/ 2 / 1. To było pod wpływem emocji
Przepraszam...Nie było mnie tyle czasu.
Naprawdę nie miałam chęci pisania. Różnie było u mnie ale to nie ważne. Chciałabym wrócić, mam nadzieję że będę wstawiała rozdziały regularnie.
Jeszcze raz przepraszam😔
Dziękuję za te wszystkie komentarze...za tyle wyświetleń...za to że byliście💕. Mam nadzieję że będziecie ze mną do końca tego fanfiction.
Ruszamy z częścią drugą.💥
~~~~~~~~~~~~~~~~~~
*Perspektywa Shawna*
Lot trochę się opóźnił,ale ogólnie nie było źle, miejsca były też całkiem fajne.
Przez praktycznie całą drogę słuchałem muzyki, wpatrując się w błękitne chmury na oknem.
Wylądowaliśmy.
Jak najszybciej zabrałem swoje bagaże i już szykowałem telefon po taksówkę.
- Shawn poczekaj, mama poszła do toalety
- Tatoo...nie mogę jechać do domu sam?
- Nie marudź!
Ugh no dobra
Poszukałem jakiegoś wolnego miejsca aby usiąść i na nim spocząłem.
Tata oraz Aaliyah usiedli spory kawałek dalej.
Ja miałem widok na wprost toalet, więc cały czas wypatrywałem Mamy.
Aż w końcu zauważyłem jak z za drzwi wyłania się kobieta. Byłem pewny że to mama.
Myliłem się a prawda okazała się zupełnie niespodziewana.
Na wprost moich oczu stała Weronika. Automatycznie zamarłem i nie wiedziałem co mam robić...Tak bardzo byłem teraz nieprzygotowany. Lecz po parudziesięciu sekundach postanowiłem zrobić ten pierwszy krok.
Podszedłem i wypowiedziałem ciche " Cześć "
- Czcześć - odpowiedziała niepewnie
- Jak ty się tu znalazłaś?? - powiedziałem zdziwiony
- Możemy porozmawiać o tym później?
- Masz racje, mamy ważniejsze sprawy
- Nno tak...tylko...nie wiem jak zacząć
- Zacznę ja.
Po pierwsze strasznie mi Ciebie brakuje i chciałbym się w końcu dowiedzieć czy ta pustka może zostać wypełniona? Czy też...sprawy ułożyły się inaczej?
- Shawn...Ja...naprawdę żałuję tego czego zrobiłam.
- możesz jaśniej?
- Kocham Ciebie tylko i wyłącznie... a Tamten pocałunek...No przepraszam - spuściła głowę w dół
Najchętniej bym ja przytulił...Ale czy tak od razu mogę? - wyjaśnimy to wszystko dokładnie w domu Okej?
- okej
W tym czasie z toalety wyszła ta "właściwa" dla nas osoba.
- No widzę że się nie pomieścimy w jednej taksówce.
- To młodym zamówię osobną - powiedział tata
Taksówka była o dziwo szybko.
Dłużej bym nie wytrzymał bo chce już mieć tą rozmowę za sobą.
•••
Po około 15 minutach drogi byliśmy w domu.
Ja wraz z Aaliyah od razu poszliśmy na górę...jednak zdawało mi się, że Weronika się jakoś bała zostać ze mną sam na sam.
Aby jej nie stresować zająłem miejce na krześle biurkowym A dla niej wskazałem łóżko.
Przed tym jeszcze sięgnąłem po gitarę.
- a teraz posłuchaj
Po chwili moje palce pociągały za struny a ja zacząłem śpiewać.
Widzę twoje zmartwione oczy gdy odpoczywasz
i zakochuję się z każdym oddechem
Ciekawe, czy gdy te oczy są zamknięte
jestem jedynym o którym śnisz
Bo w ciemności jest światło,
które twardo próbuje być zauważone.
I wiem to bo dostrzegłem lśnienie,
przez które mi się tak zdaje.
A jeśli to jest to, czego ci potrzeba,
pozwól mi być tym, który poniesie ten ból.
