Rozdział XXI

Otworzyłam oczy. Mimo, że miałam koszmary w nocy to byłam wypoczęta. Obróciłam się na bok i zobaczyłam Lokiego. Chyba nie spał całą noc, bo miał podkrążone i spuchnięte oczy. Czyżby płakał? Lekko się uśmiechnęłam. Wiedziałam już czemu wtedy przed spacerem jego kąciki ust powędrowały do góry na widok płaczącej mnie. Zobaczył, że mi na nim zależy. Teraz i ja to widzę. Mu na mnie też.

Wstałam po cichu aby go nie budzić. Udałam się w stronę łazienki i ogarnęłam włosy oraz twarz, wyczarowałam sukienkę i wróciłam do pokoju. Loki wciąż spał, a na stoliku stał cały dzbanek wody... ehehehehe... Loki'd!

Uniosłam wodę z do góry i zrobiłam z niej kulę tuż nad twarzą Lokiego. 3...2...1...

-AAAAAA! Kate! Co jest?! -wstał przemoczony podczas gdy ja zwijałam się na podłodze ze śmiechu.

-Oh, Loki. Czy coś się stało? Jesteś cały mokry! -zacytowałam go.

-Pożałujesz tego! -uśmiechnął się i rzucił poduszką w moją stronę.

Złapałam ją dzięki telekinezie i odrzuciłam. Tego się nie spodziewał! Dostał nią prosto w twarz! Boyah!

-Żadnej magi! Zobaczymy jak dobrze walczysz.

-Na pewno lepiej od ciebie.

Tłukliśmy się poduszkami, a czasem dochodziło do kontaktu fizycznego. Gdy skończyliśmy wszędzie walały się pierze.

-To koniec? -sapał.

-Chyba. -oddychałam szybko.

-Jesteś niezła. Nie chciałbym z tobą walczyć tak na poważnie. 

-Wiem. -odparłam z uśmiechem.

-Zjesz coś?

-Pewnie.

-Zaraz przyniosę. -powiedział i zniknął.

Uśmiechnęłam się pod nosem i położyłam na łóżku. Chwilę pogapiłam się w sufit. Niestety nie mogłam zbyt długo nacieszyć się jego widokiem, gdyż przyszedł Loki z jedzeniem.

-Co tam masz? Czy to... zupa?

-Tak. Jeszcze ciepła.

Zjadłam pośpiesznie. Byłam głodna jak wilk. Niesamowite jak magia może wykończyć człowieka!

-Dzięki. -powiedziałam gdy skończyłam.

-Proszę bardzo.

Sięgnęłam po książkę o magii, położyłam się na brzuchu i zaczęłam czytać. Loki położył się obok, ułożył głowę na poduszce i wpatrywał się we mnie.

Po kilku rozdziałach zobaczyłam, że śpi. Wyglądał naprawdę słodko. ~Mimo, że był zabójcą... ~Był zmęczony. Zasłużył sobie. Odłożyłam książkę, przykryłam go kocem, położyłam się obok i zgasiłam światło mocą (jeden z nowo nauczonych czarów). Nie byłam zmęczona, ale chętnie wpatrywałam się w ciemność. Była uspokajająca. Po dłuższym studiowaniu odcieni czerni poszłam spać.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top