2. "Co ty tu robisz?!"
Kamerzysta pov.
Z trudem otworzyłem oczy słysząc budzik. Była ósma trzydzieści. Jak zwykle postanowiłem zrobić jeszcze kilka pięciominutowych drzemek, jednak tym razem się nie ograniczałem do trzech, bo nie byłem u Marka. Ostatecznie wstałem godzinę później. Przeciągnąłem się i poszedłem do kuchni zrobić sobie na śniadanie tosty z serem i kawę. W międzyczasie przeglądnołem komentarze pod naszym ostatnim filmem na rocznicę kanału. Wiele z nich miało treść typu: "Ale fake, przecież Z Dvpy to nie Kamerzysta". Wow, serio? Czasem załamuje mnie poziom niektórych ludzi... Wiele osób chce również, żeby Kruszwil był dla mnie milszy i podwyższył mi pensję. Z tym się zgadzam. Miał być dla mnie chamski na potrzeby filmów, ale niestety przeszło to trochę na rzeczywistość... Nie aż tak, jak na filmach, ale wciąż bardziej, niż kiedyś.
Gdy wszystko było gotowe usiadłem na kanapę i włączyłem telewizję. Nareszcie nikt nie narzekał, że jem coś ubogiego. Marek dba o to, żebym był bardziej prestiżowy, niż większość społeczeństwa. Wkurza mnie, ale z drugiej strony... Dziwnie się czuje z tego powodu, że dzisiaj jest inaczej. Przyzwyczaiłem już się do jego marudzenia. Po kilku minutach nagle usłyszałem dzwonek telefonu leżącego obok.
Kruszwil pov.
Jak zwykle obudziłem się przed dziesiątą. Miałem w planie to, co zawsze o poranku, no... Może poza wyproszeniem dziewicy, bo tym razem obok mnie było pusto. Trudno, spróbuję się znów z nią umówić albo będę musiał sobie załatwić inną. Będzie to proste, bo zwykle pisze do mnie wiele z nich. Codziennie o dziesiątej miałem w planach wziąć kąpiel w owczym mleku lub wodzie z lodowca. Mimo wszystko otatnio gustuję bardziej w mleku. Mam złe wspomnienia z wodą. Służący Kamerzysta, wczorajsza sytuacja... Za wiele tego. Łukasza nie było w domu, a to on zwykle mi ją przygotowywał. Po wczorajszym incydencie wolałem sam sobie jednak z nią poradzić, zamiast prosić o to Kasię mimo, że mleko w kartonie się nie zbije. Skoro kupiła nam tyle robaków do spagetti, to jest zdolna do wszystkiego. Kto wie, co jeszcze by wyczyniła. Wyszedłem z pokoju by udać się do pomieszczenia, w którym trzymamy owcze mleko, a następnie do łazienki.
- Dzień dobry, Marku - usłyszałem głos dziewczyny dobiegający z kuchni, gdy byłem w połowie drogi. - Co chciałbyś dzisiaj zjeść na śniadanie?
- Zrób mi kanapkę z wszystkimi rodzajami kawioru, jakie posiadamy i kawę Kopi Luwak - powiedziałem po namyśle.
- Jasne - przytaknęła uśmiechając się.
Była dzisiaj jakaś milsza niż zwykle.
Może chciała, żebym zapomniał o wczoraj?
W każdym razie byłem już w pomieszczeniu ze składnikami do kąpieli, po czym wziąłem trzy kartony mleka. Będę musiał tu jeszcze wrócić kilka razy bo nie wezmę odpowiedniej ilości od razu... Gdy szedłem w stronę łazienki zauważyłem, że drzwi do niej są uchylone. Spojrzałem do środka.
- Kamerzysta?! - krzyknąłem zdziwiony. - Co ty tu robisz?!
- Ooo, cześć Marek - powiedział nalewając do wanny któryś z kolei karton mleka, jakby nigdy nic.
- Czy nie kazałem ci zostać w twojej melinie?!
- Spokojnie, spałem tam. Jednak przypomniałem sobie, że muszę ci przygotować kąpiel jak codzień, więc jestem. Zresztą... i tak mam inne rzeczy do zrobienia z powodu naszej umowy i w ogóle.
Że co? Nawet mimo tego, że go wyrzuciłem, on przyjechał spełnić swoje obowiązki? To trochę nie w jego stylu... Ta, na pewno zrobił to tylko po to, żebym nie odciął mu wypłaty. Nie dam się tak łatwo. Postawiłem kartony mleka na podłodze.
- O której przyjechałeś i jak się tu dostałeś? - spytałem. - Chyba nie brałeś klucza ze sobą.
