To już szczęście?
Ewelina...
Następnego dnia budzę się jak zwykle gdy nie mam leków wcześnie rano. Eh co za los nawet ona nie potrafi mnie uśpić a miałam taką nadzieję. Wzdycham i przeciągam się a moja narzeczona za ten czas obraca się do mnie po czym wtula w mój bok. Uśmiecham się na ten widok obejmuję ją i całuję w czoło a kąciki jej ust unoszą się w górę. Uroczo wygląda jak śpi a jeszcze pięknej gdy się przebudzi i spojrzy na mnie tymi swoimi niebieskimi tęczówkami. Wymiękam gdy patrzę jej w oczy a serce wali jakby miało wyskoczyć. Bardzo kocham tą kobietę i wierzę, że znów możemy być szczęśliwe. Tylko niech ona mówi mi o swoich uczuciach i przede wszystkim da sobie pomóc, bo bez tego nie ruszymy z miejsca z problemem. Martwię się jak cholera o moją narzeczoną, bo nie dość, że ma te napady to chyba ma coś złamanego, bo ciągle postękuje. Wydaje mi się, że w pracy ją za bardzo wykorzystują, bo przychodzi taka zmęczona i obolała jakby nie wiem, góry przenosiła. Muszę z nią o tym pogadać i to poważnie, bo tak być nie może, żeby cierpiała fizycznie. Spróbuję ją zaciągnąć do wspólnej kąpieli może dojrze jakieś siniaki albo zadrapania. Wtedy będzie musiała mi powiedzieć skąd to ma i czemu pozwala, aby to się pojawiało.
Zerknęłam na zegarek cyfrowy w kuchence, który pokazywał dopiero siódmą i to równo. To i tak późno jak na mnie, bo nie raz potrafiłam obudzić się o czwartej i już nie usnęłam ponownie. Co za pojebany mózg, podrzuca mi chore sny oraz myśli a przez to źle śpię albo się budzę. Nawet teraz przez myśl przelatują mi okropne scenariusze, w których jestem brutalnie gwałcona. Pokręciłam gwałtownie głową by pozbyć się tych przewidywań.
- Ej malutka czemu jesteś smutna? - zapytała Wera
- Bo znowu mam straszne scenariusze w głowie - spojrzałam na nią
- Staraj się o tym nie myśleć. Skup się na nas i zapamiętaj, że przy mnie nikt nie zrobi ci krzywdy, bo ja zawsze cię obronie - pocałowała mnie w dłoń
- Dziękuję kochanie za wsparcie - uśmiechnęłam się lekko
- Drobiazg księżniczko
- Czemu już nie śpisz?
- Nie mogę, bo mnie boli jak cholera
- Oj, moja biedna. A co najbardziej?
- Żebra - powiedziała obracając się na plecy
- To co ty tam robisz w tej pracy, że tak się obijasz?
- Ciężko zapierdalam fizycznie a młoda już nie jestem
- Ale skarbie masz dopiero dwadzieścia pięć lat nie zgrywaj staruszki - zaśmiałam się
- Może i mam tyle, ale psychicznie czuję się na czterdziestkę
- No nieźle
- Wiem. Dobra idę się wymyć, bo w nocy się spociłam jak nie wiem - podniosła się do siadu
- Poczekaj pójdę z tobą - wykonałam tą samą czynność
- Nie ma takiej potrzeby - wstała z łóżka
- Proszę cię. Mam ochotę się z tobą wykąpać
- Innym razem mała - ruszyła ku łazience
- Nie daj się prosić - poszłam za nią
- Nie mam ochoty dzisiaj na takie chwile - pokręciła głową
- Proszę no. Tak dawno tego nie robiłyśmy a ja strasznie potrzebuję twojej bliskości
- Eh niech stracę. Weź swoje ręczniki oraz ubrania i chodź - westchnęła wchodząc do toalety
- Też cię kocham! - pobiegłam po swoje rzeczy
Wiedziałam, że mi nie odmówi i będę mieć okazję zobaczyć czy ma siniaki na ciele. Chwyciłam szybko dwa ręczniki oraz ciuchy po czym wbiegłam zadowolona do łazienki. Wera ustawiała wodę na odpowiednią a ja po odłożeniu rzeczy zaczęłam się rozbierać. Narzeczona gdy już zatkała wannę obróciła się do mnie i zmierzyła wzrokiem. Uśmiechnęłam się zadziornie, ale ona na to nie zareagowała. Na jej twarzy widać zmęczenie oraz ból, który nią targa.
