Prosta Sprawa
Trzynaście godzin później...
Pojechałam na prom, którym musieliśmy dopłynąć do Polski.
Podczas drogi dowiedziałam się, że Ewelina ma teraz miesiączkę i dlatego jej nastrój skacze. Niby pocieszające, bo nie będzie taka cały czas jednak to jej nie usprawiedliwia.
Natalia podziwiała widoki i cieszyła się, że czymś takim płynie. Co chwilę o coś nas podpytywała oraz prosiła, żeby robić jej zdjęcia na pamiątkę. Jaka jej radość była gdy zobaczyła w oddali delfiny. Mało nie wypadła za burtę tak skakała z radości. Całe szczęście zdążyłam ją złapać. Trzymałam ją na rękach aż ssaki zniknęły w toni ocenu.
Ogólnie to cały czas paliłam papierosy gdy nikt nie patrzył i się zastanawiałam. Jak to będzie gdy wrócę do ojczyzny z rodziną? Czy ja sobie poradzę ze złymi wspomnieniami? Jak długa będzie trasa koncertowa Eweliny i czy zajedzie do swojego miasta rodzinnego?
Wiem dużo myślę, ale jestem strasznym myślicielem choć nikt by tego nie powiedział o mnie. Bardzo się boję demonów będących we mnie i tego, że znowu przegram życie na własne życzenie.
Dopłynęliśmy do Gdańska co mnie w ogóle nie cieszyło. Myślałam, że Ewelina zaczyna trasę w innym i to większym mieście, a nie tu. Przecież w każdej chwili możemy spotkać Beatę, którą puścili na warunkowym. Albo cholera wie czy nie ma tu jej znajomych, którzy się tylko na mnie i Natalkę czają. Czy Ewelina zapomniała o tym niebezpieczeństwie? Czy ona w ogóle myśli nad tym, że może coś się stać?
Jeszcze konfrontacji z byłą mi brakowało do dopisania w rozdziale. Nie dość, że Justyna była obrażona na mnie i próbowała popełnić samobójstwo to jeszcze niech kochana Beatka wyskoczy z ojcostwem.
Odkąd siedzimy w hotelu nic się nie zmieniło z moimi rozmyśleniami.
Chodzę nerwowa pół dnia i nie potrafię się skupić na tym co mówi do mnie ukochana. Myśl, że mogę spotkać tą sukę nie daje mi spokoju.
- Kochanie, słyszysz mnie? - szturchnęła moje ramię
- Tak, tak. O czym to mówiłaś? - spojrzałam na nią
- No nie żartuj! Od dobrych trzydziestu jak nie czterdziestu minut tłumaczę ci jak będzie wyglądał jutrzejszy koncert, a ty w ogóle mnie nie słuchasz! - krzyknęła
- Eh przepraszam. Nie mogę przestać myśleć o tym, że akurat tutaj startujesz i, że może nas spotkać coś z przeszłości
- Zaczynam w tym mieście, bo to festiwal i tak parę koncertów musiałam przełożyć przez mój przedłużony pobyt w USA. A ty przestań ciągle rozmyślać o tym co było i skup się na tym co jest!
- Nikt ci nie kazał zostawać dłużej w Chicago. Tak masz rację już idę zrobić rozgrzewkę - wyszłam z pokoju hotelowego trzaskając drzwiami
Szłam już schodami w dół zastanawiając się jak ja mam zagrać na gitarze elektrycznej. Przecież nigdy na takiej nie grałam, więc jak ją mogę obsłużyć? Jak mam ogarnąć nowy instrument w tak krótkim czasie? Tam się zmienia wszystko tymi pokrętłami i guzikami, a ja za cholere nie wiem do czego one służą. Wiem tylko tyle, że zmieniają głośność i wydłużają dźwięk, nic po za tym. Po prostu wrzuciła mnie do gorącej wody bez pytania czy chce i jestem gotowa.
Wyszłam z hotelu i szłam na stadion. Całe szczęście, że mamy pokój tylko na czwartym piętrze. Aczkolwiek bieg po schodach na mini rozgrzewkę nie byłby takim głupim pomysłem.