- Przyjechałem około dziesięć minut temu i Kasia mnie wpuściła - no tak, ona... - Oookej, jeszcze tylko posprzątam puste kartony i będziesz mógł się wykąpać.
Oparłem się o ścianę i czekałem, aż Kamerzysta skończy swoją robotę. Gdy na podłodze już nie leżał żaden karton, zamknąłem drzwi i zacząłem brać kąpiel.
Kamerzysta pov.
[40 minut wcześniej]
Gdy spojrzałem na wyświetlacz okazało się, że dzwoni Kasia, więc odebrałem.
- Hej Łukasz. Nie obudziłam cię? - powiedziała.
- Nie, a co?
- Nic, tylko, że wczoraj mieliśmy taką jedną sytuację, że po prostu... - nie dokończyła zdania bo zaczęła się śmiać. Po chwili mówiła dalej - Po prostu nie mogę wytrzymać. Muszę komuś opowiedzieć.
- No to o co chodzi? - uśmiechnąłem się.
- Więc... Tak jakby spłoszyłam Markowi dziewicę - zaśmiała się.
- Że co? - spytałem kpiąco.
- Więc słuchaj. To było tak, że... - Kasia opowiedziała mi całą historię. Doprowadziło mnie to do śmiechu. Szkoda, że mnie tam nie było. Chciałbym to widzieć - ...i tak oto Marek obniżył mi wypłatę z pięćiuset do stu pięćdziesięciu złotych tygodniowo.
- Uuu słabo. Ciekawe, na jak długo.
- Wczoraj było mi głupio z tego powodu, ale dzisiaj jak o tym myślę, to mam niezłą bekę. A jak tam u ciebie?
- Wiesz, po tym, co mi powiedziałaś, to ja może jednak przyjadę z powrotem.
- Przestań. Nie psuj sobie dnia wolnego. Poza tym już nic nie zepsuję. Chyba.
- I tak nie mam co robić. Będę niedługo.
- No dobrze, jeśli chcesz... To do zobaczenia.
- Pa - rozłączyłem się.
Spojrzałem na godzinę. Niedługo dziesiąta, a o tej godzinie Marek wstaje i bierze kąpiel. Przygotowanie jej należało do moich obowiązków. Lord nie będzie miał nic przeciwko, jeśli przyjadę. Prędzej czy później i tak by mi kazał to zrobić. Po skończonym śniadaniu umyłem talerz i kubek. Zadzwoniłem po taksówkę, po czym ubrałem się i umyłem zęby. Gdy była już na miejscu, wyszedłem zakluczając mieszkanie i wsiadłem do środka. Płacąc powiedziałem kierowcy, gdzie ma dojechać. Byłem u celu około dziesięć minut przed dziesiątą. Gdy zadzwoniłem do drzwi, otworzyła mi oczywiście Kasia.
Jakiś czas później gdy Marek skończył wcześniej przygotowaną przeze mnie kąpiel i zjadł śniadanie, przyszedł do salonu i usiadł obok mnie na kanapie. Siedzieliśmy tak chwilę w ciszy, dopóki nie spojrzał na mnie.
- Słuchaj... - mówił. - W sumie to dobrze, że tu jesteś. Yyy, znaczy... Gdybyś widział wczoraj twoje obowiązki w wykonaniu Kasi, to byś się załamał - pokręcił głową. Zakryłem usta ręką, żeby stłumić śmiech. - Ona zbiła mi trzy butelki wody z lodowca, rozumiesz?
- Tak, wyobrażam sobie - powiedziałem uśmiechając się.
- Ale nie myśl sobie, że ci daruję i przywrócę pełną wypłatę. Nadal jestem na ciebie zły. W dodatku będę bardziej surowy, niż zwykle.
- Oh... A-aha - a już miałem nadzieję. Eh, w co ja wierzyłem?
- W ogóle to musimy dzisiaj pojechać po nowe ubrania, jasne? Bądź gotowy o trzynastej - powiedział, po czym poszedł do ogrodu.
Gdy tam pojedziemy, pewnie zjemy też coś na mieście. Mam dziś ochotę na pizzę. Marek lubi pizzę w restauracji "Gruby Benek", więc może uda mi się go namówić.
*******************************
Dopóki romans się nie rozwinie, rozdziały będą trochę nudnawe, ale mam nadzieję, że wytrwacie :')
Czasem są szczegółowe opisy, ale muszę jakoś nabić ten 1000 słów xD
Mam nadzieję, że mimo wszystko się wam podobało ^^
Pozdro.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top