Epilog
Cztery lata później...
Cztery lata, właśnie tyle potrzebowałam, żeby ze wszystkim się oswoić. By ogarnąć na dobre swoje ataki u terapeuty i przywyknąć do życia wspólnego. Nasz los się ustabilizował i już nic nas nie zaskakuję. Obie z Eweliną zamknęłyśmy swoje stare rozdziały i zostawiliśmy daleko z tyłu. Teraz żyjemy tym co się dzieje w danym momencie i oczywiście przyszłością. Planujemy jakieś wspólne wyjazdy, dbamy o dobro naszej córki, rozwijamy się artystycznie, bo Ewelina jeszcze maluje obrazy, a ja robię zdjęcia. Żyjemy głównie w Stanach, bo tutaj jest całkiem inne życie niż w Polsce. Jest akceptacja osób lgbt i mamy wszelkie prawa. Właśnie tutaj Ewelina została pełnoprawną matką mojej córki. Cieszę się, że do tego doszło, bo narzeczona była i jest bardzo szczęśliwa z tego powodu. Kocha bardzo Natkę i zawsze ją traktowała jak swoje dziecko. To naprawdę cudowane uczucie, że znalazłam kobietę, która kocha mnie i moją kochaną córeczkę. Może i rzuciłam ją na głęboką wodę zostawiając je same i dając tym samym Natalie pod opiekę Ewelinie. Jednak nie oddała jej nigdzie tylko bardzo dobrze zajęła się nią i wychowała przez bite pięć lat. Od samego początku coś przeczuwałam, że Ewel jest dobrą kobietą o złotym sercu i jak widać nie pomyliłam się ani trochę.
Gdy zjeżdżamy do Polski na koncertowanie zatrzymujemy się głównie w domku na wsi koło Cerekwicy. Tak to ten czerwony, samotny i wyremontowany. Bosko się tam pomieszkuje i nawet nie raz zostajemy w nim na o wiele dłużej. Kochamy to miejsce i jest dla nas stworzone. Mała uwielbiam tam przebywać, jeździć konno, bawić się w ogródku i pomagać babci Eweliny. A my uwielbiamy tą ciszę, radość oraz spokój od codziennego chaosu.
Natalia chodzi do Junior High School czyli Gimnazjum w Chicago gdzie szkoła jest polska. Jest teraz w klasie ósmej. W Stanach inaczej się je liczy niż w Polsce. Podstawówka jest od kl. 1-6, gimnazjum kl. 7-9 i liceum kl. 10-12. Jest jeszcze tzw. Collage, ale o tym jeszcze nie myślimy.
Córka dość dobrze mówi po angielsku i świetnie się dogaduje ze swoimi rówieśnikami. Dobrze, że włada dwoma językami, bo oba są bardzo potrzebne do komunikacji. Jak teraz się nauczy ich biegle to później będzie miała o wiele łatwiej w życiu.
Rodzice Eweli dalej są przeciwni orjętacji ich córki, ale jest nieco lepiej niż wtedy. Jedynie Olka się do nas przekonała, a Alicja dopiero poznaję ten nasz "inny" świat. Liczę na to, że przyjdzie jeszcze pora by cała rodzina mojej ukochanej nas, a przede wszystkim ją zaakceptowała. Moja mama wspiera mnie i bardzo lubi spędzać czas ze swoją wnuczką. Polubiła też rozmowy z moją narzeczoną, bo okazało się, że mają trochę wspólnych tematów. Z bratem się pogodziłam i nie raz rozmawiamy przez telefon parę godzin. Rzadko się z młodym widujemy, ale jest dobrym wujkiem i można na niego liczyć.
Jestem bardzo szczęśliwa, a może być tylko lepiej. Wiem, że zdarzą się nam i gorsze chwilę, ale jestem pewna, że je pokonamy wspólnie.
