16. Drew

Minęło dwa miesiące. Alice mknie jak burza ze swoją książką. Jutro jedzie razem z tym całym Connorem i jego dzieciakami do rodziców tej zmarłej. Nie za bardzo mi się to podoba, ale nie mam innego wyjścia. Mój związek z Alice kwitnie. I tak miałem zerwać z nią już jakiś czas temu, ale przyzwyczaiłem się do niej tak bardzo, że nie mogę. Nie jestem jeszcze na to gotowy. Ta dziewczyna namieszała w moim życiu. Wiem, że gdybym z nią zerwał, nie tylko ona by to przeżyła. Była dla mnie bez znaczenia, ale teraz? Cholera! Zrozumiałem jak ważna jest dla mnie.

Czekam na nią. Ma wieczorną zmianę. Widzę jak sprząta ostatnie stoliki, a zaraz potem wychodzi na zewnątrz. Wsiada z uśmiechem do mojego auta. Odpowiadam jej tym samym. Tęskniłem za nią dlatego od razu złączam nasze usta. Jedziemy do mojego mieszkania.

- Kurcze, nie zabrałam z domu ubrań. - rzuca nagle.

- Coś na to poradzimy. - dodaję i kładę dłoń na jej talii.

Otwieram przed nią drzwi. Mam dla niej niespodziankę. Od razu idę do sypialni i wyjmuję torby z szafy.

- To dla ciebie, byłem ostatnio na zakupach i pomyślałem, że będziesz w nich wyglądać pięknie. Obejrzyj je. - sugeruję, na co ona od razu zagląda do środka.

- Drew. - jęczy. Wyjmuję pierwszą rzecz. - Ta, sukienka jest naprawdę piękna, ale nie mogę jej przyjąć. Zapewne kosztowała majątek.

- Musisz. Nie masz wyboru. Inaczej się obrażę. Poza tym zabieram cię dziś na kolację, musisz pięknie wyglądać.

- Drew, to miłe, ale naprawdę nie...

- Naprawdę to ty nie dyskutuj! - urywam, po czym przyciągam ją do siebie i całuję. - Musisz ją dziś włożyć, jestem pewien, że będziesz w niej wyglądała obłędnie, skarbie. - wzdycha zrezygnowana.

- No dobrze.

Kupiłem jej także wysokie czarne szpilki oraz zwiewną białą sukienkę. Lubię gdy takie nosi. Wygląda w nich tak niewinnie, a mnie to bardzo kręci. Na koniec dziękuje mi za prezenty po czym znika w łazience. Po jakimś czasie kiedy ja leżę już na skórzanej kanapie na jednej z miękkich poduszek, wychodzi moja dziewczyna owinięta w biały ręcznik. Włosy ma mokre, gdy przybliżam się do niej widzę małe krople spływające z nich prosto na jej smukłe ciało.

- Kochanie, mam dla ciebie jeszcze jeden prezent. Wracam do salonu i zabieram kolejną torbę. - Jej zawartość to istna perełka.

- Drew, nie możesz kupować mi tylu rzeczy! - rzuca ostro.

- Muszę rozpieszczać moją kobietę. - mruczę wprost do niej ucha, zauważam gęsią skórkę, która pojawiła jej się na ramieniu. - Nie mogę się doczekać aż cię w niej zobaczę. - otwiera, jej policzki delikatnie pokrywają się różem. Wygląda teraz tak słodko, że najchętniej już rzuciłbym z niej ten ręcznik i zaniósł do sypialni. - Załóż ją, ale chcę cię w niej zobaczyć dopiero jak wrócimy. Inaczej zdejmę ją z ciebie tutaj i nici z naszej randki. - śmieję się.

- Dobrze, proszę pana. - wtóruje mi i zabiera czerwoną bieliznę ze sobą.

Wyjmuję z szafy błękitną koszulę. Dobieram do nich jedne z eleganckich spodni. Alice wychodzi z łazienki w lekkim makijażu, schludnie spiętych włosach oraz rozpiętej czerwonej sukience.

- Pomożesz mi ją zapiąć?

- Pewnie. - mówię przepełniony entuzjazmem.

Zauważam zapięcie od czerwonego, koronkowego stanika, który jej kupiłem. Korci mnie aby zsunąć z jej ramion sukienkę, ale wiem, że to nie czas na to. Powstrzymuję się. Powoli zasuwam zamek, dotykając przy tym jej ciepłej, delikatnej skóry. Odwracam ją by zobaczyć jak w niej wygląda. Cudownie to mało powiedziane. Sukienka idealnie układa się na jej ramionach, uwydatnia kształtne piersi, a dzięki temu, że jest krótka mogę podziwiać jej zgrabne nogi. Zapina szpilki. Mam ochotę patrzeć na nią cały czas.

- Bosko ci w niej. - komentuję.

- Obawiam się, że jeśli się pochylę...

- Chętnie będę obserwował.

- Drew!

Wracamy do mieszkania kilka godzin później. Gdy tylko zamykam za nami drzwi przyszpilam Ali do ściany. Unoszę, a wtedy ona oplata mnie swoimi nogami. Śmieje się, gdy całuję jej szyję. Stawiam ją w sypialni, odwracam tyłem do siebie i odsuwa sukienkę. Rozpuszczam jej włosy. Pozwalam by sukienka opadła na podłogę. Moim oczom ukazuje się niesamowity widok, na który czekałem cały wieczór. Skanuję każdy centymetr jej ciała. Chciałbym mieć ją już zawsze przy sobie. Chciałbym przy niej zasypiać i to przy niej się budzić. Chciałbym, żeby tak było już zawsze, ale to minie szybciej niż nam się zdaje.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top