Och, jeśli to jest to, czego ci potrzeba,
zburzę mury stojące na naszej drodze.
Jeśli to jest to, czego ci potrzeba.
Wmawiasz mi że tracę czas
ale nazywanie tego traceniem czasu jest zbrodnią
i uważasz że to jest szalone, co próbuję robić
więc dobrze kochanie, jestem dla ciebie głupcem
Bo w ciemności jest światło,
które twardo próbuje być zauważone.
I wiem to bo dostrzegłem lśnienie,
przez które mi się tak zdaje.
A jeśli to jest to, czego ci potrzeba, pozwól mi być tym, który poniesie ten ból.
Och, jeśli to jest to, czego ci potrzeba, zburzę mury stojące na naszej drodze.
Bo jeśli ty jeszcze nie zrozumiałaś,
Ja nigdy nie pozwolę ci zapomnieć
Że nie musisz robić wszystkiego na własną rękę.
Będę twoim barkiem na którym się oprzesz
Będę twoim wsparciem gdy poczujesz się źle
więc chwyć moją rękę, idźmy dalej.
A jeśli to jest to, czego ci potrzeba,
pozwól mi być tym, który poniesie ten ból.
Och, jeśli to jest to, czego ci potrzeba,
zburzę mury stojące na naszej drodze.
Jeśli to jest to, czego ci potrzeba.
(This is what it takes -tłumaczenie Tekstowo.pl)
Gdy skończyłem lekko się uśmiechnęła.
- a teraz wyjaśnijmy sobie wszystko Okej?
Przez chwilę milczała..co coraz bardziej mnie niepokoiło.
- Proszę...powiedz całą prawdę
- Na początku się trochę pogubiłam...Nie wiedzialam co mam robić...Ale po jakimś czasie zrozumiałam że to Ciebie kocham, a tamten pocałunek to tylko głupi wybryk, sama nie wiem jak do tego doszło...Do Dawida nie czuje tego co do ciebie.
Strasznie żałuję że to się stało, ale nie cofanę czasu...Proszę Shawn wybacz mi. Tak bardzo mi Ciebie brakuje - wypowiedziała, po czym schowała twarz w swoje dłonie, chcąc ukryć łzy
- Wybaczam
Podszedłem bliżej i chciałem ją przytulić. Lecz gdy wyciągnąłem ręce ona się odsunęła. Tak jakby się mnie bała.
- Co się stało? - spytałem troskliwie
- Wtedy...kiedy pobiłeś się z Dawidem...
Wyczułem że nie potrafi ułożyć sensownej wypowiedzi
- To było pod wpływem emocji, wiem że nie powienienem.
Ponownie spróbowałem ją objąć. Tym razem się udało, chociaż jej uścisk był taki niepewny
- ...wtedy się Ciebie przestraszyłam...oraz myślałam, że mi nie wybaczysz
- Skarbie, przepraszam...obiecuję że nigdy nikogo już nie uderzę, a tym bardziej ciebie..Nie bój się, proszę
Poczułem ciecz na opinającej moje ramiona koszulce. To pewnie jej łzy
Poluźniłem uścisk aby wziąść jej twarz w swoje dłonie.
Najpierw wytarłem kciukami łzy spływające po jej policzkach A następnie intensywnie spoglądając jej w oczy wypowiadałem:
- Jesteś dla mnie wszystkim, nie mógłbym Ci nie wybaczyć. Zbyt bardzo Cię kocham. A z Dawidem wszystko też jakoś się ułoży...Teraz już wszystko będzie dobrze. Obiecuję
Nawet nie zdajesz sobie sprawy jak ciężko mi było bez ciebie...bez twoich słów...dotyku...wszystkiego.
Czułem pustkę. Jakby ktoś wyrwał mi kawałek serca.
Nagle...Ona spojrzała na mój nadgarstek.
Tylko nie to
Wzięła moją dłoń...na początku chciałem ją wyrwać. Ale jaki to ma sens.
- Shawn...co..co to jest? - wypowiedziała zmartwiona
- nic...no..yy
- przecież widze co to jest
- to po co się pytasz? - podniosłem głos
- bo się martwię
- to się nie martw!
