17
Nie wierzę że minął już miesiąc wakacji, to tak szybko zleciało.
Leżałam na łóżku z wiszącą w dół głową i rozmyślałam. Matt nie odzywał się do mnie i nie odpowiadał mi przez tydzień co było bardzo dziwne, a gdy po niego przychodziłam to rzekomo go nie było. Pewnie ma jakieś humorki. Steph jeszcze nie wróciła tak jak i Jack, Hayley nie ma czasu.. mój Brat Lucas całymi dniami tylko liże się ze swoją dziewczyną, której lekko nie trawie, a rodzice już dawno się przeprowadzili. Został mi tylko ten idiota Ethan i Kate która fascynuje się Joe'm.
Dzisiaj zostaję w domu, tak to wynikło z moich rozmyśleń. Wstałam w końcu z łóżka z nie małym bólem szyi odsłoniłam okna bo była już dziesiąta, włączyłam na Fulla muzykę i powyrzucałam wszystko z szafy na podłogę. Tak właśnie spędziłam pół dnia, sprzątałam obrzucając się ubraniami, śpiewając do szczotki i tańcząc na moim łóżku udając że to scena. Właśnie byłam w trakcie mojego koncertu ze szczotką do zamiatania gdy drzwi mojego pokoju się otworzyły , a w nich ujrzałam dwóch chłopaków.
- Siostra Masz gościa- Powiedział przez śmiech Lucas po czym odszedł.
- Ten no hej- Wyłączyłam muzykę po czym próbowałam się oprzeć o kij od szczotki co wywołało natychmiastowy upadek na stos ubrań- Nic mi nie jest- Krzyknęłam.
- Czyli tak się bawisz jak jesteś sama w pokoju ?- Zaśmiał się.
- Ethan nie wnerwiaj mnie, po za tym powinieneś pukać! - Wstałam i założyłam ręce na piersi.
- Ty do mnie nie pukasz, a ja pukałem ale przez tą muzykę jak widać nie słyszałaś- Podniósł jedną brew.
- Dobra wygrałeś - Powiedziałam rzucając się na łóżko.
- Zawsze wygrywam, a teraz się ubieraj - Mrugnął.
- Po co?- Byłam lekko przerażona.
- Bo piżama w jednorożce raczej na imprezie nie przejdzie- Zaśmiał się, a ja poczułam że się rumienie. Zapomniałam że jestem w piżamie!
- Taaa, czekaj czekaj jaka impreza ? Ja nigdzie nie idę- Fuknęłam.
- To co masz zamiar robić?
- Chłopczyku ja mam cały dzień zaplanowany. Pochowam szybko ubrania, pozamiatam, a potem pod kołdrę laptop i ciepła herbatka.
- Trzydzieści stopni, kołdra i ciepła herbata?- Zapytał rozbawiony
- Dobra położę się na kołdrę i mrożona herbata, okey?- Przewróciłam oczami.
- Już lepiej, ale nie- Niech on da mi dzisiaj spokój.
-Od kiedy ty taki uśmiechnięty co?
- Zaraziłaś mnie, a teraz się ubieraj!
- Nienawidzę imprez- Rzuciłam w niego poduszką.
- Ale to domówka- Uśmiechnął się podstępnie.
- Nie i koniec !
- Sztywniara.- Wymruczał.
- Powiedz jeszcze słowo, a dzieci już nie będziesz mógł mieć - Pogroziłam mu, patrząc się groźnie.
- Okey, okey - Podniósł ręce w geście obronnym- To co robimy?
- My!? Ethan czy ty masz gorączkę?- Spytałam przykładając chłopakowi rękę do czoła.
- Na głowę ci idzie ?- Zaśmiał się.
- Ja mówię poważnie może ja zadzwonię już po karetkę?
- Nic mi nie jest - Odpowiedział.
- Jasne, wmawiaj sobie. Uśmiechasz się, spędzasz ze mną czas i jesteś całkiem miły jak na Ethan'a więc nie wiem co jest nie tak -Podrapałam się.
- Zamknij się już, posprzątaj to, a ja wybiorę film i pójdę zrobić popcorn.
-Widzę że już się rozgościłeś - Powiedziałam do chłopaka, który grzebał po moich rzeczach.
- Jak ty u mnie - Puścił mi oczko i uśmiechnął, a ja jak zwykle miałam ochotę paść przy tych kurewsko idealnych dołeczkach - Seksowne- Odwrócił się z moją bielizną w ręce.
- Idioto ! Idź rób ten popcorn i zostaw to!- Chłopak zrobił co kazałam z czego byłam bardzo dumna.
Gdy Brunet wyszedł szybo pochowałam ubrania do szafy i przygotowałam film, bo wiedziałam że jak on wybierze to będzie fatalny. On sieje tam tą kukurydzę czy jak? Mam nadzieję że nic nie zepsuł. Nagle w moich drzwiach pojawił się Lucas.
- Twój chłopak właśnie potrzaskał miskę.
- Że kto ?- Spytałam zdziwiona.
- Spokojnie wszystko mi powiedział- Chłopak zniknął. Gdy tylko mój brat odszedł wybiegłam z pokoju do kuchni.
- Debilu coś ty mu nagadał ?- Powiedziałam trzymając ręce na biodrach.
- Całą prawdę KOTKU- Wybuchł śmiechem.
- Co ci błyska w tej twojej główce?
- Twój brat mnie ostrzegł bym tak do ciebie nie mówił- Śmiał się.
- Jednak wy to jesteście nie dowaleni - Mocno zaczerpnęłam powietrze i zmierzyłam w stronę schodów gdy nagle poczułam, że ktoś łapie mnie za nadgarstek. Tak to był ten idiota który nazwał mnie kotkiem i trzymał teraz w ręce miskę popcornu.
- Oj nie denerwuj się kotku- Chłopak pociągnął mnie do siebie, co zafundowało mi stanie ze dwa milimetry od niego.
- Nie mów tak bo- Przerwano mi.
- Bo co? - Zaśmiał się.
Nadal nie wierzę że jego uśmiech jest tak cudny. Rysy twarzy perfekcyjne, a sam on tak cholernie przystojny. Nie wiem czemu tak myślę, ale wiem że nie powinnam tego robić. Boże święty Alex co ty pierdolisz? Kocham moją podświadomość.. Dlaczego ja w ogóle z nim rozmawiam? Jakim cudem dzielą nas teraz milimetry w moim domu? Przecież on był totalnym dupkiem. Udawał nie uczuciowego, ale on jest zupełnie inny. Wystarczyły mi nie pełne dwa tygodnie by go poznać. Poznać go naprawdę, jego charakter. Nie możliwe jak bardzo można się mylić. Wow.. Czemu ja w ogóle o nim myślę? Może go lubię? Nie, nie lubisz ! Nie, właśnie że lubię.. Tak lubię Williamsa ! Tego pierdolonego ideała.
- Alex Żyjesz?
- Co? Y tak tak. No bo ja.. - wpadłaś!- chodźmy już na górę- Teraz to ja pociągłam chłopaka za sobą.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
No i kolejny rozdział ! Nie mam pojęcia czemu, ale ten mi się bardzo podoba <3 A co wy myślicie? B) Ogólnie to skończyły mi się " zapasy " rozdziałów więc mogą one teraz pojawiać się rzadziej :/
Pokażcie że ktoś to w ogóle czyta ! :* Zostaw po sobie jakiś ślad :P
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top