18.

Mimo tego, że przed chwilą byłam taka zła, że najchętniej rozniosłabym świat w drobny mak, teraz roześmiałam się szczerym śmiechem. Patrzyłam na twarze uśmiechniętych znajomych i mi samej uśmiechała się mordka. No bo jak nie uśmiechnąć się na widok całego, licznego domku Hermesa, roześmianych jak nie wiem. Nick podszedł do mnie, z uśmiechem od ucha do ucha.
- Gotowa na zabawę? - zapytał.
- A kto pilnuje granic? - odpowiedziałam pytaniem.
- Zajęli się tym ochotnicy. Abyśmy my mogli świętować twój powrót. To jak?
- A jak myślisz?
- Hm... - udał, że się zastanawia. - Tak?
- Brawo Sherlocku. - powiedziałam i dałam się zaciągnąć za rękę do tłumu.
Po chwili ktoś włączył muzykę i zaczęła się zabawa. Tańczyłam, śmiałam się i ogólnie bawiłam się doskonale. I widziałam, że cała reszta także. Cały czas Nick był niedaleko. W sumie to cały wieczór spędziłam w jego towarzystwie. Raz zdarzyło się, że puścili wolnego. Usiadłam wcześniej na chwilę, a on nagle zmaterializował się przede mną.

- Zatańczysz? - spytał.

- Jakże śmiałabym odmówić? - odpowiedziałam ze śmiechem.

Pociągnął mnie na nogi i zaciągnął na parkiet. Tańczyliśmy przytuleni. Trzymałam brodę na jego ramieniu, a on oparł się o bok mojej głowy. I tak mijał czas... Czułam się wspaniale...

- Aleksa? Ale wiesz, że to nie koniec niespodzianki? - wyszeptał niewątpliwie się uśmiechając.

Odsunęłam się lekko i spojrzałam na niego z uśmieszkiem kryjącym się za niby poważną twarzą.

On za to tanecznym krokiem, nadal mnie obejmując, powoli wychodził z domku. Wiedział, że było już ciemno, ale w sumie co z tego. Najwyżej ktoś nas złapie  zabije...

- Nie znikniesz nagle prawda? - spojrzał na mnie ze strachem, kiedy już byliśmy przed domkiem.

- Nigdy. Już zawsze przy tobie... - powiedziałam i spojrzałam mu w oczy.

Jasna zieleń zabłysła w obu oczach, pojawił się zawadiacki uśmiech. I nagle moje stopy nie dotykały już ziemi...

- Co robisz?! - spytałam ze śmiechem.

- Porywam Cię złoty pyle! - odparł również ze śmiechem.

Czułam się znakomicie. Niósł mnie w stronę stajni. Kiedy już do niej doszliśmy postawił mnie na ziemi i bez słowa zaczął się wspinać po drabince na dach. "Co on tym razem wymyślił?!" - pomyślałam z uśmiechem na ustach, kręcąc głową. Zaczęłam się wspinać tuż za nim. Trochę to trwało, ale wreszcie stanęłam na szczycie dachu. Nick oparł się rozłożył się na kocu. Coś czuję, że on to planował od kiedy jesteśmy w obozie.

- Co tak długo? - spytał z zawadiackim uśmiechem.

- No wiesz to troszku wysoko?

- Naprawdę? Widok ci to wynagrodzi. - powiedział i poklepał miejsce obok siebie na kocu. Położyłam się obok niego i spojrzałam w niebo, na gwiazdy. Gdzieś tam czeka odpowiedź na wszystkie moje pytania... Czuję to.

- Piękne niebo nieprawdaż? - spytał Nick.

-Tak... To prawda. - powiedziałam zaczarowana tym widokiem.

]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]

Persp. Nicka

Patrzyłem na nią, kiedy wpatrywała się w niebo. Jej szaro- jasnozielone oczy mieniły się niczym diamenty... Jak zwykle zresztą... Nie mówiłem jej tego, ale zakochałem się w niej od pierwszego dnia, tylko... Wiem, że już się do tego przed nią przyznałem, ale... Nie chcę tego zepsuć, nie chcę jej o tym przypominać... Chcę jej dać czas, czas aby się zastanowiła, upewniła co do mnie czuje. W końcu ma szesnaście lat... Znaczy ja mam osiemnaście, a ona niedługo kończy siedemnaście. To dosyć duża odpowiedzialność. Wiem ile znaczy decyzja by się z kimś  związać...

[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[[

Persp. Aleksy

Leżeliśmy tam dosyć długo aż w końcu zaczęliśmy się powoli zbierać. Ruszyliśmy niezbyt spiesznie w stronę domku. Patrzyłam cały czas w niebo, stąd Nick musiał mnie trochę prowadzić, inaczej zapewne bym się przewróciła. Cały czas był dziwnie uśmiechnięty... Może po prostu lubił spędzać ze mną czas? Jak tak to vicewersa... Doszliśmy do domku i rozeszliśmy się na swoje łóżka... Miałam sporo do przemyślenia... Między innymi jak to załatwić z Nickiem... Mam teraz za dużo zmartwień... Luk, rodzice, boski rodzic w sumie, obrona obozu, no i Nick... Za dużo spraw na głowie, by się teraz wiązać... Myślę, że nie będę wspominać o czasie sprzed mojej śmierci... I właśnie tak uspokojona odpłynęłam...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top