Miałam podjechać autem na miejsce, ale stwierdziłam, że się przejdę skoro jest pogoda. Daleko nie mam, a zaoszczędzę dzięki temu na paliwie. Po jakiś może piętnastu minutach byłam już w budynku.
Wlazłam na scenę, bo słyszałam, że teraz kolej Eweliny. Na szczęście operator kamery zrobił sobie chwilę przerwy, więc nie jestem nagrywana. Stałam sama prawie po środku i nie wiedziałam co mam zrobić. Jak widać jestem przed narzeczoną i nawet przed jej zespołem. Szukałam jakiś instrumentów Lisowskiej, ale nie mogłam znaleźć. Chyba gdzieś w jakimś busie mają, a ja nie znam tych ludzi, więc nie znajdę.
Patrzyłam na trybuny na których siedziało parę osób. No tak wierni fani przyszli na próby swoich ulubionych artystów. Zaraz pewnie będą nagrywać wszystko, robić zdjęcia i wołać, żeby podejść by dać autograf.
- Hej kochanie, tu jesteś - usłyszałam Eweline koło siebie
- No, a gdzie miałabym być skoro jest czas próby?
- Nie gniewaj się na mnie. Po prostu stresuje się, że znowu tu jestem i tym, że pierwszy raz ze mną wystąpisz - szepnęła spuszczając wzrok
- Mhm. Teraz nagle się tym stresujesz? Parę minut temu krzyczałaś, że mam się skupiać na tym co jest, a nie było
- Bo tak powinno być, ale prawda jest taka, że sama nie potrafię o tym nie myśleć
- Spoko. Gdzie twoja ekipa i instrumenty?
- Zaraz przyjdą. Gitary zapomniałaś - wręczyła mi moje wiosło
- Ta? A ty nie masz czasem bandu rockowego? Gdzie elektryk? - chwyciłam gitarę
- Misiu ja mam trasę akustyczną. Tutaj króluje pudło, klawisze, cajon* oraz shaker*
- Aha. Dużo piosenek śpiewasz?
- Dwie na raz i pojutrze w trasę
- Ok. To róbmy próbę
Operator kamery skierował na nas obiektyw i zaczął nagrywać.
Na scenę weszło dwóch chłopaków ze swoim sprzętem. Jeden wjechał z keyboardem na kółkach, a drugi wszedł z shakerem i cajonem. Rozstawili się po czym już zaczęli grać intro. Ja nasłuchiwałam i po cichu grywałam pojedyncze dźwięki. Prawda jest taka, że nie znam utworów Eweliny. Nigdy nie słuchałam ich będąc w Stanach. Chyba raz w moim aucie coś poleciało, bo sobie włączyłam polską stację. Tak to nie miałam ochoty tego słyszeć czy po prostu nie chciałam.
Po krótkim intro Ewelina zaczęła śpiewać, a ja starałam się dopasować z gitarą do niej i zespołu. To było niezłe wyzwanie, bo nie grałam w takich składach rozbudowanych. Kiedyś jedynie chyba w pierwszej klasie szkoły muzycznej mieliśmy występy grupowe. Tylko, że ja grałam z Anetą, więc była nas dwójka i było łatwiej się zgrać niż tutaj.
- Nie no Ewelina kogo ty tu wzięłaś do składu?! - krzyknął któryś z chłopaków
- Co ci nie pasuje? - spojrzała na nich
- Nie widzisz, że ona grać nie potrafi?
- Daj jej szansę. Ja wiem, że jest dobra, ale przecież musi się z nami zgrać
- Raz, więcej nie będę łaskawy. Wbij się nowa albo wypad - pokazał na mnie palcem
- Przypominam, że nie ty tu rządzisz Michał. Takie decyzję podejmuję ja, jedynie biorąc pod uwagę wasze opinie. A teraz zaczynamy jeszcze raz i bez przerywania
Kolejna próba poszła mi o wiele lepiej. Już wiedziałam jak się wbić, jakie są mniej więcej akordy i jakie bicie pasuję. Przy drugiej piosence wyszło mi nieco gorzej, ale da się to ogarnąć i jutro będzie cacy. W hotelu jeszcze przećwiczę i może na jutrzejszej próbie. Nie mam pewności czy tego samego dnia co ma być festiwal robią jakieś próby. Przydałaby się, ale pewnie będzie z rana, a później to już przymiarki ciuchów. Dobrze, że zespół nie musi się jakoś szałowo ubierać, bo to już by było przesadzone. To nie jest band, a taki jakby dodatek do wokalistki.
