Nieoczekiwane
Dwa tygodnie później...
Czternaście dni ciężkiej pracy za nami, a to jeszcze nie koniec. Przez ten czas zagraliśmy sporo koncertów, Ewelina wydała singla z teledyskiem pt. "Nie mogę zapomnieć". Udzieliła też sporo wywiadów i w jednym z nich przyznała się, że jest lesbijką i jesteśmy razem. Zaskoczyła mnie tym, ale dzięki temu wiem, że naprawdę chce nas na dłużej. Sporo fanów jak i nawet sław pytało o to z ciekawością, ale narzeczona milczała. Wylało się też trochę hejtu na nią, ale jak można było się spodziewać Ewa nas obroniła. To złota kobieta i fajnie, że jest w naszym życiu.
Natalia bardzo dobrze wszystko znosiła, nie narzekała i nie marudziła na trasę. Dużo spała w aucie, śmiała się i nawet śpiewała z Eweliną. To kochane oraz zdolne dziecko. Dopiero teraz wiem jak źle zrobiłam zostawiając tą dwójkę. Jednak świetnie jest być matką i narzeczoną choć czasem bywają gorsze dni. Nie zamieniłabym swojego nowego życia na żadne inne, już nigdy więcej tak nie postąpię.
Zbliżyłyśmy się przez ten czas jeszcze bardziej z Eweliną. Nie tylko intymnie, ale także psychicznie. Jesteśmy na dobrej drodze do szczęśliwego związku. Dużo rozmawiamy, spędzamy razem czas po koncertach i nie ograniczamy się z naszą miłością.
Moje ataki wciąż śpią i oby tak dalej. Nawet myślę o pójściu do jakiegoś terapeuty gdy narzeczonej skończy się trasa koncertowa. Nie wiem jak to zniosę, ale chcę, żeby było dobrze. Chcę też zrobić to dla mojej rodziny, żeby nie bały się mnie.
Obecnie jesteśmy w Koszalinie, tak to moje rodzinne miasto. Byłam na Ewelinę jeszcze bardziej zła, że je ma w trasie niż na Gdańsk. Prosiłam, a nawet błagałam, żeby zrezygnowała z tego koncertu, ale była nie ugięta. Boję się jeszcze bardziej konfrontacji z matką czy bratem niż tej z moimi byłymi w Trójmieście. Nie wiem jak zareagują na mnie po latach. Pewnie dalej nie będą chcieli mnie znać wypierając się, że nie jestem ich rodziną. Wiem, że to co zrobiłam lata temu było okropne, ale każdy zasługuje chociażby na zrozumienie.
Teraz jesteśmy w hali widowiskowo-sportowej i mamy jakąś godzinkę na ostatnią próbę. Wczoraj robiliśmy dwie, bo całe nagłośnienie i oświetlenie szwankowało. Cała ekipa się denerwowała, w szczególności Ewelina chodziła wściekła. Nie mogliśmy normalnie się zgrać, bo ciągle było coś nie tak. Wszyscy traciliśmy ochotę i humory na cokolwiek nie mówiąc już o graniu.
- Cholera no! Mam dosyć - powiedziała Ewelina siadając na brzegu sceny
- Spokojnie. Zaraz mają przywieźć lepszy sprzęt - usiadłam obok
- Eh wątpie w to, że akurat ten będzie funkcjonować lepiej. Zresztą się spóźniają, a czas się kończy - westchnęła
- Trzeba mieć nadzieję. A wy nie macie swoich głośników?
- No są te z gwiazdkami, ale widzisz, że ich jest za mało
- Coś się wykombinuje. Zobaczysz, że damy radę. Zresztą głośniki potrzebujemy do twojego wokalu, mojej gitary i do keyboarda
- Eh to co robimy? - spojrzała na mnie
- Wyniesiemy te nie działające, zostawimy twoje, a ja pójdę zobaczyć z Natalą czy są jeszcze jakieś na magazynie
- Kocham cię - pocałowała mnie w policzek
- Polecam się. To opowiedz chłopakom ten plan i sprawdźcie dla pewności wasze głośniki, a ja idę na poszukiwania
- Dobrze. Tylko ostrożnie tam
- Luz. Natala chodź ze mną zobaczyć czy są jakieś głośniki
- Idę! - przybiegła z trybun
Zeszłam ze sceny i poszłyśmy do pomieszczenia jak ja to mówię technicznego. Jest na samym końcu korytarza, w którym na dodatek jest słabe oświetlenie. W ogóle się nie dziwię, że biorą byle co i stąd uciekają. Pewnie marnie mają płacone albo są leniwi. Zresztą w tych ciemnościach nie trudno o złamanie sobie czegoś. Złapałam córkę za rękę, żeby mi się tutaj nie przewróciła o jakiś kabel czy cholera wie co. Szłyśmy kawałek w ciszy aż do momentu gdy coś hukło za nami. Natalka podskoczyła i pisła przestraszona. Ja zachowałam zimną krew wiedząc, że to pewnie chłopaki z zespołu rozrabiają.
