Chapter 6

Siedzę na ławce przed szkołą i spożywam swój lunch.

Zastanawiam się, czy Luke będzie chciał wiedzieć coś więcej. W sumie to głupie. Oczywiście, że będzie chciał wiedzieć więcej. Jednak zastanawia mnie to, czy będzie chciał się tego ode mnie, i czy nie powiedzieć mu, kim naprawdę jest.

Od razu wyrzuciłam tę myśl z głowy. Oczywiście, że nic mu nie powiem. On nie może dowiedzieć się tego ode mnie.

Mama podczas naszej rozmowy jeszcze dodała, że można zabijać, dopiero, gdy się skończy osiemnaście lat. Ja kończę osiemnastkę za dwa miesiące. To już niedługo. Moje urodziny zbliżają się wielkimi krokami.

Z czego się, za bardzo nie cieszę

- Powiesz mi prawdę? - Na dźwięk jego głosu wzdrygnęłam się.

Wyrwałam się z zamyślenia i obróciłam, by spojrzeć za siebie.

Stał tam, ubrany w kurtkę i szalik. Cóż się dziwić. Jest już listopad, więc to oczywiste, że jest zimno. Dopiero teraz poczułam jak chłód dociera do mojej skóry, przez cienką warstwę bluzy. Zadrżałam.

- Jaką prawdę?

Nie chciałam mu mówić o tym teraz. Jeszcze w ogóle nie wiem czy mu to kiedykolwiek powiem. Może się okazać, że będzie liczył dni do moich urodzin. Że będzie liczył dni do zabicia mnie.

- Dobrze wiesz jaką. - Wpatrywał się stanowczo w moje oczy.

Milczałam. Zawiał wiatr, który zmierzwił jego brązowe włosy. Dlaczego on musi być taki przystojny?

- A ty chyba wiesz, że nie mam ci już nic do powiedzenia.

Po tych słowach, odwróciłam się do niego tyłem, a przodem do ulicy i znów zaczęłam spożywać moją kanapkę.

Chłopak usiadł koło mnie i zaczął tępo wpatrywać się w ulicę, podczas, gdy ja spoglądałam na niego kątem oka. Jego ciało jest spięte, a szczęka mocno zaciśnięta.

Nie jest za bardzo szczęśliwy.

- Czegoś mi nie mówisz. Wiem o tym, Annabeth. - Zrobił przerwę. - Nie znam cię, ale mnie zaintrygowałaś. Sprawiłaś, że chcę wiedzieć co kryje się w środku tej pięknej dziewczyny.

Spojrzałam na niego, napotykając jego liliowe tęczówki, które już za pierwszym razem mnie urzekły.

- Wczoraj, powiedziałaś, że chcesz spróbować, a dzisiaj nagle chcesz się z tego wycofać. Dlaczego?

- Mówiłam ci już. Boję się zranienia.

Nie skłamałam. To była część prawdy o której on doskonale wiedział.

- Nie. To nie o to chodzi. - Dalej wpatrywał się w moje oczy, gdy przysunął się do mnie bliżej, tak, że nasze twarze dzieliło, tylko kilka centymetrów. - Czegoś mi nie mówisz. Widzę to. Powiedz mi. Powiedz mi prawdę.

Jego bliskość źle na mnie działa. Jego zapach - truskawki z czekoladą, za bardzo mnie urzekły. Czuję się tak, że spokojnie mogłabym mu o wszystkim opowiedzieć.

Ale nie mogę.

Bardzo bym chciała, żeby znał prawdę, ale wydaje mi się, że powinni powiedzieć mu o tym rodzice, a nie ja. Zresztą jakby to wyszło?

"Jesteś demonem Luke. A ja jestem Niebiańską Istotą i mam obowiązek cię zabić".

To logiczne, że by mnie wyśmiał. Ja sama bym się śmiała, gdyby ktoś powiedział mi coś takiego. Tak ważną rzecz powinni powiedzieć mu bliscy, którzy przy okazji mu to wytłumaczą. A jeśli jednak bym to zrobiła, to skazałbym siebie i moją mamę na ujawnienie.

Nie mogę na to pozwolić.

Lecz teraz, gdy nasze twarze dzielą ledwo centymetry, jestem na to gotowa. Na wyznanie mu prawdy. I przede wszystkim mam wrażenie, że mnie nie skrzywdzi. Gdy jestem tak blisko niego, czuję się bezpieczna.

Chyba pierwszy raz od niepamiętnych czasów, czuję się naprawdę bezpieczna.

Gdy już otwierałam usta, zadzwonił telefon. Luke odsunął się ode mnie i wyjął urządzenie z kieszeni kurtki.

Mimo wszystko, odetchnęłam z ulgą. Chłopak spojrzał na wyświetlacz  i wcisnął czerwoną słuchawkę. Znów przeniósł na mnie swój wzrok.

- No więc?

Czułam jakby jego oczy wypalały dziurę w moim ciele.

- Wybacz. Ale j-ja naprawdę nie mogę.

Spojrzałam na niego ostatni raz, po czym udałam się w stronę szkoły, nie oglądając się za siebie.

+!+

Rozdział 6 już jest !

Ewoxxx


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top