Rozdział XXIII

Od tamtej nocy minęły trzy tygodnie. Łącznie byłam tu już miesiąc. Co robiłam? Uczyłam się. Uczyłam się teleportacji. To jedyny sposób ucieczki. Muszę przyznać, że to trudniejsze niż się spodziewałam. Najpierw zaczynałam od przedmiotów, aż trzy dni temu udało mi się przenieść do łazienki. Podczas, gdy ja robiłam co robiłam, Seven układała plan ucieczki. Najpierw miałyśmy zniknąć, gdy Lokiego nie będzie, ale od dwóch dni siedzi przy mnie non stop. Teleportacji przy nim nie ćwiczę, by nie stał się podejrzliwy.

Jednak dziś jest ten dzień. Czuję się jak wówczas, gdy uciekałam z bazy Hydry. To się uda. Musi.

-Oto twoja herbata. -powiedział Loki i podał mi filiżankę.

-Dziękuję. -powiedziałam, a on usiadł obok mnie.- Podasz mi miód?

-Oczywiście. -wstał.

Na to czekałam. Oblałam go herbatą, pociągnęłam dywan na którym stał i obaliłam na niego stolik. To moja szansa.

-Kate nie wiesz co robisz!

-Przepraszam Loki... i dziękuję. Dziękuję za wszystko.

Skupiłam się przez moment. Pomyślałam o Stevie. Otworzyłam portal i weszłam, ciągle myśląc o Rogersie. Już wyobrażam sobie jego minę jak mnie zobaczy! Ale się ucieszy!

Pierwsze co zobaczyłam to ciemność. Ciemność dookoła mnie. Potem, gdy oczy się już przyzwyczaiły, zobaczyłam że jestem w jakimś pokoju narad. Odwróciłam się. To co zobaczyłam zatkało mnie kompletnie... flaga Hydry.

-Co? Ale jak... Przecież myślałam o... -przestałam mówić do siebie, bo usłyszałam jakieś głosy dochodzące zza drzwi. Schowałam się za skrzynkami. Jak mogłam się pomylić! Źle otworzyłam portal i w dodatku trafiłam w takie miejsce? Cudownie! Ktoś właśnie wszedł!

Jedyne co mogę zrobić to czekać...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top