Rozdział 5
-Na prawdę piękne są te rzeczy dla maluszka -uśmiecha się Zoe kiedy pomaga mi wnosić zakupy do domu -Mnie jeszcze nie raz czeka taki wypad na zakupy
-Nie wyobrażasz sobie jak cudownie jest robić zakupy dla takiego maluszka -uśmiecham się kiedy przypominam sobie jak z Patrickiem chodziliśmy do tych wszystkich sklepów i wybieraliśmy od wanienki po wózek i ubranka. Coś cudownego
-Mogę zobaczyć jeszcze raz co kupiłaś ?
-Jasne -zgadzam się.Podaje dziewczynie torebki oglądamy zakupy.Tak na prawdę to są dwie rzeczy, ale udane zakupy.Pierwsza rzecz to jest karuzela do łóżeczka maluszka.Jest w ciemnych kolorach i widać że dla chłopczyka.Z niedźwiedziami, choinkami, górami i księżycem. Druga rzecz to kocyk, w stylu podobnym do karuzeli. W leśnych klimatach, idealny do wózka czy łóżeczka.
***
-Dziękuję jeszcze raz -przytulam dziewczynę która już jedzie do domu. Była u mnie kilka godzin i wiele mi pomogła.Jest godzina piętnasta i Patricka za niedługo będzie w dom a muszę jeszcze się przebrać. Zoe pomogła mi w przyrządzeniu stołu i jedzenia.Kurczak dochodzi w piekarniku i czeka na wyciągnięcie.
-Powodzenia -mruga do mnie -Ucałuj ode mnie brata -macha kiedy już odjeżdża z posesji. Macham dziewczynie i kiedy już dziewczyna znika chcę odwrócić się ale coś przykuwa moją uwag. Patrzę uważnie i widzę Michaela który mi się przygląda, jest z małą dziewczynką na podwórku.Uśmiecha się do mnie i macha, odmachuje uśmiecham się.Miły chłopak, od poniedziałku nie rozmawialiśmy, ani nie widziałam go jakoś. Zerkam jeszcze raz i uciekam do domu.Muszę przygotować się na kolację.
Biorę w miarę szybki prysznic myjąc włosy.Suszę je i robię lekkie loki, Patrick uwielbia kiedy mam loki.Zawsze powtarza że nasza miłość się nie zmienia i jestem taka sama jak się poznaliśmy.Bo kiedy wpadłam na imprezie na Patricka też miałam loki i od tamtej pory jesteśmy nierozłączni.
Makijaż robię minimalistyczny jakiś podkład, róż, bronzer, poprawiam brwi i podkreślam rzęsy a na koniec usta czerwoną szminką. Sukienkę jasno fioletową, długo wybierałam aż w końcu zdecydowałam się na piękną letnią sukienkę z odważnym dekoltem w kwiaty biało-różowe i liście. Mam nadzieje że Patrickowi się spodoba
***
Siedzę na tarasie i popijam sok, czekam na męża od 47 min.Nie odbiera telefonu, nie odpisuje na sms. Martwię się że coś mogło się stać, boje się że coś go zatrzymało albo nie daj boże miał wypadek.Tomas też nie odbiera, musiało coś się stać, albo Patrick zapomniał.
Mija kolejne 30 min, mam dość czeka na niego. Zaczynam płakać, olał mnie i naszą kolację.Specjalnie dla niego robiłam kurczaka w jego ulubionej przyprawie. Z warzywami i ryżem.Zrobiłam na deser sernik, ale on ma to gdzieś, nie pojawia się nawet na czas. Zoe pomogła mi przy dekorować tak pięknie stół, ale to na nic.Patricka nie ma
Rzucam szpilki pod szafkę w korytarzu, zabieram szklankę z sokiem z kuchni i kieruję się w stronę schodów, kiedy słyszę dzwonek do drzwi.Odstawiam szklankę i wycieram szybko łzy z policzków . Kiedy otwieram widzę Michaela
-Przepraszam ze przeszk..-odwraca się do mnie i kiedy widzi w jak wyglądam milknie -Angela wszystko w porządku ? Coś się stało ?-nie wytrzymuje i zaczynam płakać -Ej, spokojnie -Michael przytula mnie do siebie a ja po prostu zaczynam płakać jak małe dziecko.Wszystko ze mnie wypływa.
-Przepraszam -opamiętuje się i odsuwam się od chłopaka-Zamoczyłam ci koszulkę -zaczynam wycierać, ale chłopak mi przeszkadza -Czegoś potrzebujesz ?
-Wszystko gra ?-widzę zmartwienie w jego oczach -Pomóc Ci w czymś?
-Wszystko gra -uśmiecham się lekko -To hormony
-Masz może jakieś opatrunki córeczka siostry przewróciła się i zdarła całe kolana a nic w domu nie mamy.Sklepy też pozamykane w okolicy i tylko ty mi zostałaś
-Oczywiście że mam
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top