Rozdział czwarty
Kiedy mnie wreszcie puściła zajęłam się lekcją aż wreszcie zadzwonił dzwonek. Wyszłam z klasy i natychmiast podeszły do mnie jakieś dziewczyny.
- Hejka Natalia jestem Iris a to jest Kim, Violetta, Melania i Peggy miło nam cię poznać. - powiedziała
- Mi również - uśmiechnęłam się do nich.
Zaczęły się rozmowy. Nie chcąc więcej słuchać rozmów wyszłam na dziedziniec, usiadłam na ławce, założyłam słuchawki i włączyłam muzykę. Zobaczyłam jak zaczyna podchodzić do mnie wredna małpa - od dzisiaj tak nazywam Kastiela - z tym jego chytrym rypnięty uśmiechem. Jestem tu dopiero tydzień a już czuję, że go nienawidzę. Kiedy miał zacząć coś mówić przybiegła do mnie Rozalia. Widząc obok mnie tego chłopaka skrzywiła się. Wprowadziła mnie do szkoły i powiedziała :
- Natalia proszę nie zadawaj się z nim.
- Nawet nie miałam takiego zamiaru. Zrobił mi coś wobec mojej woli. Już wiem, że to jest świnia. Pocałował mnie mimo mojej woli i ma jeszcze czelność pisać mi karteczki, że mi za to dziękuję.
- On jest straszny. Proszę obiecaj mi, że się z nim nie będziesz zadawać.
- Obiecuję Rozalio. A tak wogóle to czemu mi pomagasz???
- Jak to czemu przecież jesteśmy przyjaciółkami nie???
- N-nnaprawdę dziękuję.
Przytuliłam się do niej. Odwzajemniła przytulasa.
( Time skip)
Szłam sobie spokojnie do domciu aczkolwiek po pewnym czasie poczułam, że ktoś mi coś wstrzyknął po chwili obraz zaczął mi się rozmazywać. Obudziłam się dopiero wieczorem w dobrze już mi znanym pokoju czerwonej małpy. Byłam przywiązana do łóżka, a nade mną stał Kastiel we własnej osobie znowu z tą krzywą buźką. Ściągnął mi chustkę z buzi i zaczął całować. Zdałam sobie w tym momencie, że jestem zbyt słaba aby się mu sprzeciwić, ale nawet nie próbowałam oddawać pocałunków. Widząc moją poważną minę na twarzy zszedł z pocałunkami niżej na szyję robiąc mi dwie wielkie malinki. Powoli zaczął mi ściągać bluzkę nie wytrzymałam zaczęłam płakać. Kastiel się cieszył, że się już nie sprzeciwiam, gdy nagle
- Hej Kastiel zapomniałem oddd cieeee..... Co ty jej robisz?!?!?
To był Lysander. Najwyraźniej nie był zadowolony z poczynań swojego przyjaciela. Widząc mnie płacząca podszedł do rudej małpy i przywalił mu w nos tak mocno, że zaczeła mu lecieć krew. Nie wierzę zawsze spokojny i opanowany Lysander przywalił komuś w nos a do tego swojemu najlepszemu przyjacielowi. Kastiel leżał na ziemi i wył z bólu, a Lysiek mnie odwiązał. Ryczałam strasznie więc wziął mnie na ręce i wyniósł niestety nie wiem gdzie, bo po drodze zemdlałam.
______________________________________
Hejka jak się podobał rozdział. Mam nadzieję, że się spodobał. ZAPRASZAM Do gwiazdkowania i komentowania,a teraz pa bo jestem padnięta. A i przepraszam was ale w tym opowiadaniu to Kastiel będzie tym złym gwałcicielem 😂😂😂. Dobranoc miśki ❤❤❤
Lysandra-ever
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top