Zeszliśmy ze sceny za tak zwane kulisy. Szłam za Eweliną i przed chyba tym całym Michałem. Dziwny trochę typ, ale może boi się, że zastąpię mu kolegę. Cóż nie ma ludzi niezastąpionych choć za wybitną gitarzystkę się nie uważam.
Weszliśmy do garderoby gdzie czekały jakieś przekąski i napoje. Oczywiście alkohol też był za który zabrali się muzycy mojej narzeczonej. Przewróciłam na to oczami, że zrobili to tak bez ogłady i w ogóle spytania czy my nie chcemy pierwsze. Ja rozumiem, że może suszy albo lubią sobie wypić. Jednak no chyba wypada najpierw wyjść z "pracy". Tutaj jeszcze są jakby na zmianie i trzeba też coś poustalać, a nie piwkować. Ja wiem sama jestem alkoholiczką, ale jak nie trzeba to nie piję. Ostatnio ograniczam te procenty dla swojego i rodziny dobra. Ah dlaczego to się rozumie za późno?
- Gdzie Natalia? - spojrzałam na Eweline
- Z Ewą. Zaraz przyjdą - zerknęła na mnie spod telefonu
- Nie możemy do nich iść? - zapytałam chowając gitarę w chyba mój pokrowiec
- Możemy im wyjść naprzeciw. A wy nie przesadzajcie z alkoholem, bo jutro będzie pracowity dzień - rozkazała chłopakom
- Dobrze szefowo - podnieśli ręce do góry śmiejąc się
Pokręciła głową, schowała iPhone w kieszeń, zabrała torebkę i wyszliśmy na korytarz. Zawiesiłam sobie jeden pasek na ramieniu, a drugą ręką złapałam Eweliny dłoń. Rzadko tak robię, ale dzisiaj chcę jej pokazać wsparcie. Kobieta zacisnęła palce na moich kostach i mruknęła pod nosem.
Stanęłyśmy po chwili pod garderobą Ewy od której drzwi były otwarte. Widziałyśmy jak kobieta łaskocze Natalkę, a ta jest cała czerwona. Narzeczona się im przyglądała chichocząc pod nosem, a ja się uśmiechałam jedynie na ten widok.
- Zobacz mała mamy przyszły - odezwała się Ewa przerywając
- Mamusie! - wyleciała do nas obejmując oby dwie
- Cześć Natka - odpowiedziałam
- No hej córcia. Wiedzę, że dobrze spędziłaś czas z ciocią
- Tak! Ciocia jest najlepsza!
Zauważyłam jak Farna się uśmiechnęła na te słowa. Fajnie, że małolata ma dobrych ludzi koło siebie. Dobrze, że się znają i chronią ją przed złem. W dobrych rękach Natalia była wychowana gdy mnie nie było. Jestem za tym, żeby to właśnie narzeczona kierowała córką, a ja będę jedynie przytakiwać, bo na matkę się nie nadaję.
- Kochanie? - wytrąciła mnie z myśli
- Tak? - zerknęłam na nią
- Pytałam czy idziemy
- Jasne chodźmy - uśmiechnęłam się lekko do niej
- Do jutra Ewa! - krzyknęła Ewel
- Pa ciocia!
- Trzymajcie się dziewczyny! - odkrzyknęła machając z garderoby
Chwyciłam Natale za dłoń, a Ewelina mnie pod rękę. Ruszyłyśmy bez skrępowania do najprawdopodobniej tylnego wyjścia. Założę się, że kobieta nie chce być z nami przyłapana przez reporterów. Najwidoczniej nie jest gotowa na konfrontację i wyznanie prawdy światu.
Wróciliśmy w milczeniu do hotelu, każda z nas myślała nad czymś innym. Ja w sumie nad wszystkim i niczym, a głównie o strachu o moją rodzinę. Ewelka zapewne zastanawiała się nad tym co ubrać na występ. Natalia od czasu do czasu coś powiedziała, a my tylko mruczałyśmy pod nosami zamyślone.
