22. "Wiem, gdzie go szukać..."
Kruszwil pov.
Mijał już drugi dzień, od kiedy Kamerzysta uciekł. Ciągle myślałem o sytuacji na moście i o tym, gdzie on może się podziewać. Dzwoniłem do niego kilka razy, ale nie odbierał. To ja musiałem wrzucić film na kanał w środę. Prawie zapomniałem o tym, ale ponieważ wcześniej przesłałem go na Youtuba z ustawieniem na prywatny, to mogłem go upublicznić w czasie lekcji. Przeklęta szkoła. Gdyby nie to, to miałbym więcej czasu na szukanie Łukasza. Mógł przebywać u rodziców albo w swoim biednym domu... Musiałbym tam pojechać. To nie tak, że zależy mi na nim... Po prostu chcę... Dobra, nie będę się oszukiwał. Martwię się o niego i tak naprawdę to chciałbym, żeby wrócił. "Kocham cię" - przypomniałem sobie jego słowa.
- Arh! - na to wspomnienie uderzyłem pięścią w blad kuchenny.
Miałem mętlik w głowie. Nadal nie dowierzałem, jakim cudem on może czuć coś takiego? I to do mnie... Raczej nie był pijany w tamtym momencie. Podczas pocałunku nie czułem, żeby coś pił... Ah! Kurwa! Znowu do tego wróciłem...
Był wieczór, a nie miałem już żadnych obowiązków ani planów. Nie wiedziałem, co mam obecnie robić. Kasia czasem się mnie wypytywała, gdzie jest Kamerzysta, ale ja tylko odpowiadałem, że wyjechał do rodziców na kilka dni i tak dalej... No, mam nadzieję, że to tylko kilka dni...
Zostało nam jeszcze chyba pięć albo sześć filmów na zapas, czyli mam ich jeszcze na dwa najbliższe tygodnie. Może do tego czasu wszystko wróci do normy? Heh... Nie. Nic nie wróci do normy przez to, co mi powiedział.
Kamerzysta pov.
Drugi dzień poza domem... Narazie przespałem tu tylko jedną noc, bo Stuu tylko na tyle mi pozwolił. Okazało się, że w ten dzień wbiłem milion subów. Akurat w czasie takiego kryzysu... Zrobiłem jakiś special na szybko. Na szczęście wziąłem tą pieprzoną torbę Gucci. Oczywiście Stuu pomógł mi w nagrywaniu i pozwolił mi to zrobić dzięki jego kamerze. Postanowiłem jednak wrzucić nagranie dopiero następnego dnia bo była środa, więc Marek upublicznił już jeden film na swój kanał i to chyba wystarczyło.
Starałem się zapomnieć o tym, co się wydarzyło. Trochę mi to utrudniały telefony od Marka, których nie odbierałem. Ciężko mi będzie spojrzeć mu teraz w oczy... Podeszłem do Stuu.
- Wiesz... - mówiłem. - Z Markiem serio mam ciężką sytuację i... Pozwoliłbyś mi tu zostać choć trochę dłużej?
- Ehh... No nie wiem - mówił. - A dlaczego nie pójdziesz do swojego domu albo coś?
- Takie miejsce byłoby zbyt oczywiste. Dzięki temu, że akurat przejeżdżałeś przez Poznań, nie nocuję w pierwszym lepszym miejscu, więc dam sobie z Markiem czas na to, żebyśmy trochę o tym zapomnieli...
- Naprawdę stało się coś tak okropnego? Powiedz mi.
Na te słowa wzdrygnąłem się. Nie mogłem na to pozwolić.
- Naprawdę nie mogę. Nie zrozumiesz tego.
Stuu nic na to nie powiedział, tylko oparł się o ścianę. Następnie spojrzał na mnie.
- Może ewentualnie pozwolę na jedną noc więcej.
- Dziękuję - uśmiechnąłem się. - Przepraszam, że tak wyszło.
- Nie ma problemu.
- Chyba się przejdę... - odparłem idąc w stronę drzwi frontowych.
- Nie musisz brać klucza jakby coś. Będę w domu.
- Okej.
Chwyciłem za klamkę i ją nacisnąłem. Gdy wydostałem się z budynku, zacząłem iść przed siebie. Znałem te okolice Warszawy, więc nie sądziłem, że się zgubię. Postanowiłem usiąść na jakiejś najbliższej ławce albo przystanku. W końcu znalazłem owe miejsce.
