23. "Czemu mi to zrobiłeś?"
Kruszwil pov.
Po kilku godzinach w końcu dotarłem do Warszawy, a następnie znalazłem dom Stuu. Na szczęście nadal pamiętałem, gdzie to było. Zaparkowałem pod wspomnianym budynkiem. Wychodząc z auta zacząłem się zastanawiać, co mam powiedzieć Łukaszowi. Raczej nie chciałem go opieprzać, bo w sumie… Chyba nie miałem, za co. Za to, że uciekł? Nie. To było zbyt zrozumiałe. Nawet dla mnie.
Podszedłem do drzwi. Zanim nacisnąłem dzwonek, wziąłem głęboki wdech. Gdy w końcu dałem sygnał, że czekam na zewnątrz, po chwili zza otwierających się drzwi wyszedł oczywiście Stuu.
- Um… Siema - przywitałem się.
- Marek? - mówił. - Hej, co ty tu robisz.
- Wiesz… Ostatnio coś się wydarzyło między mną i Kamerzystą a na jego filmie widziałem, że jest u ciebie, więc… Możesz zawołać go?
- Um… - oparł się o futrynę. - Tylko, że go tu już nie ma.
- Co? - zapytałem. - Przecież dzisiaj wrzucił ten film!
- Ale jakiś czas później pożegnał się ze mną. Widziałem przez okno, że czekał na taksówkę, która później przyjechała, ale nie wiem, gdzie pojechał dalej.
Trochę się załamałem. Jechałem do Warszawy specjalnie przez kilka godzin, a on odpierdala taki cyrk?! Pewnie zrozumiał, jakim jest debilem wrzucając film skoro wiedział, że go zobaczę.
- Ehh… - westchnąłem. - Jeśli się dowiesz, gdzie jest, to dasz mi znać?
- Tak, dam.
- Niech będzie… To nara - pożegnałem się i od razu odwróciłem się do tyłu.
Wsiadłem do odpalonego auta i od razu po zamknięciu wyjechałem z parkingu. Nie jechałem zbyt szybko.
Nagle zauważyłem puste miejsce, w którym mogłem się zatrzymać. Wjechałem w nie, a następnie poszedłem zapłacić za bilet. Po wykonanej czynności wróciłem do samochodu.
Zły i zawiedziony wyjąłem telefon i otworzyłem Messengera. Wiedziałem, że Łukasz i tak ode mnie nie odbierze, dlatego postanowiłem do niego napisać. Gdy wysłałem mu dosyć długą wiadomość, oparłem się o fotel. Miałem nadzieję, że mi odpisze, dopóki jeszcze byłem w stolicy.
Nagle poczułem pojedynczą łzę spływającą po moim policzku. Nie wiedziałem jednak, czym ona była spowodowana. Zignorowałem to.
Kamerzysta pov.
Całkiem miło było spędzić czas z Gimperem. Okazało się, że mieliśmy całkiem wiele tematów do rozmowy. Pozwoliło mi to na zapomnienie trochę o Marku. Przynajmniej do czasu… Gdy coś mówiłem, przerwało mi powiadomienie z Messengera.
- Poczekaj chwilę - powiedziałem z uśmiechem.
Wyraz mojej twarzy jednak szybko się zmienił gdy zobaczyłem, od kogo jest wiadomość. Marek… Nie wiedziałem, czy mam to odczytać od razu. Mógł wtedy wypisywać dalej, a ja nadal nie chciałem z nim mieć żadnego kontaktu. Postanowiłem jednak ostatecznie to zrobić.
- Zaraz przyjdę - rzekłem.
- Kto napisał? - powiedział z dziwnym uśmiechem.
- M… Marek.
W tym momencie uśmiech zmienił się w cichy śmiech z lekkim zażenowaniem.
- Heh, sorki. Wiesz, twoja reakcja mówiła coś innego.
By nie czuł się głupio, też się lekko zaśmiałem. Poszedłem do łazienki i zamknąłem się w niej. Zanim zdecydowałem, czy na pewno chcę odczytać wiadomość, minęło kilkanaście sekund. W końcu do tego doszło.
"Czemu mi to zrobiłeś? Wiem, że to ciężkie, ale i tak chcę, żebyś wrócił. Posunąłem się nawet do tego, że przyjechałem przed chwilą do Warszawy i poszedłem do Stuu, żeby się z tobą zobaczyć. A ty? Zwyczajnie gdzieś sobie pojechałeś bez jakiejkolwiek wskazówki, gdzie możesz być. Znasz mnie i wiesz, że pokonanie tylu kilometrów dla takiego debila, jak ty, jest wielkim wyczynem w moim wykonaniu. Nie wiem, co zrobię jeśli się zobaczymy, ale wolałbym, żeby do tego doszło. Nie komplikuj tego bardziej. Już zbyt wiele się wydarzyło i chcę o tym porozmawiać. To już nie jest rozkaz. To prośba. Odpowiedz mi, Łukasz… Gdzie jesteś?"