Weszłyśmy do naszego pokoju wzdychając oby dwie. Ja odstawiłam gitarę i usiadłam na łóżku, a Ewelina patrzyła przez chwilę w okno.
- Mamo zamówimy pizze? - zapytała córka patrząc na mnie
- Oj to zapytaj drugą mamę. Ja nie wiem czy możesz
- Może tylko małą i raz czasem. Za dużo fastfoodów nie jest dobre - odezwała się odkładając torebkę
- Okey to zamówię. Jakie chcecie?
- Mi weź średnią hawajską, a Natali z serem i szynką
- Spoko. Już szukam numeru i dzwonię
Wyszukałam jakąś pobliską pizzerię pamiętając jeszcze adresy. Zamówiłam sprawnie nam obiad po czym odłożyłam telefon i spojrzałam na dziewczyny. Narzeczona dalej była zamyślona, a córka coś sobie nuciła.
- Możemy zrobić teraz próbę we dwie?
- Dobry pomysł jeśli nie chcesz, żeby cię chłopaki zjedli - zaśmiała się
- Nie dam się im. To kwestia paru minut i będę umiała - wyjęłam instrument z pokrowca
- Nie wątpie. Intro już prawie rozpracowałaś, a piosenki zaraz dorobimy - powiedziała siadając obok
Sprawdziłam na szybko czy gitara jest nastrojona i zaczęłam grać wstęp. Szło jakby lepiej niż parę minut temu, ale wciąż miałam wrażenie, że nie tak jak powinno. Kobieta mi podpowiadała gdzie popełniałam błędy i informowała jaki akord lepiej zagrać. Po małej korekcie zagrałam intro jak należy. Po tym Ewelina weszła z wokalem wolno dając mi czas ogarnięcia. Jeden akord za drugim i jakoś w miarę to szło. Refren był ciekawszy, bo więcej zmian i szybsze bicie.
Trzy zwrotki oraz dwa i pół refrenu zakończone moim małym solo. Mam nadzieję, że te dwa barany się do tego nie przyczepią, bo mi nerwy pójdą. Kolejny utwór jakiś "Prosta sprawa" niby wakacyjny. Ewelina mi puściła piosenkę, bo stwierdziła, że jest za trudna, żeby ją ogarnąć od tak. Po przesłuchaniu połowy już wiedziałam, że będą dwa bicia. Jedno z cięciami takie bluesowe, a drugie zwyczajne zapewne do refrenu. Chwila ogarniania akordów i już byłam gotowa. Zaczęliśmy równo, bo tutaj nie ma żadnego wstępu instrumentalnego.
Próba zajęła nam około pół godziny, żeby być pewnym, że się zgrałyśmy. Chwilę przed skończeniem była przerwa na odebranie i zapłatę za pizzy. Potem dorobiliśmy ostatecznie pierwszą piosnkę po czym poszliśmy jeść.
Jutro czeka mnie ciekawy dzień. Narzeczona powiedziała, że od ósmej są ostatnie próby, a my zaczynamy przed dziewiątą. Później mamy się przebrać w coś zwiewnego i tak byśmy były w podobnym stylu. Będzie jeszcze ścianka po występie i wywiad, bo zawsze ich udziela.
Nie wiem czy to wszystko jest dla mnie i będzie bawić. Kiedyś marzyłam o własnym zespole, małej sławie i wiernych fanach. Teraz od lat mam w głowie sport, a w dużej mierzę walki. Może jeszcze mi się spodoba i będę na stałe w zespole Lisowskiej.
_______________________________________
Witam w nowym!
Przepraszam, że długo czekaliście, ale nie miałam w ostatnim czasie weny na to opowiadanie.
Jest przyspieszone i małe skoki w czasie, ale ominęłam mniej istotne akcje. Dążę do skoczenia tego opowiadania, więc nie będę się rozdrabniać na aż takie szczegóły.
Piosenka jako dodatek i jeśli ktoś ma ochotę niech sobie puści.
*Shaker:
*Cajon
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top