Chapter 31
Kolejnego dnia wszyscy razem zebraliśmy się w salonie. Wszyscy czyli: ja, mama, Luke i Eliza. Razem zdecydowaliśmy, iż musimy poważnie porozmawiać.
- To, który temat pierwszy? Bo trochę tego jest. - Zaczął Luke. Normalnie pewnie by mnie to rozśmieszyło, lecz nie tym razem. Mimo wszystko zachowaliśmy pełną powagę.
- Wszystko po kolei. - Odezwałam się. - Najpierw wypadek.
- Nie powinnaś oddawać dla mnie swojego drugiego życia, córeczko. - Spojrzałam na mamą, która wpatrywała się we mnie z bólem i poczuciem winy.
- Stało się o się nie odstanie. Poza tym, gdybym mogła to zrobić drugi raz, bez wahania bym to zrobiła. Nie ma o czym mówić. Jednak powiedziałaś, że każdy ma drugą szansę. A ty się nie odrodziłaś. Kiedy zginęłaś po raz pierwszy, mamo ?
Rodzicielka spuściła wzrok. Widać, że głęboko zastanawia się nad odpowiedzią, co jeszcze bardziej mnie zaciekawiło.
Co ona ukrywa ?
Po chwili westchnęła cicho i spojrzała nam wszystkim po kolei, w oczy.
- Ja nigdy nie miałam drugiego życia. Nie jestem ani demonem, ani Niebiańską Istotą. Jestem człowiekiem. Nikim więcej. To, dlatego nie urodziłaś się w pełni demonem. To, dlatego masz wybór, Annabeth. Między innymi dzięki temu, że jestem po prostu człowiekiem.
Wypuściłam powietrze, które nie wiedząc o tym, wstrzymywałam. Ile jeszcze niespodzianek mam do odkrycia ?
Moja. Mama. Jest. Człowiekiem.
- Dlaczego mi nigdy nie powiedziałaś ? - Spytałam cicho.
Mama zamknęła oczy, zaciskając je.
- Bałam się. Bałam się jak na to zareagujesz. Jak wy na to zareagujecie. - Odparła niepewnie.
- Przecież nikt cię nie ocenia, Amelio. Z drugiej strony, tak jest lepiej. Nie będziesz musiała brać udziału w wojnie, w której pewnie mnóstwo osób zginie. - Powiedziała Eliza. W stu procentach się z nią zgadzam.
- To dlatego postawiłaś się tacie. Uciekłaś ze mną. Prawda jest taka, że nigdy nie powiedziałaś, że jesteś demonem, lub Niebiańską Istotą. Powiedziałaś tylko, że nasza rodzina pochodzi od demonów. Ale nie, że ty nim jesteś. Jednak zastanawia mnie jedna rzecz... Skoro nie jesteś demonem... To jakim cudem masz dar kontrolowania innych istot ?
- Nie rozumiesz, Annabeth ? Skłamałam. Nie chciałam, żebyś się tak szybko o tym dowiedziała. Po prostu się bałam. Dlatego skłamałam. - Rodzicielka się tłumaczyła.
Tak. Teraz to ma sens.
- Zanim przejdziemy do następnych tematów, muszę cię o coś spytać, mamo. - Rodzicielka pokiwała głową, a ja wzięłam głęboki oddech. - Mówi ci coś imię "Adam" ?
- Gdy mieszkałyśmy jeszcze z twoim tatą, to odkąd pamiętam miałaś przyjaciela o takim imieniu. Wszystko robiliście wspólnie. Byliście jak brat i siostra. A co ?
- Nieważne. - Uśmiechnęłam się lekko, w podzięce.
- Ana... Jak ty nas uleczyłaś ? - Spytał Luke.
Gdybym sama wiedziała...
- Nie wiem. Ja po prostu... Poczułam moc. Robiłam to co ona mi radziła, lecz nie byłam wtedy demonem. Byłam sobą. Zaufałam instynktowi. - Wszyscy, prócz Luke'a pokiwali zgodnie głowami. Ten wpatrywał się we mnie bez zmrużenia oka. Coś go dręczyło. Coś ważnego.
- W przepowiedni pisało, że będziesz mieć sześć darów. I już je masz, więc... Jakim cudem potrafisz leczyć innych ? Mama mi mówiła, że dar może należeć tylko, do jednej osoby. A dar uzdrawiania ma moja matka. O co tu, do diabła chodzi ?
W pokoju zapanowała cisza. Nikt nie potrafił odpowiedzieć na to pytanie. Po chwili odezwała się Eliza:
- Jak macie zamiar zmienić Annabeth w Niebiańską Istotę ?
- Nie mamy pomysłu. - Odpowiedział jej Luke. - Podobno ostatnia nasza nadzieja przepadła.
- Ostatnia nadzieja ? Czyli... ? - Wtrąciła się mama.
