15

- Pamiętasz wszystko co masz powiedzieć ?- Wydaje mi się ze bardziej się denerwowałam niż Kate.

- Tak - Przewróciła oczami.

- Okey,  a wiesz jak zacząć? 

- Tak ćwiczyliśmy to milion razy - Popatrzyła się na mnie poważnie. 

- Chyba jesteś gotowa - Usłyszałam śmiechy za plecami więc się obróciłam.  No pięknie zamiast mi pomóc to się ze mnie śmieją.

- A wam co tak śmieszno ?- Założyłam ręce na piersi.

- Męczysz ją od dwóch godzin, daj jej odpocząć - Zaśmiał się Matt.

- Pff ja to po prostu biorę na poważnie nie to co niektórzy - Dałam znać Steph i Mattowi że mówię o nich.

A oni tylko w odpowiedzi zaczęli się chichotać.  Super! Zero powagi...

***
Stanęłam koło drzwi by dobrze słyszeć rozmowę tej dwójki.  Kate weszła do niego jakaś minute temu a słyszałam tylko ciszę. 

- Więc co jest tak ważnego? - Zapytał skrępowany Joe.

- Em chodzi o tamtą noc- Emocje były ogromne niczym w kinie przy oglądaniu horroru.
- Mówiłaś ze to skończony temat i jednorazowa przygoda.

- No właśnie nie- Słyszałam ze dziewczyna się stresowała.

- Nie rozumiem cię.

- Chodzi o to że niedługo po tym zaczęłam się źle czuć,  wymiotować,  przybrałam na wadze..  - Serce mi bije jak szalone wole nie wiedzieć co czuje Kate.

- Czy ty mi próbujesz powiedzieć że jesteś.. - Słyszałam że przerwał.

- Tak,  jestem w ciąży- Po tych słowach zapanowała cisza. Niech któreś się odezwie bo tam wparuje.

- Ja,  ja nie wiem co powiedzieć - Zawahał się.

- Spokojnie nie musisz się zajmować ani mną ani dzieckiem, chciałam tylko żebyś wiedział.  Nie chcesz tego dziecka zrozumiem.. - Co to za cisza?  Przycisnęłam się bliżej by lepiej usłyszeć i stało się. Poleciałam i łokciem walnęłam o klamkę dzięki czemu drzwi się otworzyły a ja wpadłam do środka.  Cale szczęście nawet mnie nie zauważyli przez ten pocałunek.  Zaraz co..?  Oni się właśnie całowali..  Lizali zawzięcie jak jakieś chytre lisy no..  Szybko się wycofałam zostawiając parę samą. 

Wróciłam do moich towarzyszy którzy czekali przed domem, a jak opowiedziałam im każdy szczegół to nie mogli w to uwierzyć. Tak jak i ja .
Porozmawialiśmy jeszcze chwile, ale niestety moi przyjaciele musieli się zwijać,  a jakoś  czułam że Kate nie wyjdzie za szybko..

Wracać oczywiście musiałam sama, co  nie skończyło się dobrze ponieważ troszkę się zgubiłam. 

 No co byłam u Joe'go pierwszy raz!  Trafiłam na jakaś ulice która przyznam szczerzę przerażała mnie jeszcze bardziej niż ta na której mieszka Hayley.

Już chciałam zadzwonić do...  W sumie to do kogokolwiek, ale oczywiście musiał mi paść telefon.
Szłam w ciszy i słyszałam tylko moje bicie serca.  Do czasu..  Nagle dobiegły mnie krzyki i to nie zbyt przyjemne.  Postanowiłam więc przyspieszyć. Jak zwykle gdy się boje szłam patrząc w podłogę . Poczułam nagle że zderzyłam się z czyjąś sylwetką. 

- Barbie?  Co ty tu do cholery robisz ?- Zapytał szybko.

- O ile wiem to wolny kraj - Uśmiechnęłam się sztucznie. 

- Nie czas na żarty idź stąd jak najszybciej- Ja tylko spojrzałam się pytająco - Wiej!- Krzyknął, gdy zauważył że w naszą stronę biegnie dwóch nieźle napakowanych mężczyzn. Będą kłopoty.. 

Biegłam co sił w nogach, ale ci kolesie byli dwa razy szybsi. 

- W prawo - Szepnął mi Ethan. A ja skręciłam tak gdzie mówił. 

W końcu ich zgubiliśmy.. Szliśmy teraz środkiem miasta. 

- Powiesz mi co to Kurwa było?  - Zaczęłam krzyczeć jak opętana, a ten tylko przyłożył mi rękę do buzi.
- Idiotko ludzie się patrzą - Jakoś mnie to nie rusza.

- Żądam wyjaśnień!  

- Po prostu byli troszeczkę źli- Powiedział kiwając zabawnie głową. 

- Troszeczkę?  Oni wyglądali jakby chcieli cie zatłuc! - Nadal nie mogłam się opanować. 

