32. "Przyjadę do ciebie..."
Kruszwil pov.
Długo myślałem przed snem o tym wszystkim, co się wydarzyło. Stwierdziłem, że w sumie nie ma sensu obwiniać Łukasza za zdradę, której nie było, bo to rzeczywiście wyglądało tak, jakby tego nie chciał. Poza tym on nie jest taki... Wszystko przez tą cała Laurę. I pomyśleć, że miała być moją dziewicą... Niedobrze mi się robi na samą myśl o tym.
Myślałem jeszcze o innych sprawach i ostatecznie zasnąłem około godziny drugiej. Obudziłem się przez to rano o jedenastej. Wiedziałem, że tej nocy nie było Łukasza w domu, bo gdy szedłem do kąpieli poprzedniego dnia, Kasia mi wszystko wytłumaczyła. Byłem trochę zły, że mnie nie uprzedził. Zastanawiałem się jednak, czy już wrócił. Po pewnym czasie w końcu wygrzebałem się z łóżka. Gdy wszedłem do salonu jednak nikogo oprócz Kasi nie zastałem, tak samo, jak w jego pokoju. Westchnąłem i idąc do garderoby wydałem dziewczynie polecenie na przygotowanie mi kąpieli w mleku.
Po wszystkich porannych czynnościach czas zleciał do dwunastej trzydzieści. Poł godziny później siedząc na łóżku postanowiłem napisać do Łukasza.
"Żyjesz?" - napisałem. Dostałem odpowiedź po kilku minutach: "Tia... Jak po wczorajszym?" Odesłałem: "Eh, zapomnij o tym". Łukasz: "Uff... Dobrze, że już się nie gniewasz". Ja: "No to kiedy wrócisz?" Łukasz: "Nie wiem. Ogólnie to wziąłem wczoraj za mało kasy i nie stać mnie na taksówkę spowrotem." Przewróciłem oczami na tą wiadomość. Napisałem: "Niech będzie... Przyjadę do ciebie, ale później" Łukasz: "Ok".
Nie chciałem mu rozkazywać iść pieszo przez te kilka kilometrów. Wbrew pozorom nasze domy były od siebie dość daleko. Na razie nie chciało mi się tam jechać, tak, jak przez najbliższe kilka godzin. W międzyczasie jadłem obiad, obejrzałem jakiś film na który przez przypadek trafiłem i takie tam. W ten sposób nastała siedemnasta trzydzieści, gdy Łukasz do mnie napisał przypominając mi o tym, że miałem przyjechać. Prawie zapomniałem, że w ogóle miałem to zrobić. Jestem idiotą... Żart, jestem na to zbyt prestiżowy.
Zabrałem wszystkie potrzene rzeczy i wydałem Kasi kilka niewielkich poleceń w postaci posprzątania czekoś i tym podobne. Wyszedłem z domu i skierowałem się w stronę auta. Po wejściu do środka i odpaleniu go wyjechałem z parkingu. Jadąc do celu w międzyczasie kupiłem w sklepie... Pewną rzecz. Dostałem się do domu Łukasza po kilkunastu minutach.
Kamerzysta pov.
Długo czekałem na to, aż Marek przyjedzie. Postanowiłem jednak do niego nie pisać, żeby mieć więcej wolnego czasu. W końcu jednak wysłałem wiadomość do chłopaka, bo był już wieczór. Jakiś czas po tym usłyszałem dzwonek do drzwi. Podniosłem się z łóżka i po wyjściu z sypialni podszedłem do źródła dźwięku. Otworzyłem drzwi, a moim oczom ukazał się Marek opierający się o ścianę.
- Siema - przywitał się.
- Najwyższa pora... - powiedziałem. - Już biorę rzeczy i idę...
- Ejejej - zatrzymał mnie. - Nie musimy od razu jechać. Zostańmy chwilę tu.
- Huh? - zdziwiłem się. - Czemu?
- Tak po prostu.
Bez pytania wszedł do środka. Jedyne co mi zostało, to zamknąć drzwi. Zaczął się rozglądać wokół. Myślałem, że znowu będzie narzekał na brak prestiżu albo coś w ten deseń.
- Wiesz co? - spojrzał na mnie. - Mimo wszystko ta bieda mi nie przeszkadza.
- Yyy... Dzięki? - powiedziałem zdziwiony.
- Co robiłeś cały dzień, że wcześniej mi nie przypomniałeś?
- Nic ciekawego...
- Z Adamem się spotkałeś?
- Co?! Nie! Po wczorajszym nie mam ochoty...
Poszliśmy w stronę kuchni bo była praktycznie obok. Marek oparł się o blat, a ja o lodówkę.
- Nie przyjechałem wcześniej, bo mi się zapomniało, sory - rzekł jakby nigdy nic.
- Pf... Niech będzie. - przewróciłem oczami.
- Nie nudziło ci się??