Dzisiaj jest nasz wielki dzień, którym się mega stresuję. Pozapinałam wszystko na ostatni guzik, żeby było idealnie, ale i tak mam obawy. To jedyny taki czas w życiu i musi być na tip top inaczej będę sobie wypominać, że zwaliłam. Sprawdzałam wiele razy czy na pewno każda rzecz, sprawa bądź osoba są na miejscu. Zrobiłam nawet listę by niczego nie przeoczyć, a i tak miewam wrażenie, że o czymś zapomniałam czy też coś zrobiłam inaczej niż chciałam.
Jestem też w szoku ile osób zgodziło się mi pomóc w przygotowaniach. Zaczynając na mojej mamie, a kończąc na szwagierce Oli. To wszystko jest wręcz jak z bajki, a ja czuję się jak jakiś rycerz, który uratował swoją ukochaną z rąk złej macochy. Jak z jakieś bajki tylko bardziej mrocznej.
Choć to już za chwilę ja wciąż nie dowierzam i trzęsę się na samą myśl o tym. Chodzę po pokoju w tą i z powrotem by uspokoić choć trochę emocję. Próbuję nie sięgać po e peta, bo wiem jak mi szkodzi, ale nie potrafię się powstrzymać. Dzisiaj muszę wziąć parę buchów by nie oszaleć z nerwów. Całe szczęście, że fotograf, którego poprosiłam do wykonania całej sesji dzisiejszego dnia już sobie poszedł. Wykonał parę zdjęć i stwierdził, że jedzie do Eweliny. Jakbym tak mu chodziła jak teraz to by jebnął tą fuchę szybciej niż ją wziął.
- Możesz stanąć w miejscu?! - krzyknęła zdenerwowana
- Wybacz. Nosi mnie jak cholera - zaciągnęłam się e papierosem
- Widzę właśnie, ale spokojnie będzie wszystko jak zaplanowałaś - przyjrzała mi się
- Oby oby - wypuściłam dym z ust
- Mhm. Tu muszę zapiąć inaczej
- Jak się czujesz z tym wszystkim?
- Nie przypuszczałam, że będę Ci pomagać w takich przygotowaniach - odezwała się poprawiając mi fryzurę
- Ja też, ale dziękuję Ci, że jesteś mimo wszystko - uśmiechnęłam się nerowo
- Spoko. Sama chciałam być na tej uroczystości - odwzajemniła uśmiech
- Pamiętam. Dlatego cię zaprosiłam i jestem wdzięczna za twoją obecność
- Drobiazg. Właśnie do takich celów poszłam na wizaż
- Nie wiedziałam, że wiąże się on z fryzjerstwem i w ogóle z modą
- To bardzo rozbudowany kierunek, a ja też dużo kursów z nim związanych porobiłam
- Czyli mogę być dumna?
- Owszem możesz - spojrzała na mnie
- Coś nie tak?
- Właśnie się zastanawiam - założyła ręce na piersi
- Weź mnie nawet nie strasz!
- Nie no, teraz jest idealnie
- Uff. Nie rób mi tak - walnęłam ją w ramię
- Sorki - wzruszyła ramionami
- Ciekawe co u Ewel - zamyśliłam się
- Pewnie też się szykuje i zaraz będzie jechać
- Możliwe. Ja mam ruszyć parę minut po niej, więc jeszcze czas
- Zawiozę cię tak jak na świadkową przystało i jak obiecałam
- Dzięki Justyś - pocałowałam ją w policzek
- Spoko spoko
- A jak tam w twoim związku z... z Katie? Kiedy was to czeka? - zaciągnęłam jeszcze e petem
- Już myślałam, że nie pamiętasz jej imienia!
-Wybacz. Zawiesiłam się trochę - wypuściłam dym
- No ja myślę!
- Więc?
