Ratunek
Od paru godzin szukamy Natalii z marnym skutkiem. Nigdzie jej nie ma i już nie wiemy gdzie zaglądać. Ewelina co chwilę stęka z bólu i do niczego się nie nadaje. A ja już tracę siły i chęci. Nerwy mnie znowu biorą na to, że nie możemy znaleźć córki.
W końcu usiadłyśmy na ławce zrezygnowane.
Kobieta podkuliła nogi pod siebie i je objęła po czym oparła brodę na kolanach wzdychając przy tym. Ja jedynie patrzyłam to na nią to w niebo szukając jakieś podpowiedzi. Siedziałyśmy w ciszy jakiś czas i intensywnie myślałyśmy.
- Przypomniało mi się, że w telefonie Natalii zainstalowałam funkcje śledzącą - przerwała milczenie
- Kurwa teraz mi to mówisz? - spojrzałam na nią poirytowana
- Zapomniałam o tym przez stres. Mam nadzieję, że telefon zabrała ze sobą i ją odnajdziemy - wyjęła swojego iPhone
Ewelina zaczęła coś kilkać w swojej komórce a ja odpaliłam papierosa i się nim zaciągnęłam. Gdyby nie te fajki to ja bym z nerwów rozniosła cały ten posrany świat. Wypuściłam dym w górę i spojrzałam w wyświetlacz fona Lisowskiej. Pokazała się lokalizacja w jakimś nie znanym mi miejscu.
Ewelina wbiegła pierwsza do walącego się starego budynku a ja na spokojnie szłam ku wejściu.Widać, że kobieta zżyła się z dziewczynką i traktuje ją jak swoją rodzoną.
Gdy weszłam do środka usłyszałam łamiący się głos córki.
- Mamo - powiedziała gdy mnie ujrzała
- Cześć mała
- Wiedziałam, że przyjdziesz i do nas wrócisz
- Przewidujesz przyszłość. Wstawaj idziemy do domu - podałam jej rękę
- Nie mogę, noga mnie boli - stęknęła
- A co ci się stało? - zapytała z troską Ewelina
- Skakałam po tych gruzach i mi się nie udało no i przewróciłam się
- Jezu kochanie! Pokaż no mi to
Uklękła obok niej po czym odwinęła nogawkę spodni Natalki. Ujrzałyśmy już siną kostkę, która trochę napuchła. Kobieta lekko samymi opuszkami palców dotchnęła nabrzmiałej kostki na co dziewczynka pisnęła.
- Nie dobrze to wygląda, trzeba będzie iść do lekarza - opuściła nogawkę i wstała
- Wezmę ją na ręce i pójdziemy do szpitala
Podniosłam ją z ziemi i wynosiłam na zewnątrz. Ewelina wzięła jej misia oraz mały plecak i szła za nami w ciszy. Kurwa gdyby mój samochód był sprawny już dawno byśmy miały sprawę załatwioną. Tak to wszystko trzeba robić na własnych nogach.
Dobrze, że dziewczynka jest lekka a moja sprawność fizyczna jest całkiem niezła.
Wróciłyśmy w końcu do mojego domu, bo stwierdziłam, że nie będą spać w jakimś hotelu. Niższa kobieta po drodze poszła do pensjonatu po ich rzeczy a my czekałyśmy na dole. Okazało się jeszcze, że przyjechały tu z siostrą Eweliny, która nie chciała iść do mnie. Narzeczona ją zostawiła w pokoju, bo i tak jest opłacone z góry.
W szpitalu lekarz stwierdził, że kostka Natalii jest skręcona i musiał ją nastawić a potem wsadził ją w gips, w którym mała ma chodzić co najmniej tydzień.
Dziewczyny jadły coś w kuchni a ja szykowałam dla nich pokój gościnny. Posprzątałam ładnie pomieszczenie i zaścieliłam łóżko.
Weszłam do salonu i spojrzałam na moje nowe lokatorki, które były już zmęczone.
- Pokój macie już gotowy
- Dziękuje kochanie. Zjesz? - wyciągnęła do mnie rękę z tostem
- A daj - wzięłam od niej i zaczęłam jeść
- Smacznego
- Dzięki
- Chcesz jeszcze? Bo ja już nie mogę a Natalia swoje zjadła
- Możesz dać - wzruszyłam ramionami
- Trzymaj - podała mi talerz
Wzięłam od niej naczynie i jadłam kolacje. Ewelina odłożyła kubki oraz talerz do zlewu i opłukała dłonie. Zabrała córkę do pokoju a ja sobie patrzyłam przez okno kuchenne jedząc powolnie tosty, które swoją drogą były pyszne. Nie wiem ile czasu z nimi posiedzę, bo wszystko zależy od moich ataków agresji. Dzisiaj jeden już mam za sobą i prawie udusiłam byłą narzeczoną oraz mogłam złamać żebra. Westchnęłam zła na siebie i skończyłam jeść. Odłożyłam talerz do zlewu i umyłam resztę naczyń.
Poszłam do łazienki i wzięłam szybki prysznic. Wyszłam owinięta ręcznikiem i udałam się do sypialni, w której ubrałam na siebie piżamę.
Gotowa do spania weszłam do pokoju gościnnego by zobaczyć czy lokatorki śpią i czy im się podoba.
- Pasuje pokoj? - zapytałam stojąc u progu
- Tak jest przytulny
- To super. Śpijcie dobrze
- Mamo śpij z nami
- Ja śpię w swoim pokoju mała
- Proszę, chcę z wami obiema spać
- Ja się kręcę córcia i się nie wyśpicie
- Oj tam damy radę, chodź - zachęcała Ewelina
- Eh no dobra - położyłam się na brzegu łóżka
Narzeczona okryła mnie kołdrą i wtulia się w mój bok. Objęłam ją ramieniem a Natalka przytulia się w Eweline i zamknęła oczy.
- Kocham was, dobranoc - wyszeptała dziewczynka
- My cię też córciu, śpij dobrze - odpowiedziała czarnowłosa
- Dobranoc dziewczyny
_______________________________________
Kolejny rozdział i tym razem milutki. Trochę przeskoków w czasie, bo nie lubię opisywać nudnych czynności 😝
No, więc czy Wera poczuję tą rodzinną atmosferę i postanowi zostać z nimi? Czy Ewelina zbajeruje ukochaną?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top