- Raczej nie - po chwili dodałem szeptem - I chciałem mieć więcej wolnego...
- Co chciałeś? - zwrócił się do mnie.
- Um... Nic, nieważne.
Marek stał patrząc na mnie w milczeniu z lekko przechyloną głową. Wyglądał całkiem uroczo w ten sposób. Zapatrzyłem się na niego, z czego wyrwał mnie dopiero jego głos:
- Czemu mi nie powiedziałeś, że chcesz spać poza domem? Tylko wyszedłeś tak bez uprzedzenia.
- Eee... Nie chciałem ci przeszkadzać - odparłem.
- Następnym razem mi powiedz...
- Ja to mam nadzieję, że nie będzie takiego następnego razu.
- W sumie racja... Dlatego nie możesz się spotykać z Adamem - powiedział śmiejąc się lekko.
- Ej! To nie jego wina! - oburzyłem się.
- Wiem... Droczę się z tobą - rzekł z kpiną.
Podszedłem do niego. Przystanąłe. znajdując się kilkanaście centymetrów od chłopaka. Lekko się uśmiechnąłem patrząc mu w oczy.
- Nie odpowiedziałeś mi wczoraj - powiedziałem.
- O co ci chodzi? - zapytał.
- Gdy wychodziłeś z mojego pokoju i powiedziałem ci "kocham cię", nic mi nie odpowiedziałeś.
- Eh... Weź przestań... - odwrócił wzrok lekko się rumieniąc.
Oparłem ręce na blacie wokół niego. On wtedy trochę przechylił się do tyłu. Nasze twarze dzieliła niewielka odległość.
- Masz mi odpowiedzieć - wyszeptałem.
- Uh... - nadal unikał mojego wzroku.
- Wstydzisz się swoich uczuć? - zapytałem.
- Nie... - mówił.
- To powiedz to.
Minimalnie odwrócił wzrok w moją stronę, ale nadal na mnie patrzył tylko kątem oka.
- Kocham cię... - odrzekł w końcu.
Szeroko uśmiechnąłem się ne te słowa. Chwyciłem Marka podbródek lekko przekręcając jego głowę w moją stronę, po czym wpiłem się w jego usta.
Kruszwil pov.
Gdy tylko Łukasz zaczął mnie całować, przez kilka sekund zastanawiałem się, co się dzieje. Szybko jednak ocknąłem się i postanowiłem oddawać pocałunek. Było mi trochę niewygodnie, dlatego podniosłem się na rękach siadając na blat za mną, co na sekundę przerwało pieszczoty. Jednak powróciły od razu po tym. Położyłem dłonie na ramionach Łukasza, a on w tym czasie trzymał mnie po dwóch stronach talii. Nie przerywaliśmy wpijania się w nasze usta. Z każdą sekundą coraz bardziej oplatał mnie swoimi ramionami sunąc dłońmi po moim ciele. Czułem się niesamowicie. Tego mi właśnie brakowało. Oplotłem ręce wokół jego szyi. Nie było między nami nawet centymetra przerwy. W pewnym momencie zanużyłem dłoń w jego włosach. Usłyszałem cichy pomruk przyjemności z jego strony. Odetchnęliśmy dopiero po kilku minutach. Patrzyliśmy sobie w oczy ciężko dysząc.
Spuściłem głowę. Było mi strasznie gorąco. Patrząc w dół otworzyłem szeroko oczy z zkłopotania. Dopiero teraz poczułem lekkie usiaśnienie w swoich spodniach. U Łuasza z resztą też było widoczne wybrzuszenie. Znów na niego popatrzyłem. W tamtym momencie zauważyłem, że mężczyzna też spogląda tam, gdzie chwilę temu ja miałem skierowany wzrok. Ze względu na to, że Łukasz znajdował się pomiędzy moimi nogami, nie miałem jak się zasłonić. Po kilku sekundach znów popatrzył mi w oczy. Przełknąłem ślinę.
- Marek... - powiedział cicho.
- T... Tak? - wyszeptałem.
- Może... - zawahał się. - Przejdziemy na kanapę?
*******************************
Edit: Sorki, usunęłam scenę seksu z powodu żenady ;_; Dlatego niczego nie oczekujcie i nie bijcie mnie wszyscy ci, którzy nie zdążyli xD Jest jeszcze dużo ff KxK z 18+, więc spokojnie :'3 Aha i nie usunam wpisu na dole, bo jest śmieszny xD
Wiem, ehh... Rozdział miał być wczoraj. Ten, co ma być jutro chyba jednak napiszę w piątek, bo nie bd miała lekcji do odrobienia i będzie mi się lepiej go robiło ( ͡° ͜ʖ ͡°) W końcu to już czas to! ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Pytanko, można rozszerzać dupę bez lubrykantu? xD Bo nie chce mi się z tym pieprzyć i wgl xDD
Pozdro.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top