18

- Nie obejrzę horroru nie ma mowy - Zaprzeczałam.

- Serio Chcesz oglądać jakieś żałosne romansidło?

- Pff.. Pieprz się.

-Nie ma sprawy, ale teraz?- Ruszył brwiami.

- Zboczeńcu puść już ten film- Przewróciłam oczami.

- Czyli horror, okay.

***

Obudziłam się i zobaczyłam coś przez co mało za zawał nie padłam. Leżałam własnie koło słodko śpiącego bruneta, przytulona.  Spojrzałam na zegarek , godzina jedenasta. Super. Niestety spoglądając na zegarek ujrzałam również datę. Dziesiąty sierpień. Jeszcze tylko trzy tygodnie i szkoła. Płakać mi się chce. Nie istotne, teraz jest to nie istotne.
Muszę obudzić śpiącego niedźwiedzia.

- Em Ethan- Tyrpałam go, krzyczałam, szczypałam i nic. Musiałam zastosować inną metodę, czyli metodę mojej mamy. Siadłam na łóżku z wyciągniętymi nogami i zaczęłam spychać chłopaka stopami. Po wielu próbach w  końcu upadł na podłogę. Sukces

- Ała, debilko pierdolnęło cię coś?- On właśnie wstawał z łóżka, a ja śmiałam się jak opętana.

- Z czego rżysz? - Powiedział z powrotem rzucając się na pościel.

- Z ciebie, wstań już bo zachowujesz się gorzej ode mnie- Teraz już wiem czemu mama się ze mnie tak często rano śmiała.

- Jeszcze pięć minut- Powiedział machając rękoma.

-Wstajesz albo idę po wodę.

- Już nie śpię - Wykrzyczał błyskawicznie wstając z łóżka.

***

Właśnie pożegnałam się z Brunetem, który musiał już iść bo niby miał jakieś sprawy do załatwienia. Zaczęłam sprzątać gdy do kuchni wszedł mój ukochany braciszek.

- Widzę była gorąca noc z Chłopakiem- Zaczął ruszać brwiami.

- Zamknij się - Powiedziałam z zabójczym wzrokiem.

- Czyli zgadłem, dobrze wkłada?- Zaśmiał się.

- Tak cudownie! Pierdoliliśmy się całą noc- Wykrzyczałam sarkastycznie  i zaraz pobiegłam do siebie do pokoju.  Wyciągnęłam ubrania z szafy i weszłam do łazienki. 

Założyłam na siebie jeansowe spodenki z dziurami, oraz biały crop top. Po za tym na nogi włożyłam białe vansy, a  na plecy dla odmiany worek z zawartością. Zeszłam na dół i podeszłam do wyjścia. 

-Wychodzę!- Krzyknęłam otwierając drzwi. 

Przeszłam nie całe dwa metry gdy usłyszałam że mój żołądek się odezwał. No to idziemy po żarcie.
Podeszłam do budki z kanapkami i juz chciałam zamawiać,  gdy zobaczyłam że w moją stronę zmierza znajoma twarz. To był ten mężczyzna co ostatnio mi groził.  Nie zastanawiając się długo zwiałam. 

Byłam już pod domem Ethana, ale mężczyzna nie zatrzymywał się. Jedyne co miałam w glowie to to żeby jak najszybciej wejść do mieszkania. Ale co jeśli oni nie wiedzą gdzie mieszka ten matoł? A ja ich tam tylko doprowadze?  Wtedy wpadłam na genialny pomysł.  Obkrążyłam cały dom i dopiero wtedy wybiegłam do jego środka. 

- Dzień dobry - Powiedziałam oddychając głośno. 

- Dzień dobry coś jest nie tak? - Spytała zdziwiona kobieta. 

- Nie nic.  Ethan na górze? - Spytałam szybko.
- Tak ale jest u niego jakiś kolega- Odpowiedziała, a ja natychmiast ruszyłam na górę. Byłam bardzo blisko pokoju bruneta gdy zobaczyłam że drzwi były uchylone, a zza nich dobiegały głosy dwóch chłopaków na zmianę. 

- I jak z dziewczyną? - Spytał jeden.

- Robię wszystko zgodnie z planem - Odezwał się dobrze znany mi głos. 

- Czyli jesteś pewien że ci ufa?  Byłeś miły?  Niczego nie zepsułeś? 

- Nie,  wszystko jest dobrze.  Ona nic nie podejrzewa.

- To dobrze. Musisz dalej grać miłego przyjaciela- Teraz już wszystko zrozumiałam. Nie zastanawiając się długo weszłam do pokoju. 

- Aha teraz już rozumiem...  To wszystko udawałeś. Jak mogłam być tak głupia żeby ci uwierzyć?  Że z wrednego gnoja zmieniłeś się w...  - Zaczęłam się unosić.

- Alex to nie tak- Tłumaczył się. 

- Nie pogrążaj się!  Po prostu się mną bawiłeś, nie wiem po co ci jestem, ale to już nie istotne - powiedziałam i wybiegłam z pokoju. 

- Alex co się tam stało? - Spytała Kobieta siedząca w kuchni. 

- Przykro mi,  ale pani syn to największy idiota jakiego znam!  - Wykrzyczałam i szybko wyszłam z domu.

_______________________________________
Nadal poprawiam wcześniejsze rozdziały... Ale nie ważne..  ;p

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top