- Układa nam się bardzo dobrze, ale do takiego momentu jak wasz, jeszcze daleka droga. Jesteśmy ze sobą dopiero półtorej roku
- No spoko. Mam nadzieję, że też mnie zaprosisz - chciałam wziąć kolejnego macha, ale Justyna mi zabrała e peta - Ej! - spojrzałam na nią zła
- Już ci starczy! I tak, zaproszę cię jak zasłużysz - schowała urządzenie do torebki
- Ale ja muszę popalić, żeby ochłonąć z emocjami - zrobiłam smutną minke
- Nie nie nie. Za dużo wzięłaś tych buchów - pokręciła głową
- Tylko dwa wzięłam nooo
- O te dwa właśnie za dużo! Dostaniesz po wszystkim
- Zatuke cię! - powiedziałam zła
- I nie będziesz miała świadkowej. Na szybko nie znajdziesz nowej - zaśmiała się
- Oh ty! Nie cierpię cię! - udałam obrażoną
- Ty mnie kochasz i nie możesz bez mojej osoby żyć
- Pff, chyba w twoich snach
Justyna się zaśmiała i zaczęła poprawiać w lustrze swoją fryzurę. Ja usiadłam niby obrożna na łóżku. Wiem, że chce dobrze i mnie pilnuje dla mojego dobra. Oczywiście doceniam to wszystko, ale podroczyć się można. Jest kochana i cieszę się, że znowu mam ją w swoim życiu.
Tak zgadza się, przyjaźnimy się z Justyną od jakiś dwóch lat. Wybaczyła mi wszystko i teraz się wspieramy wzajemnie. Nie, nie zdradziłam już więcej Eweliny z nią czy z jakąkolwiek inną. Justa już wtedy gdy się do mnie odezwała dwa lata temu miała Katie na oku i to mnie cieszyło. Życzyłam jej jak najlepiej i wciąż trzymam kciuki za szczęście mojej byłej kochanki.
Spojrzałam na bff i zaczęłam jej się przyglądać. Pasuje do niej ta sukienka i świetnie leży na kobiecie. Ten kolor do niej pasuje i właśnie wygląda na taką stylistkę. Nie to nie jest jakieś zakochanie czy zauroczenie tylko zwyczajnie komplement.
Ma na sobie krótką do kolan sukienkę koloru jasnoniebieskiego. Na szyji perłowy łańcuszek z serduszkiem i średniej grubości łańcuch. Do tego srebrny zegarek i bransoletka na lewej ręce. Na prawnym nadgarsku widnieje bransoletka z koralikami i jakimiś dodatkami. Do tego przez ramię ma zawieszoną małą białą torebkę firmy bliżej mi nie znanej. Kobieta odwróciła się do mnie, a ja posłałam jej uśmiech, który odwzajemniła.
Dostała smsa, więc spojrzała na telefon. Nie odpisała tylko odczytała, a później go schowała do torebki. Poprawiła jeszcze bransoletkę na prawej ręce i podeszła bliżej mnie.
- No panno młoda pora ruszać w drogę
- Jeszcze nie jestem panną młodą, ale prowadź szoferze - zaśmiałam się
- Szczegół. Zapraszam - wystawiła do mnie rękę
Złapałam ją pod ramię po czym wyszłyśmy z pokoju hotelowego. Tak wynajęłam na parę nocy mieszkanie w motelu by Ewelina mogła spokojnie się przygotować bez mojego podglądania. Oczywiście nie wierzę w te zabobony, że przyniesie nam pecha zobaczenie się wcześniej w sukniach, ale tak zadecydowałyśmy po prostu.
Wsiadłam z Justyną do jej auta, ale z tyłu, bo tak trzeba. Gdy ruszyła z miejsca poczułam stres. Dłonie zaczęły mi się pocić, a serce przyspieszyło. Tak znam Eweline tyle lat i wiem, że powie mi tak przy ołtarzu. Jednak stresuje mnie cała ceromonia, najbliżsi goście i atmosfera taka poważna. Boję się, że mnie zatka albo zacznę się jąkać jakbym się wstydziła. Ah czas zaraz pokaże jak to wszystko wyjdzie.
Ewelina...
