6

- Halo? Alex gdzie jesteś? - zapytał Matt.

- Jeszcze w kawiarni przepraszam że tak długo, już wracam - oznajmiłam i kliknęłam czerwoną słuchawkę.

- Czyżby Matt się niecierpliwił? - zaśmiał się.

- Troszeczkę - odpowiedziałam - Ale teraz będziesz tu mieszkał? - wróciłam do naszej godzinnej rozmowy.

- Tak, dokładnie - oznajmił.

- Czyli będziemy się widzieć trochę częściej - zaśmiałam się - To fajnie. Okej ja będę już lecieć, dzięki za ciasto i rozmowę. Jak coś to masz mój numer, dzwoń a może gdzieś się kiedyś przejdziemy.

- Jasne! - odparł uśmiechnięty.

Wróciłam do domu i oczywiście zostałam odpytana przez mojego partnera co mi tyle zajęło, ale jakoś wolałam mu tego nie mówić, więc ściemniłam że widziałam się z koleżanką.

- Okej dziewczynki już śpią - Powiedział brunet wchodząc do naszej sypialni. - Teraz musimy porozmawiać.

- Coś się stało?- spytałam zaciekawiona.

- Dzwonili w sprawie ślubu. Musimy go przełożyć o dwa tygodnie.

- Co? Dlaczego? - przyznam że się trochę zaszokowałam.

- Nie wiem dokładnie, mają jakieś tam problemy. - wytłumaczył. - Ale spokojnie to chyba nic złego.

- No nie wiem, to nasz ślub. Nie przejmujesz się?

- Przejmuje, ale nie możemy nic zrobić - przyznał. - Może to nawet lepiej?

- Czekaj jak lepiej? O czym ty mówisz?

- No może tak miało być, więcej czasu na przygotowania. - powiedział lekko się uśmiechając -  A może to przeznaczenie i nie jesteśmy gotowi?- zapytał ciszej.

- Jak to nie jesteśmy  gotowi? Matthiew, jest późno już chyba nie myślisz.

- Nie, po prostu ostatnio nasze życie się skomplikowało. Wiesz dziewczynki, moja praca... -tłumaczył, ale mu przerwałam.

- Skończ. Oświadczyłeś mi się pół roku temu, a teraz nagle uważasz że nie jesteśmy gotowi? I przepraszam, ale w czym ci się skomplikowało? A może po prostu cztery lata razem to za mało? - przyznam trochę mnie poniosło.

- Alex uspokój się. Nie mówię że cztery lata to za mało, po prostu skoro i tak mamy mieć przełożony ślub to czemu nie o kilka miesięcy?

- Czemu? Bo oboje tego bardzo chcieliśmy, ale jak widzę dużo się zmieniło!- wykrzyczałam już przez łzy. 

- Alex proszę cię.. - znów przerwałam.

- Może po prostu już mnie nie kochasz?- Nie dałam rady i już cała byłam z moich słonych łez.

- Kochanie, uspokój się.

- Nie zaprzeczyłeś. Naprawdę nie zaprzeczyłeś- byłam już załamana - Czyli po prostu już nic nie czujesz, super.

Zabrałam kurtkę, buty, torebkę i wyszłam. 

Przeszłam się do parku, a tam usiadłam na ławce i zadzwoniłam do Nicky. Niestety nie odebrała.

Od: Nickyyy

Jestem w pracy na nocce, coś się stało?

Do: Nickyyy

Aaa, nie wszystko oki :)


- Pięknie nawet nie mam komu się kurwa wyżalić- Powiedziałam sama  do siebie.

Wstałam z ławki i skierowałam się do najbliższego baru. Wyciągnęłam telefon i wybrałam numer.

- Hejka!- Usłyszałam męski głos w słuchawce.

- Hej, Ethan. Nie chcesz może wyjść się napić?- zapytałam.

- Jasne czemu nie! Gdzie się widzimy?- rozejrzałam się wokół siebie.

