rozdział piąty

Budzę się.... O Boże to był tylko zły sen, tylko mega zły sen. Uff. Bałam się, że naprawdę to mnie spotkało. Wstałam z łóżka i spojrzałam na budzik. Luzik jest dopiero 7:30,a dzisiaj do szkoły mam na 9. Poszłam na dół by przygotować sobie śniadanko gdyż moi rodzice wyjechali sobie o tak po prostu nagle do Japonii. Po co??? Sama nie wiem. Może dlatego, że znosi mają mnie dość. Ehh nic dziwnego zawsze tak robią gdy nie chce czegoś robić po prostu sobie tak nagle wyjeżdżają. No cóż taki już mój los. No ale zrobiłam sobie dwa pysznie tosty i ruszyłam spowrotem do mojego pokoiku. Zjadłam tosty i poszłam pod prysznic. Gdy wchodziłam zauważyłam dwie wielkie malinki. Nie to na pewno był sen prawda?!?!? Wyszłam z pod prysznica, ubrałam się, zrobiłam lekki makijaż, uczesałam i ruszyłam do mojej jakże cudownej szkoły, czuć tą ironię. Kiedy doszłam pod bramę zauważyłam osobę, którą w tym momencie najmniej miałam ochotę oglądać. Tak nie Milan się to był Kastiel. Śmiał się z czegoś, a raczej z kogoś. Czy to ze mnie się śmieje??? Nie Natalia nie podaj w paranoję. Nie zawsze kiedy ktoś się śmieje oznacza to, że śmieją się z ciebie. Moje rozmyślania przetrwał mi nieoczekiwanie Lysander. Wow zawsze to ktoś musiał do niego podchodzić, aby porozmawiać, a teraz to on podchodzi do mnie... Podejrzane.

- Hej Natalia czy wszystko już okej??
- Yyyyy tak, a czemu pytasz???
- Jak to nic nie pamiętasz. Przepraszamy, że zaniosłem cię do twojego domu i za dostanie w twojej​ dokumentacji. Po prostu musiałem wiedzieć gdzie mieszkasz żeby cię tam zanieść.
- Oooh dziękuję. Niestety muszę już iść zobaczymy się niebawem.

Wyszłam do łazienki. To nie może być prawda. To tylko głupi żart!!??!? To nie mogło się stać na prawdę ?!?! Przecież to był tylko głupi sen........

______________________________________ Napisze rozdział jak będę miała większą wenę,a teraz już lecę papatki.

Lysandra-ever

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top