- Uspokój się i choć już - Zaśmiał się.

Chłopak podprowadził mnie pod sam dom.  Oczywiście przez połowę drogi nic nie mówiliśmy,  ale to dobrze ponieważ miałam szanse ochłonąć. 

Było koło godziny 18 a mojej mamie zachciało się chrupek i oczywiście kogo posłała do sklepu?  Proste że mnie. 

Szłam właśnie ze słuchawkami na uszach gdy nagle poczułam czyjeś ręce na moich oczach. 

- Matt wiem że  to ty - Osobnik nie odezwał się - Matt?  - Znów cisza 

- Matt to nie jest zabawne - Krzyczałam. 

Niestety nie potrzebnie ponieważ zostałam wepchnięta w krzaki. Poczułam jednak że ktoś ściąga ręce z moich oczu i mnie odwraca. 

- Słuchaj powiedz swojemu kochasiowi ze ma przynieść to co moje.  I to jest ostatnie ostrzeżenie bo następnym razem może cie już nie zobaczyć - głos faceta był groźny tak jak i jego blizny na twarzy.  Bałam się  i to potwornie. Miałam ochotę zacząć krzyczeć i płakać jak mała dziewczynka. 

- Kochaś ? Jaki kochaś?- Zapytałam odważnie.

- Nie żartuj sobie mała, ze mną się nie żartuje - Powiedział powoli odchodząc - Pamiętaj by porozmawiać z Ethanem chyba że chcesz się pożegnać ze znajomymi i rodziną- Zaśmiał się szyderczo po czym odjechał swoim czarnym BMV. 

Gdy facet się oddalił od razu pobiegłam do domu tego idioty.

Stałam już przed drzwiami i pukałam,  ale nikt mi nie otwierał. W końcu drzwi się uchyliły. 

- Tak?  - Zapytała kobieta która już znałam.

- Przepraszam,  czy jest Ethan?  

- Coś się stało ?- Spytała zmartwiona. 

- Nie nic - Uśmiechnęłam się delikatnie. 

- Skarbie co on ci zrobił?  Wyglądasz jak byś miała zaraz się rozpłakać. 

- Naprawdę jest okey.

- No dobrze.  Wejdź Ethan jest na górze.

Po wskazówkach kobiety dotarłam do drzwi na których widniał napis "nie włazić " tak to na pewno jego pokój.  Nie pukając weszłam do pomieszczenia.
To co zobaczyłam zamurowało mnie.  On stał w samych bokserkach. Szybko zakryłam oczy ręką. 

- Spokojnie nie jestem całkiem goły - Zaśmiał się.  A teraz to ma czas na żarty. 

- Ubierz się natychmiast.

- Skoro nalegasz - Z tego co słyszałam chłopak przemieścił się- Już- Teraz miał na sobie jeszcze bluzkę.

- Super - Spojrzałam na niego poważnie. 

- Dobra więc czego w ogóle chcesz? 

- Czego chce?  Przed chwilą zaczepił mnie jakiś koleś i zaczął mi grozić, ze jeśli nie powiem cytuje "swojemu kochasiowi" żeby przyniósł mu jego własność to po mnie przyjdzie. 

- To był jeden z tych co nas gonili? - Spytał już poważnie.

- Poprawka ciebie gonili i tak- Powiedziałam siadając na jego łóżku. 

- Zrobił ci coś? - Zapytał tak jak by zmartwiony?  

- Nie,  jeszcze nie - W co on mnie wpakował? Chłopak zaczął się kręcić po pokoju drapiąc się po karku.

- Przez parę dni nie wychodź z domu - Powiedział z poważna miną.

- Chyba sobie żartujesz? 

- Nie,  wyglądam jak bym żartował?  

- A jeśli on faktycznie mi coś zrobi? - Teraz położyłam się na jego dość wygodnym łóżku.

 - Boje się.  I to strasznie. Do tej pory jedynym moim zmartwieniem było jaki makaron ugotować?  Rurki czy muszelki?  A teraz..  Ja nie dam rady - poczułam że łza spłynęła mi po policzku.  Chłopak tylko do mnie podszedł podniósł mnie bym była w pozie siedzącej usiadł przede mną i złapał za ręce. 

Ej popatrz się na mnie - Tak tez zrobiłam - Nic ci nie zrobi.  Jasne?  Zrobię wszystko żebyś była bezpieczna.  Rozumiesz? - ja tylko po kiwałam głową twierdząco.  

Nie poznałam go...  Zawsze taki wredny bez uczuciowy a teraz..  Stał się miły i uroczy..  Czekaj czekaj o czym ja myślę?  Alex wybij to sobie z tego łba!!!

--–––--------------------------------------------–——

A za nami kolejny rozdział!

1110 słów :o
Piszcie jak wam się podoba! 
Można również zostawić ★






Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top