Właśnie jedziemy z Ewą na miejsce mojego ślubu. Jestem jej serio wdzięczna za to jak mi pomogła z wyborem sukni i w ogóle z ogarnięciem mnie. Nie umiałam się w ogóle skupić na tym wszystkim, bo mam stresa. Ręce mi całe chodziły i nie mogłam nic zrobić.
Cała się trzęsę od rana, bo to wyjątkowy dzień i mam obawy, że się nie spodobam narzeczonej. Wiem w głębi serca, że ona mnie kocha taką i się jej podobam nie ważne co założę na siebie. Mimo to czuję jak stres daję za wygraną. To jest bardzo upierdliwe i ciężko nad tym zapanować jak już się wpadnie w taki trans. Do tego fotograf, który robił mi i ekipie, która mnie przygotowywała mnie, też zestresował. Jakoś jego obecność mi nie pomagała, a bardziej dorzucała do pieca. Niby nie wymagał dużo od nas, bo chciał naturalności, ale jednak czułam się właśnie jak na kamerach i, że muszę grać, a nie być sobą.
Spojrzałam na przyjaciółkę, która ze spokojem i lekkim uśmiechem prowadziła auto.
- Ewa czemu to takie stresujące?
- Bo kochasz swoją przyszłą żonę i chcesz wypaść jak najlepiej przed nią - powiedziała patrząc na mnie w lusterku
- No tak. Nie umiem się uspokoić
- Pomyśl o czymś przyjemnym. Za parę minut będziemy na miejscu. Spróbuj się wyluzować - uśmiechnęła się szerzej do mnie
-Hm. Pamiętasz jak na moje zakończenie technikum muzycznego wyrżnęłam się przez moje cudowne szpilki? Nie dość, że miałam je drugi raz na sobie to jeszcze pękł mi obcas i to jeszcze zajebałam łbem o stół z dyplomami i zawalił się na mnie głośnik. I jak potem byłam obolała przez tydzień? Śmiech był przez parę dobrych miesięcy, a ja mało zębów nie straciłam - przypomniała Ewa śmiejąc się do rozpuku
Mimowolnie gdy sobie to zwizualizowałam zaczęłam się śmiać. Tak się śmiałyśmy z tego wydarzenia i same z siebie, że w moment rozbolały mnie policzki. Jak jeszcze przyjaciółka dodała, że raz spadła z drzewa próbując dostać się do mojego pokoju i później bolała ją pupa to aż się popłakałam.
Podjechałyśmy już na miejsce, ale nie wysiadłyśmy, bo przez jakieś pięć minut brechałyśmy się jak powalone. Znowu poczułam się jak nastolatka, która nie potrafi pohamować śmiechu gdy jej bff poważnie się wywróci. Gdy spojrzałam w stronę plaży na której kawałek dalej czekała moja narzeczona od razu spoważniałam. Otarłam łzy, ochłonęłam nieco po czym wysiadłam z auta. Przyjaciółka wyskoczyła z samochodu, zamknęła go i stanęła obok. Podała mi rękę, a ja złapałam ją pod. Ruszyłyśmy do przodu już z poważnymi minami. Serce zaczynało znowu mi walić, ale starałam się oddychać spokojnie. Po chwili marszu byłyśmy przy ołtarzu gdzie czekali wszyscy na nas. Moja ukochana była tak pięknie ubrana, że mnie zatkało. Pierwszy raz widzę ją w skukni, bo zazwyczaj chodziła w spodniach. Pasowała do niej ta kreacja dużo bardziej niż te co nosiła na co dzień.
Ewa doprowadziła mnie już do ołtarza. Tak przyjaciółka, bo na ojca nie mogłam liczyć czy na jakiekolwiek innego mężczyznę z rodziny. Wstyd, ale cóż nasz dzień jest cały wyjątkowy nawet w takiej tradycyjnej sprawie.