- W noc Krwawego Księżyca miałam sobie wbić sztylet, który zabija demony w serce. Umarłabym, a potem odrodziła jako potomek Aniołów.
- Czyli to wszystko... To jest moja wina. - W oczach rodzicielki zamajaczyły łzy. Pokręciłam głową. To nie jest jej wina.
- Jednak jest jeszcze szansa. - Mruknęłam cicho. - Spotkałam Archanioła. Dał mi buteleczkę z pewnym płynem. Z lekiem. Kiedy to wypiję stanę się Niebiańską Istotą, ale... wydaję mi się, że on kłamał. Poza tym, dowiedziałam się jeszcze, że jest drugi sposób.
- Jaki ? - Odezwał się brunet.
- Nie wiem. Powiedział tylko, że konsekwencje niekoniecznie by mi się spodobały. - Chłopak prychnął.
- Z pewnością dużo mi to mówi. Dlaczego nie powiedziałaś mi, że spotkałaś Archanioła ?
- Kiedy miałam ci to powiedzieć ? Wtedy, gdy byłam ledwo żywa, czy gdy zapanowała nade mną, moja demoniczna część duszy ?
- Dobra. Przeprosiny przyjęte. - Chłopak uśmiechnął się szeroko, a ja pacnęłam go w ramię. - Ej ! To bolało !
- To masz problem. - Skwitowałam.
- Dzieci... Uspokójcie się. - Odezwała się Eliza.
- Ja jestem spokojna. - Wzruszyłam ramionami. - To ona jest jakiś... nadpobudliwy ?
- Co ?! Nieprawda ! - Oburzył się Luke.
- Dobra. Koniec. - Mama zakończyła naszą małą sprzeczkę, a zaczęła temat, który niekoniecznie mi się spodobał. - Jest jeszcze jeden temat. Co z twoim... tatuażem, Ano ?
- Pokrywa już całe moje ręce. Teraz będzie przechodził na klatkę piersiową. - Mruknęłam.
- Koniec zebrania. Rozejść się. - Zarządziła ze śmiechem Eliza.
***
"Archaniele... Chciałabym z tobą porozmawiać. Jeśli mnie słyszysz, to daj mi jakiś znak." Przekazałam myśl, mojemu skrzydlatemu koledze, który niekoniecznie jest moim kolegą. Ciekawe, czy mnie w ogóle usłyszał.
Po naszym małym "zebraniu", jak to nazwała Eliza, ona i Luke poszli do swojego domu. W przypadku bruneta, to trzeba go było zaciągnąć do niego wręcz siłą. Za nic nie chciał mnie zostawić samej.
Doskonale rozumiem dlaczego.
- Owszem, usłyszałem. - Odwróciłam się i napotkałam spojrzenie szafirowych tęczówek. - O czym chcesz rozmawiać ?
Dlaczego nigdy nie mogę zobaczyć tych jego skrzydeł ?!
- Zakładam, że wiesz co się u mnie dzieję. I mam jedno pytanie... Albo kilka. Czy jest możliwe, abym miała siedem darów ?
- Nie. Zawsze będzie tak, jak jest napisane w przepowiedni. Nie da się tego zmienić. Nie da się zmienić przeznaczenia.
- To jakim cudem, potrafię uleczać ludzi ? Ten dar należy do matki Luke'a. Więc, jak to jest możliwe ? - Spytałam.
- Albo jedna z twoich sześciu mocy, zniknęła, albo... - Jego milczenie, mnie zaciekawiło.
- Albo co ?
- Albo twój szósty dar, składa się z kilku części. To, że potrafisz porozumiewać się telepatycznie, to jest pierwsza część. Być może uleczanie, to jest część druga.
- Jeden dar, przypada na jedną osobę. Nie mogą się one powtarzać. To nie ma sensu. - Odparłam.
- Lub, twoja szósta moc składa się z czegoś innego. Być może polega on na czymś innym. Może... Poczekaj. Potrafisz rozmawiać ze zwierzętami, ale o ile się nie mylę ten dar należał do kogoś innego. Wydaję mi się, że do twojej prababci. To oznacza, że...
- Że co ? - On zawsze kończy swoją wypowiedź w najciekawszych momentach. To jest niesprawiedliwe!
Zapanowała chwilowa cisz, podczas której Archanioł intensywnie nad czymś myślał. Chwilę później, znów się odezwał:
- Że potrafisz pożyczać, lub kraść moce. Na tym polega twój szósty dar.
+!+
Kochani... NAJLEPSZEGO SYLWESTRA POD SŁOŃCEM!!!
W nowym roku życzę wam tego samego co na święta:
Szczęścia,
Dobrych ocen...
Wszystkiego co byście tylko zapragnęli!
Do następnego (który będzie już w nowym roku!) xxx
Ewoxxx
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top