6. Alice
Druga randka z Drew
Zabiera mnie dziś na kolację. Zakładam beżową sukienkę przed kolano i czarne szpilki. Pojawia się u mnie przed dziewiętnastą. Rozmawiają jeszcze trochę z Jordanem. Potem jego autem jedziemy do restauracji. Wszystko byłoby w porządku gdybyśmy rozmawiali. Temat za tematem. Jeden pociąga drugi. Jednak tu nie wskazywało na to. Szkoda, bo Drew to naprawdę świetny facet. Szkoda tylko, że mój brat wie o wszystkim. Jordan jest nad wyraz ciekawy, więc gdy tylko wracam do domu od razu chce znać szczegóły. Nie mam ochoty z nim gadać. Najchętniej położyłabym się spać, bo muszę wcześnie wstać do pracy. Zdejmuję z siebie sukienkę i związuję włosy. Wkładam rozciągnięty sweter i spodenki po czym idę do kuchni. Dan siedzi przy stole i je kanapki. Wpatruje się we mnie. Nie mogę znieść jego wzroku, więc odpowiadam na wszystkie zadane przez niego pytania. Jest zadowolony, że sprawy toczą się w dobrym kierunku. Wracam do swojego pokoju, gdzie rozkładam się na moim dużym łóżku i wpatruję się w sufit. Connor. Ten facet, który na mnie wpadł, był całkiem miły i dosyć przystojny. Ma dwójkę małych dzieci i żonę, ale coś czuję, że to naprawdę dobry mężczyzna. Z nim przed oczami zasypiam.
Rano szykuję się do pracy. Volvo odmawia posłuszeństwa. Jestem spóźniona, szef nie będzie zadowolony. Próbuję jeszcze kilka razy, ostatecznie odpala i mogę jechać. Wchodzę do budynku spóźniona trzydzieści minut. Nasz szef kuchni każe mi szybko iść na salę, by zebrać zamówienia. Gdy to robię zjawia się mój przełożony. Pyta o powód spóźnienia, więc się tłumaczę. Wracam do pracy, choć poddenerwowana, ponieważ powiedział, że za spóźnienie utnie mi trochę wypłaty. Chce mi się płakać i śmiać jednocześnie. Zachowuję jednak kamienną twarz i wracam na obsługę. Po południu zjawia się Drew i chce pogadać.
- Nie mam teraz czasu na rozmowy. - mówię ostro.
- Co jest? Wczoraj było fajnie, a dzisiaj jesteś nieswoja.
- Mówię, że nie mam czasu! Zadzwoń potem.
I odchodzę. Jak gdyby nigdy nic. Pod koniec jestem zmęczona. Gdy wreszcie w stroju roboczym siadam w aucie opieram głowę o zagłówek i modlę się, by ten gruchot ruszył bez problemu. Dzięki Bogu rusza. Jadę prosto do domu. Parkuję. Otwieram drzwi i idę do kuchni. Coś słyszę. Wtedy widzę mojego brata i jakąś laskę na kanapie uprawiających seks. Mam ochotę wrzasnąć, a najlepiej wziąć tą brunetkę za włosy i wyrzucić za drzwi.
- Mike?! - rzuca dziewczyna.
- Co je... Sis co ty tu robisz ?!
- Pięć minut i ma jej tu nie być! - mówię, idąc do siebie i próbując wyrzucić ten obraz z głowy.
Kilka minut później słyszę oburzony głos dziewczyny, a potem trzask drzwiami. Wychodzę z pokoju i nalewam sobie soku pomarańczowego. Upijam łyk, decyduję dolać wódki. Czekam aż będę mogła mu zrobić awanturę.
- Jesteś głodna? - pyta delikatnie.
- Nie. Wiesz co następnym razem jak zachce ci się przyprowadzać jakieś laski do domu to się zastanów dwa razy. Albo wiesz co... od razu spakuj swoje rzeczy i wypierdalaj!
- Al, daj spokój. Ja sypiam z nią, ty z Drew.
- Słucham?! Nie spałam z nim! Poza tym odwal się, bo mieszkasz w moim domu, Mike.
- Nie chcę, żeby wszystkie laski znały moje imię. Jedna noc i tyle.
- Serio?! To dosyć dziecinne braciszku. Jordan, Mike czy jak ci tam. - odwracam się, by odejść, ale przypominam sobie o jeszcze jednej rzeczy. - Skoro chcesz tu mieszkać, to nie dorzucasz się tylko do czynszu, ale także do zakupów i innych. Sama nie będę za wszystko płacić.
- Al...
- Nic mnie nie obchodzi. Dopóki tu mieszkasz pomagasz mi finansowo.
Zdenerwowana wchodzę do swojej sypialni. Siadam na krześle, które cicho skrzypie gdy na nim siadam. Meble w tym domu są na skraju rozwalenia. Otwieram laptop i otwieram moje konto na portalu społecznościowym i przeglądam posty moich znajomych. Koleżanka ze studiów właśnie świętuje przyjęcie do nowej pracy. Kolega z czasów licealnych wstawił zdjęcie z rodzinnego wypadu za miasto. Kilka "cudownych" zdjęć moich dawnych koleżanek i nic poza tym. Wylogowuję się i opuszczam stronę. Zaglądam na konto, na którym inni udostępniają swoje książki. Dodaję kilka pozycji do przeczytania. Wychodzę do ogrodu z notesem w dłoni. Mam nadzieję że jakaś wewnętrzna siła wytworzy we mnie ogromną wenę. Jednak tak się nie dzieje.
- Cześć. - mówi Drew i podchodzi bliżej.
- Hej.
- Postanowiłem wpaść i... Pogadać. Byłaś dzisiaj dosyć rozdrażniona. Coś się stało?
- Nie, wszystko w porządku.
- Możesz mi powiedzieć.
- Drew, wybacz, ale nie jesteśmy razem, żeby rozmawiać o wszystkim. Poza tym nie jestem pewna czy to, że się spotykamy jest dobrym pomysłem.
- Czemu?
- Jordan, jest twoim kolegą, a ja jego siostrą. Tworzy insynuacje na nasz temat, a ja tego nie chcę.
- To znaczy?
- Twierdzi, że ze sobą spaliśmy.
- Pogadam z nim o tym.
- Naprawdę nie jestem pewna czy to dobry pomysł. - wstaję, zabieram swoje rzeczy i wracam do domu.
Chowam się w swoim pokoju. Słyszę ich rozmowę. Drew mówi, żeby Jordan się nie wtrącał. Mój brat na to, że jestem jego siostrą i martwi się, żeby nie złamał mi serca. Mówi też, że przez wiele przeszłam. Denerwuje mnie to, że mówi mu tak wiele o mnie.
- Możecie wreszcie przestać! Wszystko słyszałam. Drew ja naprawdę twierdzę, że to nie jest dobry pomysł. Jesteś kumplem mojego brata.
- To w niczym nam nie przeszkadza.
- Nic nie rozumiesz. To nie przejdzie.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top