- Extra NightPub- oznajmiłam- niedaleko głównego parku.

- Jasne, będę za 15 minut. Do zobaczenia!- Pożegnał się i rozłączył.

Pół godziny później siedzieliśmy w barze popijając piwo.

- I czaisz że ona wtedy do mnie że ona się zauroczyła w tamtym chłopaku?

- Żartujesz!? Po dwóch dniach znajomości?- Zapytałam zszokowana.

- Dokładnie- odparł i wziął łyk alkoholu.- A jak z tobą? Co się stało?- zapytał, a ja spojrzałam na niego pytająco - Widzę że płakałaś.

Chłopak mnie rozgryzł więc opowiedziałam mu wszystko i przyznam że zrobiło mi się trochę lepiej.

Siedzieliśmy tak jeszcze godzinę. Przerzuciliśmy się już na wódkę, dzięki czemu nasze opowieści były szczersze. W końcu stwierdziliśmy że pójdziemy się przewietrzyć. Zapłaciliśmy barmanowi i opuściliśmy bar. 

- Chodź do sklepu to kupimy wódkę- stwierdziłam.

- Nie wiem czy to najlepszy pomysł - oznajmił lekko wstawiony już Ethan.

- No proszę- spojrzałam na niego błagająco.-

- No dobra, w sumie dawno nie piłem.

Takim właśnie sposobem skończyliśmy z litrem wódki, a właściwie już tylko połową butelki siedząc przy fontannie po północy.

- I co w końcu zrobisz z tym niezdecydowanym, niedoszłym mężem - Zapytał lekko bełkocząc.

- Nie mam kurwa pojęcia - przyznałam - Ale wiesz co? Mam to teraz w dupie!

- I dobrze!- Wykrzyczał, a ja wybuchłam śmiechem.

Nagle zaczęło padać .

- O nie deszcz i co teraz?- Wychichotałam.

- Chodź, mieszkam nie daleko.

Droga do jego domu miała nam zająć dziesięć minut, ale przez to w jakim byliśmy stanie zeszło dobre pół godziny.

W końcu wczołgaliśmy się na trzecie piętro i weszliśmy do mieszkania.

- Całkiem tu miło- powiedziałam cały czas się śmiejąc.

- A dziękuję miła Pani- chłopak również był roześmiany.

Ściągnęłam z siebie przemoczoną kurtkę i chciałam ją powiesić, ale straciłam równowagę. Gdyby nie chłopak, który mnie złapał skończyłabym na podłodze.

- Dzięki- powiedziałam patrząc prosto w jego ciemne oczy.

- Nie ma problemu - odpowiedział nie spuszczając wzroku. 

- Ethan ja..- zaczęłam mówić, ale chłopak wpił się w moje usta.

Z początku byłam zdziwiona, ale po chwili zaczęłam oddawać pocałunek. Chłopak uniósł mnie i oparł o kanapę, a ja owinęłam nogi w jego pasie. Chłopak zaczął całować moją szyję, a ja wplątałam palce w jego włosy i lekko za nie pociągnęłam na co brunet zareagował syknięciem.

Po chwili przenieśliśmy się do sypialni. Ethan włożył ręce pod moją koszulkę a ja poczułam przyjemne ciarki na ciele. W końcu zaczął rozpinać mój stanik. Za chwilę oboje byliśmy już całkowicie nadzy. Chłopak lekko przygryzł moją wargę na co cicho jęknęłam. 

Zjechał niżej i zaczął mnie pieścić jeżdżąc językiem. Gdy ponownie z mojego gardła wydobył się jęk chłopak umiejscowił we mnie swojego członka nie zapominając o moich ustach, które całował. 


---------------------------------------

Hejka! I jak wrażenia po rozdziale? 

Zapraszam również na moją nową opowieść pt " Tell me what you want". Może się wam spodobać! Z góry dziękuje i buźki!:*

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top