Doszedłem do wniosku, że bałem się wrócić do domu. Nie wiedziałem, co zastanę. Może Marek mnie zwolni? Albo tylko kolejny raz obetnie mi wypłatę? Co dalej się stanie z naszymi relacjami? Nic się nie zmieni, będziemy się tylko czuć niezręcznie przy sobie, albo może jednak... Wyniknie z tego coś więcej? Raczej ta ostatnia opcja jest tylko fantazją. Wyjąłem z kieszeni paczkę papierosów i zapalniczkę, po czym zapaliłem jednego z nich. Wyjmująłem portfel z kieszeni i otwierając go zauważyłem, że mam w środku kilkadziesiąt złotych. Może pójdę kupić jakieś ubrania? - pomyślałem. Dawno nie byłem sam na zakupach i w jakimś normalnym sklepie. Domyślcie się, dlaczego...
***
Kruszwil pov.
Wróciłem ze szkoły do domu. Oczywiście nie mogłem się skupić na lekcjach. Że też dwa proste słowa mogą tak zmienić czyjeś zachowanie i tok myślenia... Planowałem później odwiedzić miejsca, o których wspomniałem wcześniej, takie, jak dom Łukasza, jego rodziców, ewentualnie dowiedzieć się, gdzie mieszka Adam. Chyba nie mógł być gdzieś daleko, prawda?
Zrobiłem sobie kąpiel w mleku, która nie trwała zbyt długo. Po osuszeniu i ubraniu się, poszedłem do salonu. Usiadłem na kanapie ichwyciłem ze stołu Iphonea, którego położyłem tam wcześniej. Włączyłem go i gdy ujrzałem wyświetlacz, otworzyłem szerzej oczy. Łukasz wrzucił film z okazji miliona?! Jak najszybciej kliknąłem w powiadomienie i zacząłem oglądać. Znajdował się w jakimś pokoju. Wydawał mi się znajomy... Chyba gdzieś go już wcześniej widziałem. Nagle wypowiedział słowa: "Wprosiłem się do Stuu, bo niestety nie było mnie stać na nocleg w Warszawie...".
- Nareszcie! - ucieszyłem się. - Wiem, gdzie go szukać...
Zacząłem się jednak zastanawiać, po co jechał aż tak daleko? Aż tak się mnie obawiał? Z resztą... Nieważne. Liczyło się tylko to, że wiedziałem, gdzie jest. Może i nie widziałem się z nim dopiero drugi dzień, ale ostatnio to wszystko działo się za szybko i musiałem z nim o tym porozmawiać. Trochę się ogarnąłem i po dwudziestu minutach wyszedłem z domu zakluczając drzwi. Pobiegłem w stronę samochodu i wszedłem do niego, później go uruchamiając. Wyjechałem z parkingu i ruszyłem w stronę Warszawy. Czyli kilka godzin jazdy przede mną...
Kamerzysta pov.
- Kurwa! - krzyknąłem siedząc na kanapie.
Byłem akurat sam w domu bo Stuu pojechał do sklepu. Zareagowałem tak, bo przypomniałem sobie, że przecież skoro wrzuciłem film na swój kanał, to Marek go może zobaczyć! Jakim ja jestem idiotą... - pomyślałem. W sumie to i tak miałem dzisiaj już nie spać u Stuu, więc chyba nie było aż tak źle. Chwyciłem za telefon i napisałem na Messengerze do Gimpera: "Jesteś w domu?". Po kilku minutach dostałem odpowiedź: "Tak, a co?" Zacząłem pisać: "Potrzebuję noclegu, kryzysowa sytuacja...". Gimper od razu odczytał po wysłaniu i odpisał: "A o co chodzi?". Ja: "Później ci powiem". On: "Niech będzie. Możesz wpaść". Odetchnąłem z ulgą. Czyli życie jednak aż tak mnie nie nienawidzi.
Gdy Stuu wrócił do domu, podziękowałem mu za gościnę i pożegnałem się z nim. Poszedłem przed jego dom. Następnie zamówiłem taksówkę. Gdy w końcu przyjechała, wsiadłem do śroska i powiedziałem kierowcy, gdzie ma jechać. Podczas trwającej dość długi czas jazdy przestałem tak rozmyślać nad Kruszwilem.
*******************************
No nie, Kruszwil wrzucił wczoraj dwa filmy i dzisiaj jeden xd
Niestety nie dam rady upubliczniać dwóch rozdziałów na dzień, dlatego będą się pojawiać przez jakiś czas po jednym codziennie ;)
Wgl to musiałam coś zedytować dwa rozdziały temu i przez to pod wyznaniem Kamerzysty i pocałunkiem zniknęły wszystkie fangirlowe reakcje i teraz tam tak pusto ;_; xd
To jest przykre xD Mógłby ktoś tam wrócić i zrobić fangirl jeszcze raz? xDD
Pozdro.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top