Stanęłam naprzeciw narzeczonej i złapałyśmy się za dłonie. Kobieta uśmiechnęła się do mnie, a ja poczułam, że znowu się spięłam. Wiem, że odpowiedź będzie twierdząca, ale i tak mam stresa. Są tutaj wszyscy nasi najbliżsi i jednak nie chciałabym się przejęzyczyć. Do tego ceremonia będzie po angielsku, bo przecież w Polsce nie ma co liczyć na taki ślub. A na ten termin nie było polskiego urzędnika.
Obym tylko nie zapomniała słowa choć uczyłam się tego na pamięć.
Moja przyszła żona chyba poczuła, że jest nie tak, bo zaczęła jeździć kciukami po zewnętrznych stronach moich dłoni. Uśmiechnęłam się lekko do niej z wdzięcznością co odwzajemniła.
Urzędnik, bo chyba tak mogę go nazwać otworzył księgę z przemową i wszyscy spoważnieli oraz ucichli. Facet poprawił jeszcze krawat po czym zerknął na pierwszą z kartek.
-
Ladies and gentlemen, we are gathered here to connect These two with a marriage bond. Let's hear their oaths - powiedział patrząc na zebranych
- Aware of the rights and obligations arising from marriage, I solemnly declare that I enter into matrimony with Ewelina and promise to do everything to make our marriage a harmonious, happy and lasting one - wypowiedziała Wera, a ja poczułam jak się spinam na nowo
Wzięłam parę oddechów i spojrzałam głęboko w oczy ukochanej. Starałam się skupić na przemowie i wyjść jak najlepiej. To jest wielka chwila, więc nie mogę zawieść i źle coś powiedzieć.
- Aware of the rights and obligations arising from marriage, I declare that I enter into matr... matrimony with Weronika and prooomise to do everything in my power to make our marriage a, harmonized , happp... y and lasting one. I will also add a few words from myself. Honey, we've been together since high school and even though we've had a break and a troubled past, I want to... marryyy you. I know you're the one and I can't imagine life without you. I swear to you I'll be the best wife I can be and that I'll never doubt US - powiedziałam na jednym oddechu
-In view of the unanimous declaration of both parties, made in the presence of witnesses, I declare that the marriage of Mrs. Veronica and Mrs. Ewelina was contracted in accordance with the rules. As a symbol of your union, please exchange the rings - ogłosił wszystkim ze spokojem
Nasze świadkowe podeszły i podały nam obrączki. Trzęsącą się dłonią wzięłam tą dla żony po czym obróciłam się w jej stronę. Widziałam, że ona jest mniej zestresowana niż ja albo może mi się wydaje. Wyciągnęła do mnie prawą dłoń, a ja bardzo wolno włożyłam jej pierścionek na palec serdeczny. Uśmiechnęła się do mnie i wzięła moją prawą dłoń. Ostrożnie wsunęła obrączkę na odpowiedni palec po czym ucałowała zewnętrzną stronę mojej spoconej dłoni. Wszyscy zebrani zaczęli bić nam brawo i krzyczeć "gorzko, gorzko", więc złączyliśmy nasze usta na krótki, ale soczysty pocałunek.
-
The document which establishes the fact of marriage is the Marriage Certificate prepared in the Marriage Register under no. 25690. Please sign the act - wtrącił urzędnik podsuwając nam księgę oraz długopis
Wera pierwsza złożyła swój podpis, a ja zrobiłam to po niej, ale z gorszym rezultatem. Moja dłoń się trzęsła przez co parafka była nieco inna niż zwykle. Oddałam pióro, a prowadzący uroczystość wręczył Ewie nasz akt małżeński w formie dwóch egzemplarzy. Ona jest odpowiedzialna dzisiaj za takie sprawy, bo sama się zgłosiła. Nie wiem jak jej się odwdzięczę, ale na pewno coś wymyślę.
Wera niespodziewanie wzięła mnie na ręce i ruszyła ku samochodowi. Nasi najbliżsi bili brawa oraz sypali nas tradycyjnie ryżem. Dziwny zwyczaj, ale co mi tam do tego?
