rozdział ósmy
Minął już ponad miesiąc od mojego wyjścia ze szpitala lecz do szkoły wracam dopiero teraz, bo lekarz kazał mi się regenerować i wracać do zdrowia. Szczerze trochę się boję znów wejść do tej szkoły, ponieważ każdy już w niej wiedział, że próbowałam popełnić samobójstwo. Z wielkim strachem otworzyłam drzwi do liceum i od razu zauważyłam, że nikt nie spogląda na mnie jak na dziwaka. Czyżby częste tutaj były próby samobójcze??? Okropne, że nikt nie martwi się o takie osoby. Pierwszą miała odbyć się lekcją historii więc od razu zmierzyłam do tejże klasy. Po drodze spotkałam kilka znajomych, którzy życzyli mi jeszcze szybszego powrotu do zdrowia. Pod sala od razu rzuciła mi się osobą dzięki, której teraz mogę chodzić,mówić,oddychać...
Nataniel... Podeszłam do niego
- Uum hejka Natalniel...... Wieeeesz ....... Chciałabym ci podziękować za to, że dzięki tobie żyje i bardzo przepraszam jeśli si martwiłeś.
- Nic nie szkodzi najważniejsze jest to, że żyjesz i czujesz się coraz lepiej...- na tym skończyła się nasza rozmowa, gdyż w oddali zobaczyłam Lysandra. Od razu podbiegłam do niego.
- Hejka Lysek co tam u ciebie????
- A nic a u cieeee........ Natalia ty żyjesz ????
- No chyba tak skoro stoję przed tobą - zaczęłam się śmiać, ale nieoczekiwanie Lysander przytulił mnie do siebie. Nagle poczułam dziwne ukłucie w sercu, ale to ukłucie było mil i przyjemne.... Intrygował mnie jego zapach. Był taki ciepły...... Chciałam, aby ta chwila wiecznie trwała....... Ale zaraz czy ja przez wypadek nie zakochałam się w nim?!?!!?!?
Mega przepraszam za to, że nie nie było ostatnio rozdziału, ale teraz będę się starała wstawić przynajmniej jeden na tydzień lub częściej jak napadnie mnie wena...
Lysandra-ever
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top