- Poczekaj chwilkę przed tymi drzwiami, a ja zerknę czy jest tutaj to co potrzebujemy - puściłam jej rękę
- Ale wracaj szybko - stanęła na przeciw otwartych drzwi
- Wrócę wrócę - weszłam do środka
Zapaliłam światło, które o dziwo świeciło mocniej niż te na korytarzu. Zaczęłam rozglądać się po pomieszczeniu w poszukiwaniu sprzętu. Niestety nic nie wyglądało na potrzebne nam głośniki. Podeszłam do dużej szafy i nie mam pojęcia co ona tu robi, ale nie wnikam. Otworzyłam ją, ale na moje nieszczęście okazała się pusta. Westchnęłam i potrapałam się po głowie zastanawiając się co tam mogli przechowywać. Zajrzałam też za stertę poplątanych kabli i nic. Nawet przy starych gitarach elektrycznych nie stały żadne piecyki. Przejrzałam jeszcze kartony, które tylko były pełne pajęczyn oraz kurzu.
Zrezygnowana wyszłam i przymknęłam drzwi za sobą. Złapałam córkę za rękę po czym ruszyłam w drogę powrotną.
- Nie było? - spytała cicho
- Nie córciu. Pustki, stare gitary, kable no i kurz
Już mi nie odpowiedziała, więc po chwili wróciliśmy. Zespół był na scenie i kombinowali z nagłośnieniem. Ewelina wszystko obserwowała z boku i tylko było widać zrezygnowanie w jej oczach.
- Dzwoniłam do ekipy co mają przywieźć nowy sprzęt - odezwała się Karolina, menadżerka narzeczonej
- I co? Powiedz, że zaraz będą
- Mają być lada moment
- Uff, ale już nie mam siły na te próby. Możemy zrobić sobie przerwę?
- Sprawdźcie tylko czy te głośniki działają i macie wolne do koncertu. I tak wiadomo, że wasze sprzęty są sprawne
- Dobra
***
Po ponad godzinnym koncercie Ewelina wyszła rozdawać autografy i robić zdjęcia z fanami. Ja też parę rozdałam, ale szybko uciekłam do garderoby. Nie miałam ochoty na sztuczny uśmiech, na ludzi i miłe słówka od nich. Chcę jak najszybciej zniknąć z tego miasta i więcej tu nie wracać.
Weszłam do garderoby i podziękowałam Karolinie za opiekę nad Natalką. Menadżerka wyszła gdzieś, a ja spojrzałam się na córkę.
Usiadłam na krześle i słuchałam jak sobie nuci. Mam nadzieję, że się tutaj nie zanudziła, ale nie chciałyśmy jej dzisiaj wyciągać pod scenę. Zresztą wyglądała na zmęczoną jak i smutną. Złapałam ją za rękę, przyciągnęłam do siebie i wciągnęłam na kolana. Przytuliłam dziewczynkę, a ona się we mnie wtulia cicho wzdychając.
- Co się stało córciu? - zaczęłam głaskać ją po głowie
- Jestem zmęczona tymi koncertami
- Spokojnie. Na pewno za niedługo zrobimy sobie przerwę, bo my też jesteśmy zmęczone wiesz?
- Myślisz?
- Tak. Pogadam z mamą Eweliną i na pewno coś się wymyśli
- Możecie poczekać w środku na panią Lisowską, ale proszę grzecznie. Będę stał za drzwiami i pilnował was - usłyszałam głos ochroniarza
Nagle drzwi się otworzyły, a do środka weszła starsza kobieta z jakimś chyba nastolatkiem. Przyjrzałam się im z ciekawości i poznałam po chwili, że to oni. Moja mama z młodszym bratem. Oby nie kręcili mocnej awantury.
Wszyscy milczeliśmy przyglądając się sobie wzajemnie. Chyba nikt z nas nie wiedział jak zacząć trudną rozmowę. To było naprawdę dziwne i stresujące uczucie widzieć ich po tylu latach.
- Mamo kto to? - zapytała nagle Natalia
- Mamo? Masz córkę? - odezwała się moja mama
- Tak. Ciotka ci nie mówiła?
- Słowem nie wspomniała
- Mogłam się tego spodziewać - uśmiechnęłam się sztucznie
- Jak ma na imię i ile ma lat? - podeszła bliżej nas
- Jestem Natalia i mam jedynaście lat. A pani jak się nazywa? - odpowiedziała córka
- Ja mam na imię Kasia i jestem twoją babcią dziecko - uśmiechnęła się do niej
- Babcią? - przechyliła głowę
- Tak. Twoja mama to moja córka
- Ale fajnie! Mam jeszcze jedną babcię! - wyrwała mi się z rąk i przytulia do mojej mamy
- Jeśli masz jej robić nadzieję to odpuść. Wiem, że przyszłaś mi wygarnąć to wszystko sprzed lat
- Daj spokój. Cieszę się, że cię widzę i miło wiedzieć, że twoja rodzina się powiększyła
- A tak na poważnie? - założyłam ręce na piersi
- Dobrze. Przyszliśmy tu z zamiarem powiedzieć ci jaka jesteś okropna, ale kiedy cię ujrzałam i to z córką, cała złość mi przeszła
- Jestem kochani... Dzień dobry, a państwo to kto? - weszła nagle do środka Ewelina
- Dzień dobry młoda damo. Jesteśmy rodziną Weroniki. A pani jak rozumiem pracodawcą mojej córki?
