Rozdział IX

Momentalnie zerwałam się z łóżka.

- On mnie udusi - wyszeptał przestraszony Edd.

- Spokojnie, idę z nim porozmawiać - wyznałam i wyszłam z sypialni.

Eduardo stał na środku korytarzu, tyłem do mnie.

- Eddu - mruknęłam, a mężczyzna odwrócił się w moją stronę. - Bo ja-

- Nie musisz się tłumaczyć - przerwał mi Eduardo. - Rozumiem cię.

- Co masz na myśli? - zapytałam.

- Spodziewałem się, że taka będzie kolej rzeczy - mówił ze spokojem. - Nie oszukujmy się, małżeństwo na siłę nie jest prawdziwym małżeństwem.

- Nie jesteś zły? - zapytałam ponownie.

- Nie - wyznał. - Chciałbym tylko, abyś była szczęśliwa. Nie ważne czy ze mną, czy jednak z Goldem. Pragnę twojego szczęścia.

- Eduardo - mruknęłam ze łzami w oczach.

- Ale nie ma co płakać - powiedział posyłając mi uśmiech. - Jeżeli jesteś z nim szczęśliwa i czujesz do niego to, co w liceum... Droga wolna.

Wytarłam łzy spływające po policzkach.

- Kocham cię __, mimo, że ty mnie nie - mruknął podchodząc do mnie. - Ale jednak ty jesteś tutaj ważniejsza.

Przytuliłam mężczyznę. Nie spodziewałam się takiej reakcji po nim.

- Dodam jeszcze, że dzielisz ze mną majątek - zaczął. - Więc należą się tobie jakieś pieniądze jak się rozwiedziemy.

- Nie mam słów - oznajmiłam. - Jesteś wspaniały i nie zasługujesz na mnie.

- Zapewne - zarechotał. - Dopóty nie kupicie sobie domu, będziecie mieszkać tutaj, ale kiedy to już go znajdziecie, oferuję go wam w "ofierze".

Popłakałam się.

- Mówiłem już, żebyś nie płakała-

W tym momencie, z sypialni wybiegł Edd.

- Nie zabijaj nas! - wykrzyczał Edward, ale kiedy nas zobaczył przeskanował nas wzrokiem. - Coś mnie ominęło? Czemu __ płacze?

Puściłam dotąd przytulanego mężczyznę i podeszłam do brązowookiego. Złapałam go za rękę.

Eduardo spojrzał na Golda i delikatnie się uśmiechnął. W oczach zielonka pojawiły się łzy.

- Dziękuję! - wykrzyczał brązowooki, po czym podbiegł do Eduardo i go przytulił.

Mężczyzna przytulany przez Golda, niechętnie położył na nim swoje ręce. Do tej pory jest do niego niechętny, ale sądzę, że jednak to się zmieni.

- Dobra, dobra, a teraz mnie puść - rozkazał Eduardo.

Edd od razu puścił mężczyznę. Brązowooki spojrzał na mnie, a po chwili do mnie podbiegł i uniósł w powietrzu.

Brakowało mi go przez te lata.

~🐱~

- Dalej się tak mocno kochacie jak w liceum? - zapytał ciekawy Eduardo, kiedy to jedliśmy wszyscy obiad zrobiony przez brązowookiego.

- Tak - mruknął uśmiechając się Edd. - Chcę z __ spędzić resztę mojego życia.

- Nie mów, że się już jej oświadczyłeś - powiedział mężczyzna w zielonej koszuli.

- Nie - wyznał lekko smutny Gold. - Chciałbym, ale wiesz... Minie trochę czasu zanim się rozstaniecie, tak oficjalnie.

- Może zejść nawet do roku - skomentował Eduardo.

- Miejmy nadzieję, że pójdzie to wszystko sprawnie - wtrąciłam się.

- Mimo tego, jest to dla mnie lekko dziwne - zaczął mężczyzna w zielonej koszuli. - Chodziliście w liceum kilka miesięcy. Spotykacie się po kilku latach, znowu się widzicie i jesteście razem dwa tygodnie, a wy już wiecie, że chcecie być razem.

- Zauważmy Eduardo - mruknął Edd. - To jest mniej dziwne, niż małżeństwo na siłę.

- Dobra, chłopaki - warknęłam, gdyż czułam, że będzie z tego kłótnia. - Starczy.

- Ja chcę z __ spędzić całe życie - wymruczał Edward. - Nie ważne, że ledwo się z nią znowu widzę, ja kocham ją całym sercem i nie wyobrażam sobie swojej przyszłości bez niej.

To co mówił Edd, było bardzo urocze. Kocham go.

- Dobra, nie będę drążył tego tematu - wymamrotał Eduardo. - Widać po was, że jest to prawdziwa miłość.

Uśmiechnęłam się do, jeszcze, mojego męża. Odwzajemnił go.

- To miłe z twojej strony Eduardo - powiedziałam. - Jestem ci strasznie wdzięczna.

- Zabrzmi to dziwnie - wtrącił się Edd. - Ale uwielbiam cię za to. Dziękuję.

- Już bez takich, bo się popłaczę - mruknął mężczyzna, będący obdarzany komplementami. - Mam nadzieję, że wykorzystasz tą szansę Gold. Masz jej nie skrzywdzić.

- Nie zrobię tego - wyznał brązowooki łapiąc mnie za rękę. - Obiecuję.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top