Rozdział 3.

Nasze twarz dzieliły milimetry... a wtedy wybuchnęliśmy szaleńczym śmiechem. Długo minęło, zanim się opanowaliśmy i wyjaśniliśmy pozostałej trójce rodzeństwa i Zuchonowi, dlaczego się śmialiśmy, aż w końcu zasnęliśmy.

Trzask gałęzi. Czyjeś kroki. Odruchowo podniosłam się i chwyciłam miecz. Spojrzałam w las. To Łucja. Zaciekawiona poszłam za nią, zachowując odstęp. Szłam najciszej jak mogłam. Nagle zobaczyłam minotaura. Powaliłam dziewczynkę na ziemię, za skałę. Na początku była przerażona, ale kiedy zobaczyła mnie, uspokoiła się. Przyłożyłam sobie palec do ust, nakazując dziewczynce, aby była cicho. Wyszłam z kryjówki, i kiedy już miałam zaatakować minotaura, jakiś chłopak się na mnie rzucił.

Odbiłam atak. Cios, unik, cios, unik. Nagle wykonał jakiś dziwny obrót, wytrącając mi miecz z ręki. Upadłam, a chłopak kopnął mój miecz parę metrów ode mnie. Przystawił mi swoją klingę do gardła, a ja nie wiedziałam, co mam zrobić.

- Kaspiane, stój! - Usłyszeliśmy krzyk dziewczynki. Nikogo z rodzeństwa.

Nagle wokół nas pojawili się Narnijczycy, a po chwili przybiegło rodzeństwo Pevensie. Przed tłum wyszła mała dziewczynka (Miała może z dziewięć, albo osiem lat). Jej włosy były czekoladowe, tak samo jak oczy. Dziewczynka była piękna.

- Kim jesteście? - Zapytał nieufnie Kaspian.

- Piotr. Piotr Wielki - Przedstawił. - Ty to pewnie Książę Kaspian.

Kaspian nie opuścił miecza.  Przeskanował wzrokiem rodzeństwo, zatrzymując się chwilowo na Zuzi. Widać, że wpadła mu w oko.

- Skoro wy to władcy, to ona kim jest? - Spytał, kierując wzrok na mnie.

- Nikt ważny. Nikt! Nawet nie pamiętacie mojego imienia, a ja pomogłam zabić Białą Czarownicę! Nawet nie znacie mojego imienia! A teraz, jeśli jesteś łaska, weź ten miecz sprzed mojego gardła! - Wrzasnęłam.

Rodzeństwo spojrzał na mnie zszokowane, Kaspian cofnął miecz a ja wstałam. Chwyciłam moją klingę i odeszłam.

- Nikt nie idzie za mną - Warknęłam.

Poszłam wgłąb lasu, usiadłam pod jednym z drzew i podkuliłam nogi. Zaczęłam płakać. Tak. Płacz to mój sposób radzenia sobie ze stresem i złością. Nagle usłyszałam czyjeś kroki. Wiedziałam dokładnie, kto to jest. Usiadł obok mnie i objął ramieniem.

- Naprawdę tak myślisz? - Spytał łagodnie.

- To jest prawda - Mruknęłam.

Spojrzałam na niego. On położył swoje dłonie po obu stronach mojej głowy, zmuszając, abym patrzyła na niego.

- Może dla niektórych jesteś nieważna. Ale dla mnie ty jesteś najważniejsza - Zbliżył się do mnie i delikatnie musnął moje usta swoimi. Jednak kiedy zobaczył, że nie protestuje, pogłębił pocałunek, który oddałam. Nie trwało to długo. Odsunęliśmy się od siebie. On wstał, i pomógł mi. Wróciliśmy do reszty. Stanęłam obok Zuzanny, a ona uśmiechała się jak idiotka.

- Czego się szczerzysz? - Zapytałam, chodź dobrze wiedziałam dlaczego.

- Widziałam! - Pisnęła.

- Nie wiem, o czym mówisz - Udawałam zdziwioną.

- Och, dobrze wiesz. Wszyscy o tym wiedzą - Dałam jej kuksańca w ramię.

- Pepla - Mruknęłam.

Cały wesoły pochód ruszył w stronę Kopca Aslana. Na początku Kaspian i Piotr, późnej różne, rozmaite zwierzęta, a na końcu minotaur i jeden karzeł. Obok mnie szła mysz Ryczypisk i Zuzanna.

- Jacy oni są? - Zapytał Nikabrik Zuchona.

- Strasznie marudni. A uparci jak muły o poranku. A Isabella ma w sobie tyle jadu, że mogłaby zgasić samego Miraza jednym zdaniem - Powiedział. Uśmiechnęłam się.

- Panie mi wybaczą. Pójdę do panienki Łucji, bo widzę, że idzie sama - Ryczypisk skłonił się nam i poszedł do Łucji.

- Kim jest ta dziewczynka, która idzie z Gromojarem i brzuchatym niedźwiedziem? - Zapytałam zaciekawiona.