Gdy przeczytałem cały tekst, ciężko przełknąłem ślinę. Oparłem się o drzwi, a następnie zsunąłem się po nich na podłogę. Wyłączyłem telefon i odłożyłem go na bok. Zacząłem gorzej widzieć i było to spowodowane łzami zbierającymi się w moich oczach. Przyjechał tu… - myślałem - Dla mnie? Zacząłem się bić z myślami. Czy powinienem był mu to napisać? Wziąłek kawałek papieru toaletowego i zacząłem ocierać łzy. Nie…
W końcu trochę się ogarnąłem i wstałem z podłogi zabierając telefon. Postanowiłem… Nie odpisywać Kruszwilowi. Nie byłem jeszcze na to gotowy. Otworzyłem drzwi i wróciłem do salonu, w którym przebywał Gimper.
- Wszystko dobrze? - zapytał.
- Taaak - odparłem.
Wróciliśmy do rozmowy. Tym razem jednak cały czas myślałem o Marku. Mogłem sobie zostawić odczytanie wiadomości na później. W końcu… Co to za różnica, jeśli i tak nie odpisałem?
Kruszwil pov.
Nie wierzę… Czekałem na jego odpowiedź pierdolone pół godziny! W końcu zacząłem tracić nadzieję, bo jedyne co dostałem, to odczytanie wiadomości, a przez cały czas nic poza tym. Westchnąłem ciężko i oparłem głowę o kierownicę. Było już po dwudziestej. Po co ja w ogóle na niego czekałem?! Czemu mi tak zależało?! Czy to możliwe, że jednak… Coś czułem do niego?
Nie chciałem ruszyć z miejsca choć wiedziałem, że i tak wrócę do domu późno i się nie wyśpię. Ciągle chciałem mieć nadzieję, że jednak dostanę jakąś wskazówkę. Nic bardziej mylnego. Mijały kolejne minity i zero odpowiedzi. W końcu zrezygnowałem i wyjechałem z parkingu, a następnie zacząłem kierować się w stronę Poznania.
***
Wparowałem do rezydencji ze wściekłością, co oczywiście nie umknęło uwadze Kasi. Zdziwiłem się, że jeszcze nie spała.
- Kurwa… - mówiła. - Co ci?
Ja tylko stanąłem w miejscu i westchnąłem, spoglądając na nią.
- Nic mi nie mów.
Zauważyłem, że zostawiłem otwarte drzwi, dlatego się trochę cofnąłem i je zamknąłem. Później już nie zważając na nic, poszedłem do swojego pokoju. Drzwi do niego były uchylone. Gdy wszedłem do środka, trzasnąłem nimi i wskoczyłem na łóżko, kładąc się na nim twarzą do dołu. Chciałem, żeby wszystko wróciło do normy. Z jednej strony bym z kimś o tym porozmawiał, ale z drugiej…
Usłyszałem, że ktoś powoli wchodzi do pokoju. Zmarszczyłem brwi, ale ze względu na to, jak leżałem, nie było tego widać.
- Kasia, wyjdź - tylko to powiedziałem i miałem nadzieję, że mnie posłucha.
- Daj spokój! - eh, pomyliłem się… - Gdzie jest Kamerzysta i co się stało?
Odwróciłem się na plecy i podniosłem do siadu, jednak zanim cokolwiek odpowiedziałem, dziewczyna zaczęła swoje.
- Od czasu, gdy pojechał do "rodziców" - pokazała palcami cudzysłów. - zachowujesz się jeszcze gorzej, niż zwykle! Musiało się coś wydarzyć.
- Jak będziesz się wtrącać, to odetnę ci wypłatę!
- Pfu - prychnęła.
- Idź mi zrób tą kąpiel w mleku, ale nic nie spieprz! Jeszcze wannę mi zbijesz!
- Nie przesadzaj… - powiedziała wychodząc i zamykając drzwi.
Mam nadzieję, że znajdę jakiś sposób na dowiedzenie się, gdzie Kamerzysta się podziewa…
*******************************
Rozdział puzyno, ale jest :v
Nie mam weny i to chyba widać xd Przepraszam.
Jutro się bardziej postaram ;)
Pozdro.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top