Przed nami pobiegła Justyna, bo właśnie ona dzisiaj jest naszym wspólnym szoferem do końca dnia. Otworzyła nam tyle drzwi i żona włożyła mnie pierwszą do środka, a później sama wsiadła. Przyjaciółka Wery zamknęła za nami i zaraz pojawiła się za kierownicą. Ruszyła w kierunku budynku, w którym mamy wesele. My jednak nie przejmowałyśmy się drogą, bo byłyśmy zajęte całowaniem się.
***
Leżymy właśnie z ukochaną w hotelu na miękkim materacu i okryte puszystym kocem. Chwilę temu skończyliśmy się kochać i słychać tylko nasze przyspieszone oddechy. Jestem wtulona w lewy bok żony, a ona mnie obejmuje swoją ręką i jeździ palcami po moim brzuchu. Jestem wniebowzięta po dzisiejszym dniu, a raczej wczorajszym, bo jak się nie mylę to jest już po trzeciej w nocy. Pojawiłyśmy się tutaj przed północą, tak wcześnie, bo byłyśmy siebie spragnione. Wypiłyśmy jeszcze po lampce wina i wzięłyśmy namiętny prysznic. Tej magii dzisiejszej nocy nigdy nie zapomnę i mam nadzieję, że takich pieszczot nam nie zabraknie choć przy córce trzeba uważać, ale jak będzie w szkole...
Odpuściliśmy sobie miesiąc miodowy ze względu na Natkę, bo nie chcemy jej na tyle samej zostawić ani ciągać ze sobą po stanach.
- Kochanie? - zapytała prawie szeptem
- Tak skarbie? - zerknęłam na nią
- Jesteś niesamowitą kobietą i cieszę się, że dałaś mi szansę małżeństwa z tobą. Jestem bardzo szczęśliwa i wdzięczna, że mam właśnie ciebie
- To nic takiego. Na tym polega miłość
- Właśnie za to cię kocham - pocałowała mnie w czoło
- A ja kocham ciebie - uśmiechnęłam się
Beata...
Został mi jeszcze jeden jebany rok odsiaki. Przesiedziałam tutaj już dziewięć lat za głupotę, którą zrobiłam za młodu. Wiem, że nie naprawie tego co zniszczyłam choć bardzo bym chciała. Tęsknię za tym co było kiedyś, za Weroniką, która była ze mną szczęśliwa nim miała jeszcze swoje ataki furii i brakuję mi mojej córki. Zdaję sobie sprawę z tego, że to już przeszłość i nigdy do mnie nie wróci, ale w więzieniu nie da nie myśleć o tym co przeminęło. Kiedy jestem sama w czterech ścianach, bo na szczęście nikogo do mnie już nie dają to wracam myślami do tych radosnych chwil. Uśmiecham się sama do siebie i ryczę w poduszkę, bo wiem jak bardzo zjebałam sobie życie. Gdy stąd wyjdę nikt nie będzie na mnie czekał z otwartymi ramionami. Wrócę do pustego domu, o ile mi go nie zabrali i będę samotną suką, której nikt nie zechce. Pewnie znowu zrobię coś nielegalnego i wrócę tu szybciej niż wyjdę. Nie wiem czy będę potrafiła pokochać kogoś szczerze i czy znowu nie skrzywdzę.
Aneta wyszła po sześciu latach i odwiedzała mnie jeszcze, ale do czasu. Gdy dowiedziała się co zrobiłam Weronice gdy byłam gówniarą zerwała ze mną wszystkie kontakty. Pisałam do niej listy, ale pozostawałam bez odpowiedzi. Starałam się wytłumaczyć, ale wiem, że to zły pomysł, bo byłam i jestem winna cierpienia Weroniki.