- To Ariza. Siostra Kaspiana - Mruknęła Zuzanna, patrząc na dziewczynkę. Widziałam zazdrość w jej oczach.

- Jesteś o nią zazdrosna? - Spytałam szeptem. - Przecież to jego siostra, a poza tym, jesteś o sto razy ładniejsza.

Dziewczyna zaśmiała się krótko. Doszliśmy do długiej polany, na której końcu był Kopiec. Porośnięty drzewami, wyglądał jak piramida. Kiedy przeszliśmy polanę, ja zatrzymałam siebie, Kaspiana i Arizę, aby rodzeństwo poszło pierwsze. Centaury uniosły miecze w górę, tworząc jakby dach. Uśmiechnęłam się, widząc centaurze dziecko, które za nisko trzymało miecz, i musiał mu pomóc dorosły centaur.

Kiedy rodzeństwo weszło do środka, zaczęłam z uniesioną głową iść ich śladami, a za mną Kaspian i Ariza. Weszliśmy do środka.

- Co to za miejsce? - Zapytała Zuzanna, wpatrując się w obrazki na ścianach.

- Nie poznajecie? - Kaspian poprowadził nas do pewnej sali.

W epicentrum stał złamany kamienny stół.

- Już poznaje - Szepnęłam.

Wszyscy popatrzyli na ogromną płaskorzeźbę Aslana. Nawet od niej biła duma.

- On napewno wie, co robi - Łucja podeszła do kamiennego stołu. Spojrzała na nas.

- Myślę, że czekaliśmy na Aslana zbyt długo - Oznajmił Piotr. Podeszłam do niego i położyłam dłoń na ramieniu.

Po chwili wyszłam z Kopca, w poszukiwaniu Arizy. Nagle ktoś skoczył mi na plecy. To ona.

- Jak masz na imię? - Zapytała.

- Isabella White - Odparłam.

- Jesteś dziewczyną Piotra? - To pytanie zbiło mnie z tropu.

- Nie wiem - Odpowiedziałam, zgodnie z prawdą.

- Umiesz walczyć mieczem? - Zadawała kolejne pytania.

- Tak.

- Ja umiem bardziej potrafię łukiem. Kaspian mówił, że bardzo szybko się uczę - Mówiła. - Widziałaś mojego kota? Wzięłam go ze sobą. Jest rudy, mały i ma zielone oczka.

- Kota?! - Spanikowałam.

- Tak - Odpowiedziała zdezorientowana. Dziewczynka zeszła z moich pleców. - Masz uczulenie?

- Skąd wiedziałaś? - Zdziwiłam się.

- Domyśliłam się po reakcji - Zaśmiała się.

Rozmawiając wesoło z dziewczynką, poszłam do Kopca. Tam było rodzeństwo Pevensie, rozmawiając na jakiś temat. Usiadłam obok Piotra, a ona pocałował mnie w czoło i objął ramieniem.

- Ble - Powiedziały jednocześnie Ariza i Łucja.

- Jak będziesz miała chłopaka, to zrozumiesz - Wystawiłam jej język.

- Ble - Skrzywiły się.

- A ile tak wogóle masz lat? - Zapytała Łucja Arizę.

- Jedenaście - Odparła.

- Wyglądasz na młodszą - Zdziwiła się.

- Wiem - Odpowiedziała dziewczynka.

Nagle poczułam czyjeś futro, które ocierało się o moją rękę. Odruchowo wzięłam rękę i spojrzałam w tamtą stronę. Kot.

Zaczęłam kichać, a oczy mi poczerwieniały.

- Puszek! - Krzyknęła szczęśliwa Ariza, biorąc kota na ręce.

Wybiegła z pomieszczenia wraz z kotem, widząc moją reakcję. Zaczęłam kaszleć, a z oczu ciekły mi łzy. Rodzeństwo było lekko przerażone, nie mówiąc już o Piotrze. Po chwili jednak już było lepiej. Oczy co prawda nadal miałam czerwone i załzawione.

- Co Ci się stało?! - Krzyknęli chórem.

- Mam uczulenie na koty - Odpowiedziałam. - Mówiłam wam kiedyś.

Dodałam.

- Pewnie jesteście zmęczeni. Możecie się tutaj przespać, a centaury obejmą wartę - Do pomieszczenia wszedł Kaspian.

- Nawet nie wiesz, jak mnie to cieszy - Powiedziałam sarkastycznie. - W każdej chwili to futrzate coś, może wleźć mi na twarz i jego futro dostanie mi się do oczu i nosa.

- Spokojnie, Puszek bawi się z Ryczypiskiem - Zaśmiał się Kaspian.

- Ale przecież Ryczypisk to mysz - Powiedział Edek.

- No właśnie - Odparł Kaspian.

Nie wiem dokładnie o co mu chodzi, ale nie ważne. Rozłożyliśmy się wygodnie (ja oczywiście zrobiłam sobie poduszkę w postaci klatki piersiowej Piotra) i z trudem zasnęliśmy.

C.D.N

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top