzieję, że się nie zmieni >:3
Tym razem jeszcze bardziej się wszystko wyjaśniło ^^
Tia... Mam nadzieję, że rozdział wam się podobał, tak jak każdy inny... Nacieszcie się tym, póki możecie ;w;
Pozdro.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top