- Zaklucz drzwi - odpowiedziała ochrypłym głosem
- Dobrze - zrobiłam to o co mnie poprosiła
Gdy już obróciłam się w stronę pomieszczenia moja ukochana siedziała w wannie. Szybko się rozebrałam i dołączyłam do niej. Wsunęłam się między jej nogi po czym wtuliłam się w nią. Kobieta mnie objęła i zaczęła masować mnie po plecach a brodę oparła na moim ramieniu. Dostrzegłam na jej plecach parę drobnych siniaków co mnie już zmartwiło. Zaczęłam lekko dotykać ją po skórze i przejeżdżać po śladach. Kobieta cicho pojękiwała oraz wzdychała czując mój dotyk. Chcąc jej ulżyć postanowiłam całować ją po szyji co też zrobiłam. Wera pozwoliła mi na tę czynność, ale po paru minutach odsunęła się patrząc na wodę zamiast na mnie. Spojrzałam na jej brzuch dokładnie tam gdzie znajdują się żebra. Znajdował się tam sporych rozmiarów fioletowy siniak. Zagryzłam wargę na ten widok, bo wygląda to okropnie.
- Skarbie co się stało? - zapytałam przejęta
- Nic. Od ciepła bardziej boli - zaczęła się myć
- Pomóc ci się myć? - chwyciłam ją za dłoń przerywając jej czynność
- Nie ma potrzeby, aż taka obolała nie jestem - zabrała dłoń
Westchnęłam, bo znowu zaczęła się odsuwać i zamykać w sobie. Kolejny raz jest zimna oraz oschła jakbym była jej wrogiem a nie narzeczoną.
Byłam przekonana, że już zrobiłyśmy krok na przód dzięki wczorajszej rozmowie a tu jednak nie. Powoli tracę na to siły i całą ochotę choć to dopiero początek walki.
Z zamyśleń wyrwała mnie Weronika, która właśnie wyszła z wanny nie czekając aż się umyje. Zaczęła w ciszy się wybierać a za chwilę ubierała ciuchy. Poczułam się jakbym była jakąś dziwką, którą się zaliczyło i można już ją zostawić. Momentalnie się rozpłakałam nie zwracając uwagi na to czy na mnie zerknie czy też nie.
- Czemu płaczesz?
- Bo mnie trakujesz jak wroga albo jakąś prostytutke
- Skąd ci się to wzięło co?
- Całowałam się z tobą to nagle się odsunęłaś, chciałam ci pomóc to wolałaś unieść się honorem a jak złapałam cię za dłoń to zaraz ją wyrwałaś jakbym miała zrobić ci krzywdę - spojrzałam na nią
- Przypierdalasz się o głupotę. Nie mam prawa mieć gorszego dnia? - skończyła się ubierać
- A to nie możesz zwyczajnie powiedzieć zamiast być chłodną?
- To bez różnicy. Zresztą nikt nie każe ci się przejmować - odpowiedziała poprawiając włosy przy lustrze
- Jest różnica a ja mam uczucia, więc powinnaś się z nimi liczyć - spuściłam głowę na dół
- Nie umiem przewidywać przyszłości, żeby wiedzieć jak zareagujesz na cokolwiek
- Przecież wiesz, że jestem wrażliwa - zaczęłam, ale mi przerwała
- Tak samo jak ty wiesz, że jestem suką - wyszła trzaskając drzwiami
Uderzyłam dłonią w wodę będąc zła na całe to zajście. Nie rozumiem dlaczego ona taka jest, przecież ja chcę dla niej dobrze i nie jestem wrogiem. Czuję się tym zmęczona a przyjechałam do Stanów, żeby odpocząć a nie walczyć z narzeczoną o nasze wspólne szczęście.
_______________________________________
Oj chyba to jeszcze nie szczęście.
Rozdział z perspektywy Eweliny i jej uczucia co do całego zachowania narzeczonej.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top