Napisałam też długi list z przeprosinami do mojej byłej, którą ah zgwałciłam. Zawarłam tam swoje szczere uczucia i przysięgłam, że nie będę ich nachodzić. Pozwoliłam by pozbawiły mnie praw do Natalki choć zrobiłam to z ogronym bólem. Jestem złym człowiekiem i nie mogę pozwolić by moja córka stała się kimś takim jak ja. Może od czasu do czasu zadzwonię do Wery i zapytam jak mała, ale tak to nie będę mącić jej w głowie.
_______________________________________
Koniec!
Dziękuję wam za czytanie tego opowiadania w dwóch częściach. Miło, że ktoś w ogóle je czytał i, że się spodobało.
Jak widać koniec rozpisany, bez wesela i upojnych chwil małożonek, bo stwierdziłam, że to jest mniej ważne.
Myślałam nad trzecią częścią, ale już totalnie inną, bo z prespetywy Natalii, ale wiem, że będzie je czytać może z pięć osób jak nie mniej, więc odpuściłam temat.
PS. Z góry przepraszam za jakieś dziwne przesunięcia tekstu, ale wattpad mi psoci i nie wiem jak to naprawić. Robiłam to poprawnie, ale i tak zostawało przesunięte, zrobiłam aktualizacje, ale nic to nie dało, więc ostrzegam dla wyjaśnień.
T
łumaczenie:
- Ladies and gentlemen, we are gathered here to connect These two with a marriage bond. Let's hear their oaths ~ Panie i panowie, zebraliśmy się tutaj, żeby połączyć tę oto dwójkę więzią małżeńską. Wysłuchajmy ich przysięg
- Aware of the rights and obligations arising from marriage, I solemnly declare that I enter into matrimony with Ewelina and promise to do everything to make our marriage a harmonious, happy and lasting one ~ Świadoma praw i obowiązków wynikających z zawarcia małżeństwa, uroczyście oświadczam, że wstępuję w związek małżeński z Eweliną i przyrzekam, że uczynię wszystko, aby nasze małżeństwo było zgodne, szczęśliwe i trwałe
- Aware of the rights and obligations arising from marriage, I declare that I enter into matr... matrimony with Weronika and prooomise to do everything in my power to make our marriage a, harmonized , happp... y and lasting one. I will also add a few words from myself. Honey, we've been together since high school and even though we've had a break and a troubled past, I want to... marryyy you. I know you're the one and I can't imagine life without you. I swear to you I'll be the best wife I can be and that I'll never doubt US ~ Świadoma praw i obowiązków wynikających z zawarcia małżeństwa, oświadczam, że wstępuję w związek małżeński z Weroniką i przyrzekam, że uczynię wszystko, aby nasze małżeństwo było szczęśliwe i trwałe. Dodam też od siebie parę słów. Skarbie jesteśmy ze sobą od technikum i choć miałyśmy przerwę oraz burzliwą przeszłość to ja chcę za ciebie wyjść. Wiem, że jesteś tą jedyną i nie wyobrażam sobie życia bez ciebie. Przysięgam Ci być najlepszą żoną jaką się tylko da i, że nigdy w nas nie zwątpie
- In view of the unanimous declaration of both parties, made in the presence of witnesses, I declare that the marriage of Mrs. Veronica and Mrs. Ewelina was contracted in accordance with the rules. As a symbol of your union, please exchange the rings ~ Wobec zgodnego oświadczenia obu stron, złożonego w obecności świadków, oświadczam, że związek małżeński Pani Weroniki i Pani Eweliny został zawarty zgodnie z przepisami. Jako symbol łączącego Państwa związku wymieńcie proszę obrączki
- The document which establishes the fact of marriage is the Marriage Certificate prepared in the Marriage Register under no. 25690. Please sign the act ~ Dokumentem, który stwierdza fakt zawarcia Związku Małżeńskiego jest Akt Małżeństwa sporządzony w Księdze Małżeństw pod nr 25690 proszę Państwa o podpisanie tego aktu
Kreacje panien młodych i świadkowych:
Ewelina:
Weronika:
Justyna:
i Ewa:
PS. To nie są one, chodzi tutaj tylko o sukienki
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top