Rozdział 8
-Mogie pomóc ?-aż podskakuje.Podnoszę się z pozycji nachylonej i zerkam na dziewczynkę.-Dzień Dobry -wita się
-Dzień Dobry Harper -rozglądam się czasem czy gdzieś nie ma Michaela albo jego siostry.-Sama przyszłaś ? Gdzie masz wujka albo mamę ?-własnie sadziłam kwiatki w naszym ogrodzie z przodu domu obok podjazdu
-Mama w placy a wujek rozmawia z Panią -rusza ramionami na znak że nie wie.Z jakąś Panią...ciekawe.Siostra zaufała jemu, pozwoliła aby zajął się jej oczkiem w głowię a on zabawia się z jakąś dziewczyną i nawet nie patrzy gdzie jest jego siostrzenica.Co za odpowiedzialność.
-Dobrze, Jak już jesteś u mnie to możesz mi pomóc -uśmiecham się -Przyda mi się pomoc -Sięgam po rękawiczki i wręczam dziewczynce, pomagam założyć -Proszę Bardzo
-Dzienkuje -widzę uśmiech na usteczkach tej małej dziewczynki. Tak z pomocą Harper posadziliśmy resztę kwiatów w doniczki u poukładaliśmy na wiszących wieszakach.Zajęło nam może z 30 min, a Michael nawet raz się nie pojawił i nie sprawdził gdzie jest dziewczynka.Jakby go nie obchodziła, żenada.
-Gotowe Kochanie -ściągam rękawiczki i się prostują.Oj, to już nie dla mnie taka praca na schylonych plecach, ale jakoś nam się udało -Piątką -przybijamy sobie piątkę z dziewczynką-Dziękuję za pomoc -widzę że dziewczynka się rumieni -Napijesz się soku zimnego i zjesz ze mną lody ?
-Tak -krzyczy i macha rączkami do góry.
Zostawiamy wszystko tam gdzie leży i razem za rączkę idziemy do domu.Dziewczynka siada przy ladzie z moją pomocą i pije sok pomarańczowy który jej nalewam i za chwilę je swojego loda na patyku.
***
-Harper....Harper...-siedzę z dziewczynką w kuchni i słyszę wołanie Michaela. W końcu zauważył że dziewczynki nie mie i zaczął ją szukać, ciekawe.
-Chodź kochanie -pomagam zejść dziewczynce z krzesła -Wujek Cię woła, zaczyna się denerwować że cię nie ma tak długo w domu
-Mówił wuiek o Pani do mamy -marszczę brwi -Martwi się o Ciebie -pokazuje na mnie palcem.Nawet nie wiem co powiedzieć,w tym momencie Michael mnie zauważa i chce coś powiedzieć, ale następnie widzi Harper i od razu na jego twarzy maluje się ulga
-Harper, Dziecko..Miałaś nigdzie nie wychodzić -kuca przy dziewczynce -Gdzie Ty byłaś ?
-Przyszła do mnie -chłopak podnosi wzrok -Mówiła że jesteś zajęty, więc przyszła -dlaczego jak pomyślę że był z jakąś dziewczyną czuje złość
-Dlaczego nie przyprowadziłaś jej do domu ?-staje naprzeciwko mnie -Mogłaś pomyśleć i ją przyprowadzić -On tak serio ?
-To ty mogłeś zająć się siostrzenicą a nie jakąś paniusią -warczę -Nie zwalaj winy na mnie, ciesz że tak to się skończyło -kucam przy dziewczynce -Dziękuję za pomoc i towarzystwo, do zobaczenia
-Dziękluje -przytula się do mnie -Mogie przyjść kiedyś jeszce ?
-Jeśli tylko mama Ci pozwoli, zapraszam
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top