- Shawn - powiedziała z zaszklonymi oczyma
znowu przeze mnie płacze
Nie mogę się na niej wyżywać
- przepraszam...
- kiedy to zrobiłeś?...Dlaczego?
- gdy dowiedziałem się o tym wszystkim
- to ja przepraszam...to moja wina
- nie...nie martw się już
- kochanie...obiecaj że nie zrobisz tego wiecej...prosze
- Obiecuję
Tym razem to ona mnie przytuliła a ja oczywiście z całych sił to odwzajemniłem.
- Skarbie...jestem zmęczony lotem, chciałbym iść spać - wypowiedziałem po opuszczeniu jej objęć
*Perspektywa Weroniki*
- Okej rozumiem...to Ja już pójdę - powiedziałam odczuwając lekkie rozczarowanie no ale cóż może naprawdę jest zmęczony
Po paru sekundach skierowałam się do wyjścia.
Lecz ktoś mnie zatrzymał.
- Nie ma mowy żebyś gdzieś szła. Zostajesz tutaj. Stęskniłem się za zasypianiem i budzeniem się przy tobie...po prostu za twoja bliskością A i jeszcze dodam że nie powiedziałaś mi skąd się wzięłaś na lotnisku.
- Alee Shawn...Tak od razu...
- co?! Jakie od razu...No przecież nie zrobię Ci krzywdy. Proszę
- No Dobrze zostanę - *powiedziałam dając Shawnowi buziaka w policzek*
- Jutro rano Ci wszystko opowiem - dodałam jeszcze
To ty tutaj na mnie czekaj bo idę wziąść prysznic. Zaraz wracam, powiem jeszcze mamie żeby przygotowała mam kolację.
- Shawn...to ja pomogę z tą kolacją
- Okej skoro chcesz.
Razem udaliśmy się do kuchni.
- mamo przygotujcie razem z Weroniką kolację
- przecież mogliście poprosić to bym wam sama zrobiła
- Nie nie ja pomogę - uśmiechnęłam się
- To ja już lecę - powiedział Shawn składając przelotny pocałunek na moim czole.
•••
Kolację zdążyliśmy zrobić jeszcze przed wyjściem Shawna, więc zabrałam kanapki do pokoju i czekałam aż wróci. Przez ten czas myślałam o tym co się stało...Tak bardzo się cieszę, że mi wybaczył, nie wytrzymałabym bez niego. Te dwa tygodnie były straszne.
Z zamyśleń wyrwał mnie głos, wchodzącego do pokoju Shawna.
Po chwili wspólnie zjedliśmy kolację a ja tym razem nakazałam Shawnowi czekać - Teraz moja kolej na przysznic.
•••
Wchodząc do pokoju od razu położyłam się obok Shawna a ten objął mnie ramieniem oraz zaczął gładzić moje włosy.
Tak bardzo uwielbiałam to uczucie.
- I teraz mogę spokojnie zasnąć. Gdy wiem że obok mnie leży najważniejsza dla mnie osoba.
- powiedział oraz zbliżył nasze twarze
Następnie złączył nasze usta w pocałunku. Na początku byłam zmieszana...bo to wszystko dzieje się tak szybko. Ale po chwili zdałam sobie sprawę że tego pocałunku brakowało mi ponad dwa tygodnie. I nie moge z tego zrezygnować.
Dałam Shawnowi dostep a po chwili zaczęłam pogłębiać pocałunek. Nasze usta idealnie się zgrywały. Pocałunek był dość długi.
- O właśnie teraz jestem najszczęśliwszy - powiedział rozłączając nasze usta, zarazem automatycznie się uśmiechając.
- Dobranoc
******
Długi wyszedł
Proszę zostaw po sobie jakiś znak, będzie mi niezmiernie miło, jeśli napiszesz co sądzisz o rozdziale.
Nie wiem kiedy następny😔
Za tydzień? Nie wiem, mam nadzieję
Jeszcze raz dziękuję tym którzy wciąż ze mną są
Weronika
💓
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top