- Narzeczoną i można powiedzieć szefową. Miło mi panią poznać - wyciągnęła rękę do niej
- Mogłam się tego spodziewać, ale nie będę się kłócić przy dziecku. Miło jest zobaczyć, że moje najstrasze dziecko jest szczęśliwe. Katarzyna jestem - złapała Eweline za dłoń
- Ewelina - uściskały sobie dłonie
- A ty pewnie jesteś Dawid co? - odwróciła się do mojego brata
- Tak. Cześć - zrobili to samo co z moją mamą
- To co, zapraszamy na kolację - powiedziała moja mama
- Właściwie to mieliśmy dzisiaj jechać dalej, ale jak pani proponuję to czemu nie? Co o tym myślisz skarbie?
- Mam mieszane uczucia co do tego - pokręciłam głową
- Oj no zgódź się. Natalka pozna babcię i wujka. A ja też się z nimi zapoznam lepiej
- Dla mnie to jakieś podejrzane
- Przestań córciu. Wyciągnęłam do ciebie rękę na zgodę. Wiem, że źle postąpiłam lata temu i do teraz tego żałuję. Daj nam szansę chociaż
- No dobra - westchnęłam
Zabraliśmy swoje rzeczy i wszyscy udaliśmy się do mojego auta. Rodzina wsiadła, a ja zapakowałam bagaże do bagażnika i usiadłam na miejscu kierowcy. Matka podała mi adres gdzie mam jechać, więc ruszyłam.
Po zjedzeniu kolacji Ewelina poszła położyć Natalkę spać. Dawid wrócił do siebie i chyba dalej ma do mnie spory uraz. Nie udało mi się z nim o tym pogadać, ale cóż może innym razem.
Wyszłam tradycyjnie na balkon zapalić. Oparłam łokcie o balustradę i zaciągnęłam się e petem. Tym razem postawiłam na smak truskawkowy i jest dość spoko. Jednak arbuz to arbuz i najlepiej póki co mi smakuje. Wypuściłam gęsty dym w górę i patrzyłam w gwiazdy. Tyle ich jest, tak daleko od siebie, a ja choćbym była tysiące kilometrów stąd to i tak bym trafiła na moją przeszłość. Westchnęłam po czym kolejny raz się zaciągnęłam.
- Mogę? - zapytała mama wchodząc na balkon
- Jak musisz - odpowiedziałam wypuszczając dym
- Długo palisz? - spytała stając obok
- Od gówniarza - wzruszyłam ramionami
- Ja zaczęłam palić jak miałam z szesnaście lat - powiedziała odpalając papierosa
- Miałam mniej - uśmiechnęłam się sama do siebie
- Córciu wiem, że źle postąpiłam i nie powinnam oddawać cię do siostry, ale nie dawałam sobie rady z twoimi atakami. Wiesz, że nie było mnie stać na terapeutę dla ciebie. Gośka zaproponowała, że się tobą lepiej zajmie, a ja jej zaufałam. Teraz wiem, że to był ogromny błąd
- Za późno. Wiesz, że ona mi Natalie odebrała na sześć lat? Mogłam ją widywać raz czasem. Zaczęłam przez ciotkę pić, ćpać i handlować - poczułam jak napływają mi łzy do oczu
- Nie wiedziałam. Przepraszam - objęła mnie ramieniem
- Nie byłam łatwym dzieckiem. Mam do tej pory trudny charakter - zaciągnęłam się e petem
- To moja wina, że nie dałam rady cię wychować. Wybaczysz mi?
- Nie wiem, potrzebuję czasu - wypuściłam dym z ust
- Dobrze
Mama spaliła swojego papierosa i weszła do salonu. Ja jeszcze chwilę stałam patrząc w niebo i zastanawiając się. Czy zamykając moją przeszłość i zaczynając nowe życie powinnam wybaczyć matce? W końcu sama tego zechciała i przeprosiła. Choć czy nagła zmiana zdania nie jest podejrzana? Czy to może być jakiś podstęp? Nie Wera za dużo myślisz, pora iść spać.
Wyszłam z balkonu, zamknęłam okno i poszłam do sypialni. Odłożyłam e peta na szafkę po czym położyłam się na łóżku obok Eweliny. Nie chcę mi się przebierać w piżamę, zresztą czuję, że pójdę się przejść w nocy. Kobieta już smacznie spała pochrapując. Przytuliłam się do niej mając taką potrzebę i zamknęłam oczy.
_______________________________________
Witam w kolejnym!
Wena mnie nie opuszcza, więc obdarowuje was rozdziałem.
Co wy na taki zwrot akcji? Czy Wera wybaczy matce? Czy Dawid ma uraz do siostry?
Do końca opowiadania mniej więcej dwa/trzy rozdziały plus oczywiście epilog.
Miłego, Liszaj 💋
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top