rozdział 5

Zasnelam. Tym razem byłam nad morzem. Uśmiechnięta i wesoła. Mała dziewczynka latała po całej plaży a ja z moim towarzyszem smielismy się z małej dziewczynki bo ta nagle upadła chciałam już do miej podbiec i ja podnieść ale coś mnie zatrzymało. Był to czarny cień. Owijal sie wokół  mnie i zaczął mnie dusić. Nie mogłam wydać żadnego słowa. Spadalam w jeszcze głębsze czeluści czarnej dziury i. ...!

Nagle się obudziłam. Nie mogłam złapać oddechu. Trzeslam się z przerażenia...na łóżku dostrzegłam Jacka więc się w niego wtulilam. Ten tylko coś mruczał pod nosem. Zasnelam. Tym razem nic mi się nie śniło.

Obudziłam się o 6:00. Przygotowałam sobie piękny zestaw czarna podkoszulka, czerwona koszula w kratkę, czarne poszarpane skiny, conversy bordowe i medalik. Napisałam kartkę do Jacka

W lodówce masz śniadanie. Wyszłam wcześniej. Ciuchy masz w szafie
Twoja Sky Xx

Była 7:20 byłam przed czasem. Poszłam na dziedziniec nikogo tam nie spotkałam więc wróciłam na korytarz i poszłam pod salę w której miałam lekcje. Po drodze spotkałam panią dyrektor kazała mi na jakieś zajęcia poza lekcyjne się zapisać.
Kiedy szłam na dziedziniec by spotkać Jacka potknelam się i wywrocilam się we razem z osobą która pode mną leżała. Spojrzałam i zauważyłam te czerwone kudly. Wkurzylam się.
- No no pan Kastiel nie umie się utrzymać na nogach pod ciężarem tak drobnej dziewczyny jak ja.
- tylko idiotki wywracaja  się gdy na podłodze nie ma nic. - chciałam wstać ale się nie udało. Pociagnol mnie ze byłam wyzwolona w jego tors- A gdzie mała dziewczynka się wybiera
- Do obcej krainy.-  razem wybuchlismy  śmiechem
- A tak na serio Sky?
- Jack na mnie powinien czekać na dziedzińcu- poczułam jak jego mięśnie się spinaja ale później zamknęłam na jego twarz i w oczach widziałam obrzydzenie? I nienawiść. Gwałtownie wstałam i wkurzona sobie poszłam. Nosz Kurwa najebana mać raz jest miły i słodki raz można by było mu pochlastac tą jego twazyczke. Głupia czerwona małpa.

Byłam już na dziedzińcu. Podbieglam do Jacka i rzuciłam mu się na plecy ten tylko po marudzil i dał spokój bo wiedział że ze mną nie wygra.
- Jack!
- Sky!
Hahaha. Zaczął mnie gilgotac a ja wyjeczalam tylko ciche proszę by przestał
- Jęki kochanie zostaw na później- i dalej w brech...

Weszliśmy do szkoły i zobaczylam kastiela z chęcią mordu w oczach...nic nie powiedziałam tylko sobie poszłam


Chemia

Usiadłam razem z kastielem no cóż bywa. Kassi patrzył się ciągle w okno wiec wyjelam telefon i zobaczyłam wiadomość od Jack'a

Czarujący Debil:
Cześć skarbie nie przejmuj się tym Kastielem. ;*

Czerwona Malpa:
Nie pisz z nim.

Ja:
A to niby czemu?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top